Profesor Władysław Konopczyński był świadkiem czterech epok polskiej historii. 65 lat temu, 12 lipca 1952 r., w Młynniku k. Ojcowa zmarł historyk, prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego, założyciel i redaktor "Polskiego Słownika Biograficznego", poseł na Sejm RP (1922-1927), związany z Narodową Demokracją; autor opracowań historycznych „Polska w dobie wojny siedmioletniej”, „Polska a Szwecja”, „Historia polityczna Polski 1914-1939”.
Władysław Konopczyński urodził się 26 listopada 1880 r. w Warszawie w rodzinie Ignacego i Ludwiki Anastazji z domu Obrąpalskiej. Praca ojca – inżyniera komunikacji - zapewniały Władysławowi i dwóm jego braciom dostatnie życie i możliwość rozwijania swoich pasji. Zainteresowanie historią wzbudził w Konopczyńskim jego wuj, znany warszawski pedagog i gimnazjum Emilian Konopczyński. Jego znajomości sprawiły, że młody Władysław Konopczyński mógł dyskutować z najwybitniejszymi polskimi historykami XIX wieku. Największy wpływ miał na niego Tadeusz Korzon (1839-1918). Po latach spotkania z nim nazywał „pierwszym, najowocniejszym seminarium”.
Korzon był jednym z twórców warszawskiej szkoły historycznej, która w opozycji do krakowskich historyków dopatrywała się przyczyn upadku Rzeczpospolitej nie w wadach polskiej szlachty i ustroju, lecz sile i zaborczości jej sąsiadów. Pozytywizm dominujący w myśleniu jej historyków skutkował również dostrzeganiem wielu niezwykle pozytywnych zmian społecznych i gospodarczych, które zachodziły w okresie upadku Rzeczpospolitej. Ten sposób patrzenia na historię, w połączeniu z realizmem w ocenach politycznych zdeterminował formułowane przez niego sądy oceniające polską historię. „Nie chcemy mieć nic wspólnego z sektą samobiczowników, przypisującym Polakom rekordy egoizmu i głupoty oraz odwieczną perwersję samobójczą” – podkreślał już w 1909 r. (W. Konopczyński „Pierwszy rozbiór Polski”).
Już na początku lat nauki gimnazjalnej związał się z nielegalnymi kółkami samokształceniowymi. Dzięki jego zaangażowaniu niewielka grupa uczniów zgromadziła liczącą 400 tomów bibliotekę naukową. W 1899 r. trafił na Uniwersytet Warszawski. Za radą rodziców i wzorem wielu ówczesnych historyków zdecydował się na studia prawnicze dające wówczas najlepsze przygotowanie do badania źródeł. Krytykował niski poziom uczelni i rosyjskich profesorów. Poza przygotowywaniem pracy o dziejach liberum veto zaangażował się w działalność tajnych organizacji studenckich, takich jak Bratnia Pomoc. Nie został jednak członkiem Związku Młodzieży Polskiej, ponieważ uważał, że ograniczałoby to jego niezależność. Mimo to już od początku XX wieku ideowo utożsamiał się z kształtującym się obozem narodowej demokracji Romana Dmowskiego.
Przez rok służył w rosyjskiej armii, ale uniknął udziału w wojnie z Japonią, symulując chorobę serca. Po wezwaniu do jednostki pozostał w Krakowie, z którym związał się na większą część reszty swojego życia. Po 1905 r. pracował nad dziejami wojny siedmioletniej, między innymi odwiedzając archiwa w Dreźnie i Wiedniu. W 1906 r. na krótko powrócił do Warszawy. Jego temperamentowi nie odpowiadała praca nauczyciela gimnazjalnego i po roku wyjechał do Lwowa.
Praca we Lwowie była dla Konopczyńskiego ciężkim doświadczeniem. Nie potrafił znaleźć porozumienia z tamtejszymi historykami, głównie Szymonem Askenazym. Wychowany w pozytywistycznej Warszawie odrzucał w jego opinii zbyt anachroniczne i oparte na niemieckich wzorach myślenie o historii. Sympatii konserwatywnego otoczenia nie wzbudzały również jego poglądy polityczne. Mimo to udało mu się obronić doktorat, dzięki któremu mógł powrócić do Krakowa i wykładać na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1911 r. ożenił się z Jadwigą Lutostańską. Większą część miesiąca miodowego spędzili w paryskich archiwach, w których analizowali i przepisywali nieznane dotąd źródła do dziejów Polski XVIII w.
