13.04.2010. Warszawa (PAP/Media) - Zachodnie media zgodnie podkreślają we wtorek, że katastrofa prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem może przyczynić się do polepszenia stosunków polsko-rosyjskich oraz że prawda o zbrodni katyńskiej nie będzie już białą plamą na kartach historii.
Włoskie dzienniki zwracają uwagę na żałobę, która ogarnęła całą Polskę. Komentator katolickiego dziennika "Avvenire" Luigi Geninazzi pisze o "bezmiernym smutku narodu, który zgromadził się wokół trumny prezydenta". "Lech Kaczyński był osobistością kontrowersyjną, co do której polskie społeczeństwo często się dzieliło, także w ostry sposób. (...) Ale Polacy, wszyscy Polacy, i to nie tylko ci z klasy politycznej, powitali go jako bohatera i opłakują go szczerymi łzami, bo widzą w nim najwznioślejszy symbol narodu" - czytamy. "Polska, jak już w czasach Adama Mickiewicza, znów staje się Chrystusem Narodów, modli się i szlocha w kościołach" - komentuje publicysta, który od 30 lat relacjonuje wydarzenia w Polsce. I pyta: "W jakim innym europejskim kraju członkowie rządu i władz przyklękają przed trumną zmarłego przywódcy?".
Prasa amerykańska przypomina przemilczanie zbrodni katyńskiej. Anne Applebaum w "Washington Post" wskazuje, że tym razem "katastrofa nie będzie jeszcze jedną białą plamą". Autorka książki "Gułag" o obozach stalinowskich i żona szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego uważa, że zachodzi "prawdziwa zmiana". Tym razem "rodziny oddanych urzędników publicznych, którzy zginęli w samolocie, nie będą musiały czekać 70 lat na to, by dowiedzieć się, co się stało". W ocenie Applebaum dyskusja o potencjalnych przyczynach tragedii toczy się szczerze i otwarcie. Autorka wskazuje na pomoc, współpracę i otwartość wobec mediów wykazaną przez stronę rosyjską.
"Przez pół wieku niezdolność do powiedzenia prawdy o Katyniu wytworzyła głęboką nieufność między Polską a Rosją, która wciąż, nawet dzisiaj, hamuje rozwój więzi politycznych, gospodarczych i kulturalnych" między nimi - podkreśla publicystka "WP". - Z kolei "zniekształcanie rosyjskiej historii pomogło stworzyć klimat apatii społecznej i cynizmu w Rosji". Zdaniem Applebaum, ten "brak otwartości w przeszłości - i w odniesieniu do przeszłości" w Rosji pomaga też zrozumieć, "dlaczego tak wielu Rosjan wątpi w to, że rząd powiedział im prawdę o atakach terrorystycznych".
Polacy znów zapłacili straszną cenę za poszukiwanie prawdy - pisze "Wall Street Journal". "Czy jest jakieś inne miejsce, które lepiej oddaje prawdę niż Las Katyński, albo bardziej trafna metafora niż mgła, dla miejsca, jakie Katyń zajmuje w naszej pamięci historycznej?" - pyta w "WSJ" Bret Stephens. Przypomina dzieje ukrywania prawdy o zbrodni katyńskiej. Krytykuje nie tylko Rosję, ale i historiografię zachodnią za pomijanie faktów o tej zbrodni. Dodaje zarazem, że "Katyń nie jest jedynym fragmentem historii, który okrywa mgła". "Historii może nie da się odwrócić, jednak jest ona w ciągłym stanie oblężenia przez tych, którym sprawia kłopoty. Jej bronienie to stałe brzemię wszystkich wolnych narodów, podstawowe zadanie, za które Polacy znów zapłacili straszną cenę" - konkluduje Stephens.
Piotr Maciej Kaczyński z brukselskiego Centre for European Policy Studies (CEPS) uważa, że katastrofa pod Smoleńskiem może mieć efekt katharsis w stosunkach polsko-rosyjskich. We wtorkowym wydaniu brytyjskiego dziennika "The Independent" analityk pisze, że choć historia nie zostanie zapomniana, po obu stronach występuje "pewna doza dobrej woli". Jedną z możliwych konsekwencji będzie to, że Rosjanie zaczną na nowo myśleć o swojej własnej historii, a w Polsce już teraz, po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat, są ludzie, którzy mówią "o przyjaciołach ze Wschodu".
