Kilkadziesiąt osób, które w PRL działały na rzecz niepodległości, suwerenności i respektowania praw człowieka odebrało w piątek w Katowicach Krzyże Wolności i Solidarności. Odznaczenia w imieniu prezydenta Andrzeja Dudy wręczył im wiceprezes IPN Jan Baster.
Odznaczeni byli w PRL członkami organizacji niepodległościowych, wydawali podziemne pisma, czy pomagali bliskim internowanych. Za swe działania byli poddawani różnorakim represjom – aresztowani, więzieni, inwigilowani i zwalniani z pracy. Tym razem Krzyże Wolności i Solidarności przyznano 46 osobom, sześciu z nich pośmiertnie.
W opinii Bastera to jedne z najważniejszych odznaczeń, jakie mogą otrzymać działacze dawnej opozycji. „Znaczna część z nich dotąd nie otrzymywała żadnych odznaczeń. To pierwsze takie dostrzeżenie przez państwo ich wkładu w odzyskanie niepodległości i wolnej Polski” - powiedział. Przypomniał, że odznaczeni poświęcali swój czas, bezpieczeństwo, często także bezpieczeństwo swoich bliskich.
Wśród uhonorowanych znalazł się dziennikarz Polskiego Radia Katowice Marek Mierzwiak, który w 1980 r. współtworzył struktury NSZZ „Solidarność” w tej rozgłośni. Internowany w stanie wojennym, a po zwolnieniu - inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa. Z powodu działalności opozycyjnej w 1982 r. został zwolniony z pracy, przed ponownym zatrudnieniem w rozgłośni, w 1989 r. pracował m.in. jako konwojent i kelner.
„Dostaję jakieś odznaczenie, ale nie wiem, czy to odznaczenie jest ważne; ważne jest to, co zrobiliśmy. (...) Ten Krzyż jest dla mnie zobowiązaniem do tego, żeby te dwa słowa – wolność i solidarność – zamieniać w czyn. Zawsze mi to towarzyszyło, od najmłodszych lat i dopóki żyję, będę o to walczył” - powiedział dziennikarzom red. Mierzwiak.
„Wydaje mi się, że niektórzy jakby zapomnieli o tym, co to znaczy solidarność (...) Przecież solidarność jest dla zwykłych ludzi. Zaczęło się od robotników, potem dołączyła inteligencja. Teraz jest odwrotnie, to inteligencja dostaje po krzyżu – ale nie Krzyżu Wolności i Solidarności – tylko dostaje za to, że myśli” - dodał.
Inną odznaczoną osobą jest Aleksandra Trzaska – b. działaczka Solidarności przy Hucie Katowice, wchodząca w skład redakcji biuletynu informacyjnego - „Wolnego Związkowca”. Została aresztowana w grudniu 1981 r., a w styczniu 1982 r. Sąd Wojewódzki w Katowicach skazał ją na pięć i pół roku więzienia i cztery lata pozbawienia praw publicznych. Została zwolniona warunkowo dnia w kwietniu 1983 r.
Krzyż otrzymał też obecny poseł Czesław Sobierajski, który był działaczem Solidarności w kopalni Szczygłowice, jednym z inicjatorów akcji strajkowej w sierpniu 1980 r. W listopadzie 1981 r. w Knurowie podjął próbę stworzenia struktur Konfederacji Polski Niepodległej. 13 grudnia 1981 r. podczas próby internowania uciekł z mieszkania do kopalni, później ukrywał się. Za porzucenie pracy został zwolniony. Po zatrzymaniu aresztowany i internowany.
Z kolei Eliza Spitzer założyła komórkę „S” przy swoim zakładzie w Radlinie. 13 grudnia 1981 r. została zwolniona za odmowę zdjęcia tablicy związku z budynku dyrekcji. Podczas stanu wojennego współorganizowała pomoc rodzinom osób internowanych. W jej mieszkaniu odbywały się spotkania z działaczami podziemnej „S”, takimi jak Jacek Kuroń, Jan Lityński i Jarosław Szczepański oraz znajdowali zakwaterowanie przyjeżdżający do Jastrzębia-Zdroju Anna Walentynowicz i Andrzej Gwiazda.
Krzyż Wolności i Solidarności został ustanowiony przez Sejm 5 sierpnia 2010 r. Po raz pierwszy przyznano go w czerwcu 2011 roku przy okazji obchodów 35. rocznicy protestów społecznych w Radomiu. Krzyż nadawany jest przez prezydenta RP, na wniosek prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, działaczom opozycji wobec dyktatury komunistycznej za działalność na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości i suwerenności lub respektowanie praw człowieka w PRL.
Jak powiedział wiceprezes Baster, dotychczas w całym kraju Krzyże przyznano ok. 4,7 tys. osobom. Odznaczenie to jest wzorowane na Krzyżu Niepodległości z II RP, które przyznano ponad 30 tys. osobom. „Myślę, że Krzyży Wolności i Solidarności nie będzie aż tyle, ale ilość wniosków, które spływają do IPN jest ogromna” - powiedział wiceprezes IPN.(PAP)
autor: Krzysztof Konopka
edytor: Agata Zbieg
kon/ agz/