Od początku małżeństwa wiele czasu spędzali w zakupionym przez rodziców majątku w Młynnikach koło Ojcowa. Tam zajmował się nie tylko pracą nad kolejnymi monografiami dziejów Polski, ale także pszczelarstwem, rolnictwem i wędkarstwem. „Pszenica i część żyta pięknie wzeszły. Doszedłem w pisaniu do roku 1683. A piszę nieraz – na słonecznej kąpieli na werandzie nad drogą. Trzeba będzie chyba obrać wszystkie jabłka w ogrodzie” – pisał w dzienniku pod datą 19 września 1918 r. („Dziennik 1918-1921. Część 1 i 2”). „Dzienniki” Konopczyńskiego trafiły do szerszego kręgu czytelników dopiero pod koniec 2016 r. dzięki publikacji Muzeum Historii Polski i Ośrodka Myśli Politycznej.
Konopczyński był człowiekiem kruchym fizycznie. Chorował na reumatyzm i zapalenie stawów. Mimo bólu były tytanem pracy. „Od godz. 8-9 Jagiellonka (Bibliotek Jagiellońska – red.), od 9-tej do 13-tej Czartoryscy, od 13 do 14 Akademia, a po obiedzie znów Biblioteka Jagiellońska, od 18-tej do 20-tej ponownie Akademia, na koniec reszta roboty w domu” – wspominał swój porządek dnia w Krakowie („Dziennik 1918-1921. Część 1 i 2”).
Lato 1914 r. małżeństwo Konopczyńskich spędzali w małej wiosce rybackiej nad Bałtykiem, wówczas niemal nieznanej Gdyni. Jako obywatele rosyjscy zostali wydaleni do Szwecji. Półtora roku w Danii i Szwecji pozwolił Konopczyńskiemu na dokładne badania archiwalne i przygotowanie rozprawy „Polska a Szwecja 1660-1795”. Po powrocie objął katedrę historii Polski na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wciąż bardzo ostro wypowiadał się przeciwko krakowskiej szkole historycznej. Jak podkreślał Emanuel Rostworowski Konopczyński nie był jednak bezkrytycznym apologetą dawnej Rzeczpospolitej, lecz dostrzegał jej wady i błędy polityczne.
Jako zwolennik narodowej demokracji przywiązywał szczególną uwagę do stosunków z Prusami. „Polityka polska wobec Prus Wschodnich – to jedno pasmo krzyczących błędów, to szereg ćwieków wbitych na naszą zgubę w trumnę naszej państwowości” – pisał w 1916 r. W tym samym artykule podkreślał wagę unii lubelskiej oraz panowania ostatniego Jagiellona: „dzieło Zygmunta Augusta musi się w bezstronnych oczach jawić zjawiskiem wspaniałym, dostojnym, jedynym”.
Wcześniejsze sympatie polityczne zaowocowały po 1917 r. zaangażowaniem w sprawę niepodległości Polski. Podobnie jak wielu innych polskich uczonych wstąpił do tajnej Ligi Narodowej. W 1918 r. wstąpił do Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego. W maju 1918 r. brał udział w zjeździe słowiańskim w Pradze. W dramatycznych momentach listopada 1918 r. zabiegał w Belgradzie o aliancką interwencję w atakowanym przez Ukraińców Lwowie.
Od końca 1918 r. był ekspertem w przygotowującym polskie stanowisko na konferencję w Wersalu Biurze Prac Kongresowych. Przygotowywał opracowania historycznie uzasadniające polskie stanowisko dotyczące granic. Jego wspomnienia z tego okresu prezentują dyskusje toczące się wśród polskich polityków. Konopczyński potrafił również lapidarnie podsumowywać stanowiska przywódców aliantów. Pisząc o sprawie przynależności Gdańska stwierdzał: „podobno Clemenceau, jak był tak jest całkowicie nasz, Wilson – lepszy, niż przypuszczano, tylko Lloyd George psuje, nie mając zresztą zielonego pojęcia o rzeczy” („Dziennik 1918-1921. Część 1”).