Analityk CEPS zaznacza, że paradoksalnie niechęć prezydenta do kompromisu z Rosją i jego "konfrontacyjna postawa" wzmocniła pozycję Tuska: "Nie byłoby zbliżenia polsko-rosyjskiego bez twardego stanowiska prezydenta wobec Moskwy". Ekspert podkreśla, że "elementem dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego jest to, iż cały świat dowiedział się o zbrodni katyńskiej i wie, kto jest za nią odpowiedzialny".
"Independent" przypomina, że prezydent Kaczyński był niezadowolony z tego, iż premier Władimir Putin, były funkcjonariusz KGB, zaprosił Tuska na specjalne obchody rocznicy mordu katyńskiego. Kaczyński miał wrażenie, że Tusk podszedł do tej inicjatywy "w rękawiczkach" - uważa gazeta. Z tego powodu Lech Kaczyński chciał sam polecieć do Katynia na osobne obchody, ponieważ Rosjanie w jego przekonaniu nie nadali rocznicy właściwego wymiaru, a Putin o zbrodni mówił tylko w kontekście stalinowskiego terroru.
Z kolei Roger Boyes z "Timesa" nie wyklucza, że Jarosław Kaczyński zechce wypełnić polityczną próżnię powstałą po śmierci brata i będzie kandydatem w wyborach prezydenckich. "Jeśli tak się stanie, to optymistyczne rachuby na przełom w stosunkach polsko-rosyjskich będą musiały zostać przewartościowane" - zaznacza.
Niemiecka prasa ocenia, że w pogrążonej w żałobie Polsce zaczynają pojawiać się pytania o przyczyny tragedii, ale także o możliwe jej konsekwencje dla pojednania politycznego w kraju oraz zbliżenia z Rosją. "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zauważa, że po tragedii doszło do "pośmiertnego pojednania" na polskiej scenie politycznej.
W odrębnym artykule "FAZ" ocenia, że "nadchodzące tygodnie pokażą, czy tragedia ze Smoleńska zostawi głębokie ślady nie tylko w Polsce, ale też w Rosji". Jak dodaje, taką nadzieję mają ci, którzy żądają rozliczeń zbrodni Stalina i z oburzeniem patrzą na ślimaczący się proces rehabilitacji ofiar represji.
"Sueddeutsche Zeitung" pisze, że "żadna polska gazeta nie postawiła na razie pytania, czy (Jarosław Kaczyński) mógłby wystartować w przyspieszonych wyborach prezydenckich w miejsce swego brata". Według "SZ" to pytanie stawiają jedynie zagraniczni dziennikarze. "Chyba większość Polaków nie wykazałaby zrozumienia, gdyby ktoś, nawet jeśli jest bratem bliźniakiem, chciał zbić kapitał na tragedii" - dodaje gazeta. Powołuje się na warszawskich komentatorów, którzy "uważają, że (Jarosław) zburzyłby mit swego brata, jeśli kandydowałby na jego następcę". "Ale ten mit zostałby tym bardziej zburzony, jeśli okazałoby się, że prezydent osobiście wywierał presję na pilota, aby wylądował - tak jak już raz zdarzyło się podczas kryzysu gruzińskiego przed dwoma laty w trakcie lotu do Tbilisi" - pisze "Sueddeutsche Zeitung".
Dodaje też, że pojawia się coraz więcej pytań, "które mogą ukazać tragedię w Smoleńsku w innym świetle". "Przez wzgląd na śmierć i żałobę tylko nieliczni otwarcie stawiają te pytania, lecz one zajmują prawie wszystkich Polaków: Jak mogło dojść do katastrofy? Czy można było jej uniknąć? I dlaczego Lech Kaczyński na czele dużej delegacji jeszcze musiał jechać do Katynia, skoro już trzy dni wcześniej odbyły się tam rosyjsko-polskie uroczystości?" - pisze bawarski dziennik. (PAP)
cyk/ mc/ gma/