Amerykanie obchodzą we wtorek 150. rocznicę tzw. przemowy gettysburskiej, w której prezydent Abraham Lincoln wezwał naród do podjęcia na nowo idei równości i wolności. Dla wielu to najlepsze przemówienie w historii USA, którego przesłanie jest wciąż aktualne.
Uroczystości, które zgromadziły we wtorek tysiące Amerykanów, odbyły się dokładnie tam, gdzie prezydent Abraham Lincoln wygłosił 150 lat temu swe słynne przemówienie. Czyli na polu bitwy pod Gettysburgiem, gdzie na początku lipca 1863 roku miała miejsce przełomowa dla losów wojny secesyjnej bitwa, w której armia Unii pokonała wojska Konfederacji Południa. Lincoln wygłosił swą słynną mowę cztery i pół miesiąca po tej krwawej bitwie, podczas uroczystości otwarcia Narodowego Cmentarza Gettysburskiego, kryjącego szczątki tysięcy poległych.
Lincoln swe krótkie przemówienie rozpoczął od odwołania do Deklaracji Niepodległości: "Lat temu osiemdziesiąt i siedem nasi ojcowie wznieśli na tym kontynencie nowy naród, poczęty z wolności i oddany w przekonaniu, że wszyscy ludzie zostali stworzeni równymi" - powiedział. Oddał cześć tysiącom poległych w bitwie pod Gettysburgiem. Ale jednocześnie wezwał Amerykanów do podjęcia działań, by ich ofiara "nie była nadaremna".
Rocznicowe obchody rozpoczęły się we wtorek od złożenia wieńców na tym cmentarzu; specjalny hołd oddano "US Colored Troops", czyli oddziałom wojsk Unii, w których służyli czarnoskórzy. Ceremonię, podczas której przemówienia wygłosili m.in. historyk James McPherson oraz minister spraw wewnętrznych Sally Jewell, transmitowano na żywo do około 90 tys. szkół, bibliotek i muzeów w całym kraju.
Przemówienie Lincolna cieszy się opinią najlepszego i najważniejszego w historii USA; do dziś uczą się go na pamięć uczniowie wielu amerykańskich szkół. Zapamiętanie słów nie jest trudne, gdyż mowa Lincolna była jak na standardy XIX wieku zaskakująco krótka. Liczyła zaledwie 270 słów i jej wygłoszenie zajęło prezydentowi nie więcej niż trzy minuty. To kontrastowało z dwuipółgodzinną mową, jaką tuż przed Lincolnem wygłosił 150 lat temu główny orator uroczystości senator Edward Everett.
Siła przemówienia Lincolna, jak oceniają eksperci, polegała głównie na tym, że prezydent nakreślił tysiącom zgromadzonych z Północy sens trwającej wojny. Tłumaczył, że w wojnie chodzi już nie tylko o przetrwanie Unii i jedność narodu, ale o zbudowanie narodu lepszego i bardziej wolnego.
Lincoln swe krótkie przemówienie rozpoczął od odwołania do Deklaracji Niepodległości: "Lat temu osiemdziesiąt i siedem nasi ojcowie wznieśli na tym kontynencie nowy naród, poczęty z wolności i oddany w przekonaniu, że wszyscy ludzie zostali stworzeni równymi" - powiedział. Oddał cześć tysiącom poległych w bitwie pod Gettysburgiem. Ale jednocześnie wezwał Amerykanów do podjęcia działań, by ich ofiara "nie była nadaremna". Tłumaczył, że dalsza walka jest potrzebna po to, "by ten naród doczekał się odrodzenia idei wolności", i że "rządy narodu, przez naród i dla narodu nie znikną z powierzchni ziemi".
Jak tłumaczy prof. historii Joseph Reidy z Howard University, Lincoln wykorzystał przemówienie jako okazję, by "wyjaśnić, dlaczego wojna musi być kontynuowana i dlaczego wojna jest wojną w imię wolności, a nie tylko w imię zachowania Unii". Gdy wojna domowa wybuchła w kwietniu 1861 roku, początkowo nie było mowy o znoszeniu niewolnictwa, ale z czasem dla Lincolna i innych członków rządu i kongresmenów stało się jasne, że "uratowanie Unii będzie niemożliwe bez walki przeciwko niewolnictwu" - przypomina historyk. Znalazło to wyraz w przyjętej 1 stycznia 1863 roku Deklaracji Emancypacji.
Jak mówi Reidy, "wizja Ameryki tak pięknie wyartykułowana przez Lincolna", w której "ustrój, rząd, społeczeństwo, instytucje publiczne opierają się na zasadach równości między ludźmi niezależnie od rasy", jest wciąż niezrealizowana. "To wciąż pozostaje wyzwaniem dla Ameryki XXI wieku, tak jak było wyzwaniem dla Lincolna w połowie XIX wieku" - powiedział historyk podczas konferencji z zagranicznymi korespondentami w Waszyngtonie.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
icz/ dmi/ mc/