W lipcu 1920 r. wstąpił do wojska i do jesieni pełnił funkcje instruktora artylerii. W 1922 r. został wybrany do Sejmu I kadencji z listy Związku Ludowo-Narodowego. Działał na rzecz szkolnictwa akademickiego, szkolnictwa i praw autorskich. Proponował przyznanie dodatkowych głosów wyborczych osobom potrafiącym czytać oraz posiadającym średnie i wyższe wykształcenie. W 1926 r. krytykował przewrót majowy. Działania Piłsudskiego porównywał do rokoszy XVII wieku, które jego zdaniem miały katastrofalny wpływ na polskie życie publiczne i losy całego państwa. Nazywał Piłsudskiego uzurpatorem a w pracach historycznych czynił wiele aluzji do aktualnej sytuacji politycznej.
Jednocześnie nie zaniedbywał pracy dydaktycznej i naukowej. Swoim seminarzystom stawiał bardzo wysokie wymagania. „Każdy z państwa winien po pewnym czasie w swej specjalności wiedzieć więcej niż ja” – pisał jeden z jego uczniów. Do „Konopasa” przyszłych historyków przyciągała jego osobowość oraz tolerancja wobec odmiennych poglądów. „Mały, łysy, z wielką czaszką, oczy głęboko osadzone, ale jakieś niesamowite, biegające, broda dość mała. (…) Prawowierni endecy, aczkolwiek odnosili się do profesora z dużym szacunkiem, to jednak w prywatnych rozmowach przyznawali, że w sprawach politycznych, profesor chodzi własnymi drogami i nie jest stuprocentowym endekiem” (W. Konopczyński „Pierwszy rozbiór Polski”). Na seminarium dyskutowano nie tylko o czasach nowożytnych, ale wszystkich epokach, włącznie z antykiem.
Za największe dzieło Konopczyńskiego w okresie międzywojennym uważana jest monografia „Konfederacja barska”. Jeden z jego biografów nazywał książkę „prawdziwym arcydziełem historiograficznym, rozmiarami i znaczeniem przewyższającym chyba wszystkie inne studia monograficzne” (W. Konopczyński „Pierwszy rozbiór Polski”). Innym, znacznie bardziej przystępnym i popularnym dziełem Konopczyńskiego są wydane w połowie lat trzydziestych „Dzieje Polski nowożytnej”. „Przedstawienie jest plastyczne, charakterystyki wyraziste. Można się nie godzić z autorem, ale bądź co bądź pobudza do zastanowienia się, co jest zaletą kapitalną” – stwierdzał jeden z recenzentów (W. Konopczyński „Dzieje Polski nowożytnej”). Mimo wielkiego rozwoju badań historycznych wciąż uważana jest za jedną z najlepszych syntez polskiej nowożytności. Niektórzy z historyków wciąż zalecają jej lekturę w przygotowaniach do egzaminów z dziejów nowożytności.
Nie do przecenienia jest wpływ Konopczyńskiego na powstanie „Polskiego Słownika Biograficznego” uważanego za największe dzieło polskiej historiografii i tworzone przez kolejne pokolenia polskich historyków. Władysław Konopczyński myślał o powstaniu słownika już przed I wojną światową. W 1930 r. w Polskiej Akademii Umiejętności powołano pod jego kierownictwem komitet redakcyjny PSB. Konopczyński planował wydanie 20 tomów słownika z 20 tysiącami życiorysów. Ze współpracownikami opracował zasady kwalifikacji postaci do słownika, sam stworzył dziesiątki życiorysów. Ambitne plany wydawnicze pokrzyżowała wojna.
