Zanim Amon Goeth został komendantem obozu w Płaszowie organizował obozy zagłady w Bełżcu i Sobiborze oraz uczestniczył w likwidacji krakowskiego getta – mówi Monika Bednarek kustosz muzeum Fabryki Emalia Oskara Schindlera. 70 lat temu, 13 września 1946 r., w Krakowie został stracony Amon Goeth, komendant niemieckiego obozu koncentracyjnego w Płaszowie.
PAP: Kim był Goeth, jak przebiegała jego służba zanim został komendantem obozu w Płaszowie?
Monika Bednarek: Amon Goeth był zdeklarowanym nazistą, członkiem NSDAP, od 1940 r. służył w Waffen-SS. Zanim rozpoczął służbę w Płaszowie uczestniczył w działaniach na Lubelszczyźnie w sztabie znanego z okrucieństwa i sadyzmu Odilo Globocnika. Tam był odpowiedzialny za budowę obozów zagłady w Bełżcu i Sobiborze. Zdobył tam "szlify" potrzebne do służby jako komendant Płaszowa.
PAP: Postać Goetha została przedstawiona w filmie „Lista Schindlera” Stevena Spielberga. Czy ukazana tam jego brutalność i wyrafinowany sposób popełniania zbrodni na więźniach obozu w Płaszowie są zgodne z prawdą?
Monika Bednarek: Film „Lista Schindlera” jest oczywiście wizją reżysera, ale wedle kilkuset relacji przedstawione tam zachowania Goetha są zgodne z prawdą. Strzelał do ludzi, szczuł psami więźniów oraz wykazywał się innymi formami sadyzmu.
Warto również wspomnieć, że został aresztowany w 1944 r. przez władze niemieckie, które zgodnie z prawdą zarzucały mu kradzież wielkiej ilości mienia żydowskiego. Z więzienia został zwolniony ze względu na stan zdrowia. 4 maja 1945 r. został aresztowany w Bad Toelz przez Amerykanów i rozpoznany jako komendant obozu na postawie zeznań więźniów obozu. W lipcu 1946 r. przekazano go Polsce.
PAP: Goeth odegrał też dużą rolę w likwidacji krakowskiego getta...
Monika Bednarek: 13 marca 1943 r., a więc miesiąc po przybyciu do Krakowa, włączył się do likwidacji getta. Nie tylko dowodził, ale również osobiście strzelał do mieszkańców dzielnicy żydowskiej.
PAP: Jak był zorganizowany obóz w Płaszowie? Kto do niego trafiał?
Monika Bednarek: Miał być to obóz pracy przymusowej dla krakowskich Żydów. Od jesieni 1943 r. zamykano w nim także osoby przywiezione z innych gett, między innymi w Miechowie, Tarnowie, Wieliczce, Bochni i innych mniejszych miejscowości.
W styczniu 1944 r. został przemianowany na obóz koncentracyjny. Jego specyfika polegała na osadzaniu w nim całych rodzin przenoszonych tam z gett małopolskich. Różnił się więc od innych wielkich obozów tym, że nie przywożono tam zasadniczo Żydów pochodzących z innych krajów okupowanych przez Niemców. Wyjątkiem były transporty Żydówek z Węgier i Słowacji w 1944 r., kierowanych potem do obozu zagłady Birkenau.
Ponadto na jego terenie utworzono obóz dla Polaków, nazywany wychowawczym. Umieszczano tam na kilka tygodni osoby przyłapane na różnych przestępstwach, takich jak brak kenkarty lub przebywanie na ulicy po godzinie policyjnej. Zamykano w nim także mieszkańców pacyfikowanych podkrakowskich wsi. Te dwa obozy do czasu utworzenia obozu koncentracyjnego funkcjonowały osobno. Po jego przekształceniu zniesiono ich odrębność.
PAP: Czy jesteśmy w stanie podać liczbę ofiar obozu w Płaszowie?
Monika Bednarek: Według badań Ryszarda Kotarby z krakowskiego IPN, który opublikował pierwszą pracę monograficzną na temat obozu Płaszów „Niemiecki obóz w Płaszowie 1942–1945. Przewodnik historyczny”, udało się ustalić liczbę ofiar na około 3-4 tysiące Żydów i 2-3 tys. Polaków przywożonych do Płaszowa w celu wykonania egzekucji. Nie są to liczby ostatecznie potwierdzone. Wcześniej mówiło się o 8 - 10 tys. ofiar.
PAP: Teren dawnego obozu w Płaszowie jest wciąż mocno zaniedbany. Jakie plany ma Muzeum Historyczne Miasta Krakowa dotyczące tego miejsca?
Monika Bednarek: W latach 60. XX w. powstał pierwszy pomnik. Dziesięć lat temu władze miasta ogłosiły konkurs na koncepcję upamiętnienia ofiar obozu, ale od tego czasu, pomimo wyboru projektu, niewiele się zmieniło. Z pieniędzy Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa prowadzono tylko prace porządkowe. Wiosną tego roku w ramach cyklicznej akcji „Pamiętaj z nami” zorganizowaliśmy sesję poświęconą upamiętnieniu tego miejsca.
Jako Muzeum organizujemy spacery edukacyjne i prelekcje na terenie dawnego obozu. W tym roku otrzymaliśmy środki z Ministerstwa Kultury na przeprowadzenie badań archeologicznych oraz przygotowanie scenariusza wystawy prezentowanej na terenie obozu i w mającym powstać budynku wystawowym. W ciągu kilku lat uda się stworzyć kompleks upamiętniający obóz w Płaszowie. Do wykonania jest jednak mnóstwo pracy.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk/ mjs/ ls/