W paryskim Muzeum Montmartre’u otwarto wystawę „Van Dongen i Bateau Lavoir”. Ekspozycja, gromadząca dzieła z muzeów i prywatnych kolekcji z Francji, Holandii, Belgii, Niemiec i Monako, jest częścią „holenderskiego sezonu kulturalnego we Francji”.
50 lat temu zmarł Kees van Dongen. Zmarł w swej luksusowej willi w Monaco, którą nazwał Bateau-Lavoir. Tak samo jak drewniany dom na zboczu paryskiego wzgórza Montmartre, gdzie pół wieku wcześniej mieszkali młodzi, nieznani malarze i poeci, którzy mieli nadać kształt artystyczny rozpoczynającemu się XX-temu stuleciu.
Nazwa willi wskazuje bez wątpienia, że bogaty starzec, portrecista paryskiego „wielkiego świata” pieniędzy i wpływów, z nostalgią wspominał swą głodną często, awangardową przygodę.
Młody Holender do stolicy Francji przeprowadził się w 1899 r., wkrótce po ukończeniu Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Rotterdamie. Zamieszkał na Montmartrze, najbardziej artystycznej wtedy i wciąż bardzo wiejskiej, dzielnicy Paryża.
Na tworzonych w tym czasie rysunkach i pastelach, widać dachy pokryte słomą i drewniane sztachety płotów przyzagrodowych ogródków. Wśród tych prac szczególną uwagę wzbudza widok zamglonej bazyliki Sacre-Coeur, budowli, która powielana jest do dziś dnia na seryjnych tworach malarzy sprzedających te wyroby na sąsiednim placu du Tertre.
Wkrótce po zamieszkaniu we Francji van Dongen zaczął współpracę jako ilustrator z różnymi pismami, między innymi z „Revue Blanche”, bardzo ważnym dwumiesięcznikiem kulturalnym, wydawanym przez przybyłych z Polski braci Natanson. W migawkach z Montmartre’u, podobnie jak rysunkach z cyklu „Prostytucja” i „Bieda””, widać wirtuozerię absolwenta Królewskiej Akademii.
Szybko obok tych szkicowych jakby prac, pojawiają się obrazy z cyrku i kabaretu - jak wystawione na Montmartrze „Woltyżerka” czy „Karuzela z prosiakami” - w których dominanta czerni uwypukla czerwień, charakterystyczną dla uznanych przez krytykę za najlepsze, okresów twórczości artysty.
Zafascynowany scenami rodzajowymi Henriego de Toulouse-Lautreca, Holender kroczy jego śladami od Moulin Rouge do kabaretu Lapin Agil i maluje karuzele, bufety, baletnice i prostytutki.
W Bateau Lavoir van Dongen odwiedza wtedy przede wszystkim swego rodaka i przyjaciela, malarza Otto van Reesa. Na wystawie zawieszono jego obrazy doskonale oddające sceny z życia i portrety mieszkających tam malarzy. Z van Reesem, w 1905 r., jedzie van Dongen na wakacje do odległego o kilkadziesiąt kilometrów od Paryża Fleury en Biere. Przywozi stamtąd serię pejzaży w czysto neoimpresjonistycznym stylu, który w owym czasie uważany był za ślepy zaułek malarstwa.
Pod koniec tego samego roku van Dongen wraz z żoną i córeczką zamieszkuje w Bateau Lavoir. Zaczynają się bliskie kontakty artystyczne z Andre Derainem, Edouardem Vuillardem, Mauricem de Vlaminckiem i Henri Matissem. Największa przyjaźń łączy go jednak ze współlokatorem, który po okresie niebieskim przeszedł do różowego i przygotowuje się do rewolucyjnego przewrotu, jakim będzie kubizm. Jest to Hiszpan Pablo Picasso. Na wystawie zobaczyć można kilka zdjęć przedstawiających żonę i dziecko van Dongena na tle powstających dopiero „Panien z Awinionu”.
Jeden z najpiękniejszych obrazów na wystawie w Muzeum Montmartre’u to akt przedstawiający Fernandę Olivier, ówczesną towarzyszkę życia autora „Panien”.
Krytyk dziennika „le Figaro” Eric Bietry-Rivierre napisał o tej podobiźnie: „Ta awangardowa Gioconda z wyzwaniem w oczach i jakże zmysłowa, powraca na czas wystawy do swego królestwa. Dwa kroki od Bateau Lavoir, nad starą winnicą i ogrodem, który umiłowali niegdyś Renoir i Suzanne Valadon”.
Mimo przyjaźni i szacunku dla Picassa Holender nie poszedł tą samą drogą. Salon Niezależnych umieścił w 1908 r. jego obrazy pomiędzy pracami Georges’a Braque’a i Andre Deraina, traktując całą trójkę jako fowistów. Malarzy, dla których w obrazie wszystkim był kolor – rysunkiem, techniką i uczuciem.
Van Dongen bardzo szybko został doceniony. Wystawiał w najlepszych paryskich galeriach. Sprzedawał. Szybko przeszły mu anarchistyczne ciągotki wczesnej młodości i w swej nowej eleganckiej pracowni, dla eleganckich gości urządzał pokazowe walki boksu francuskiego.
Z tego okresu pochodzą wspaniałe pejzaże i portrety, w których, jak uważają historycy malarstwa, w całej pełni widać wielkość tego twórcy. Na wystawie wielkie wrażenie robi przywołująca Goyę „Hiszpańska Tancerka” i bardzo erotyczne „Dwoje Oczu” – akt, w którym na jednostajnie żółtym tle, malarz umieścił żółtozielone ciało z różowym cieniem na plecach.
Po I wojnie światowej Van Dongen wyprowadził się z Montmartre’u by zamieszkać w XVI, najbardziej burżuazyjnej dzielnicy Paryża. Poprosił o francuskie obywatelstwo i malował szykownie ubrane panie na tle bogato udekorowanych mieszkań. Ilustruje to „Portret pani Marie-Therese Roulet” sprowadzony na wystawę z muzeum w Caen.
Od dawna jednak zasada krytyki uczy, że artystów ocenia się nie według średniej, ale według największych dokonań. I takie dokonania van Dongena odnaleźć obecnie można w jednym z najbardziej urokliwych, malowniczo położonym na zboczu wzgórza Muzeum Montmartre’u.
W przygotowaniu wystawy „Van Dongen i Bateau Lavoir” uczestniczyły Holenderski Instytut Historii Sztuki i Ambasada Królestwa Holandii w Paryżu.
Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)
pat/