6 listopada 1939 r. został aresztowany w ramach Sondereaktion Krakau. Wraz z innymi krakowskimi naukowcami został uwięziony we Wrocławiu, a następnie w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen. Na skutek wielu międzynarodowych nacisków został zwolniony wiosną 1940 r. Po powrocie do Krakowa zaangażował się w tajne nauczanie akademickie. W tym czasie poświęcał czas pracy nad syntezą „Piłsudski a Polska”. Do dziś dzieło Konopczyńskiego nie zostało opublikowane. Dostęp do zakazanych przez Niemców zbiorów archiwalnych i bibliotecznych umożliwiali Konopczyńskiemu zaprzyjaźnieni z nim pracownicy tych instytucji. Po powstaniu warszawskim w Młynniku udzielił gościny wielu wygnańcom ze stolicy. W styczniu 1945 r. majątek został splądrowany przez wojska sowieckie.
Po przejęciu władzy przez komunistów był początkowo tolerowany na Uniwersytecie Jagiellońskim, w Polskim Towarzystwie Historycznym i w Polskiej Akademii Umiejętności. Już w 1946 r. komuniści i związani z nimi ideologiczni przeciwnicy Konopczyńskiego rozpoczęli na niego nagonkę mającą wyeliminować go z życia naukowego. Odpierał te ataki podczas swoich ostatnich publicznych wystąpień na UJ. „Słychać żądanie, aby nauka służyła życiu. Owszem niech służy, czym może, niech mu przyświeca. Ale niech się nie wysługuje” – podkreślał w 1946 r. (W. Konopczyński „Pierwszy rozbiór Polski”). W 1948 r. został przeniesiony na emeryturę.
W 1949 r. komuniści zablokowali wydanie kolejnego zeszytu PSB, a Konopczyński i pozostali odeszli z redakcji. Propaganda komunistyczna nazywała „Słownik” organem prasowym endecji. Ostatnimi miejscami, w którym publikował pod pseudonimem były łamy katolickich „Tygodnika Powszechnego” i „Przeglądu Powszechnego”. W 1951 r. główna komunistyczna ideolog kontrolująca nauki historycznej Żanna Kormanowa nazywała dzieła Konopczyńskiego „rasistowską furią”, podnosząc jego rzekomą nienawiść wobec Ukraińców i chłopów. Odpowiadając na zarzuty propagandystki Konopczyński w liście do kolegów napisał: „Ktokolwiek czyta inteligentnie i sumiennie moje prace, wie że o chłopach piszę bez społecznych uprzedzeń, a najwięcej przykrych rzeczy mam do powiedzenia szlachcie i magnaterii” (W. Konopczyński „Pierwszy rozbiór Polski”). Prześladowano również jego uczniów, blokując wydawanie ich monografii i artykułów.
Zaszczuty i odcinany od kontaktów z przyjaciółmi kontynuował pracę nad biogramami do zawieszonego PSB. 17 maja 1952 r. w wąskim gronie rodziny, uczniów i przyjaciół obchodził pięćdziesięciolecie pracy naukowej. W ostatnich tygodniach życia zajmował się pszczelarstwem w swoim majątku w Młynniku.
Zmarł w nocy z 12 na 13 lipca 1952 r. Jeden z francuskich badaczy po śmierci Konopczyńskiego napisał, że jego cechą „była nieustanna troska o słuszność i sprawiedliwość, kierowana miłością bliźniego” (W. Konopczyński „Pierwszy rozbiór Polski”).
Ponad sześć dekad po śmierci opublikowany został jego podręcznik metodologii „Historyka”. Mimo upływu tak wielu lat i wielkiego rozwoju nowych metod badawczych „Historyka” wciąż może stanowić inspiracją dla młodych historyków. „Epokę zna dopiero ten, kto samodzielnie przekopie się przez różnorakie źródła i samodzielnie przetrawi swój materiał do zupełnego zżycia się z ówczesnymi ludźmi. Nade wszystko zaś […] powinien pogłębić swe duszoznawstwo, czytając dzieła literackie: więc dramaturgów z Szekspirem na czele, eseistów w rodzaju La Bruyère'a („Les caractéres”), powieściopisarzy na miarę Balzaka i Dostojewskiego” – zalecał kolejnym pokoleniom historyków Władysław Konopczyński.
Michał Szukała PAP
ls/