Litwini nie są skłonni przyznać się do skali swego udziału w Holokauście i że ich udział w zabijaniu Żydów był dobrowolny – mówi PAP dr Efraim Zuroff, dyrektor izraelskiego biura Centrum Wiesenthala. Centrum wydało oświadczenie w reakcji na raport litewskiego Centrum Badań Ludobójstwa.
Według raportu przygotowanego pod kierownictwem dra Alfredasa Rukszenasa w mordowaniu Żydów na Litwie w czasie II wojny światowej brało udział 2055 Litwinów. W raporcie stwierdzono, że ci, którzy uczestniczyli w tych zbrodniach, robili to głównie z tego powodu, że takie mieli rozkazy. Raport został opublikowany po trzech latach pracy przez Centrum Badań Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy w końcu października 2013 r.
Dr Zuroff, który jest dyrektorem biura Centrum Szymona Wiesenthala w Jerozolimie i specjalistą od historii Holokaustu na Litwie, zdecydowanie odrzucił te wnioski i oskarżył litewskie władze o „systematyczną próbę umniejszania roli Litwinów w masowym mordowaniu Żydów podczas Holokaustu”.
Na podstawie zeznań świadków i ocalałych, Zuroff szacuje, że jeszcze przed przybyciem Niemców w 46 miejscach na Litwie doszło do aktów przemocy wobec Żydów – od pogromów jak w Kownie, po sporadyczne indywidualne ataki – na przykład w Telszach, Birżach, Janowie i w innych miejscach.
„Jako ktoś, kto jest od lat zaangażowany w badania nad Szoah na Litwie, wiem, że liczba jest przynajmniej pięć, jeśli nie dziesięć razy większa” - twierdzi Zuroff.
Badacz zwraca uwagę na cztery najważniejsze, jego zdaniem, kwestie w litewskiej narracji o Holokauście.
„Po pierwsze, zaprzeczają oni fali przemocy, która przetoczyła się na samym początku wojny, zanim jeszcze niemieckie wojska zajęły Litwę" - mówi. Chodzi o okres czerwiec – lipiec 1941 roku, gdy wojska sowieckie wycofywały się z Litwy, a na ich miejsce wkraczała niemiecka armia.
Na podstawie zeznań świadków i ocalałych, Zuroff szacuje, że jeszcze przed przybyciem Niemców w 46 miejscach na Litwie doszło do aktów przemocy wobec Żydów – od pogromów jak w Kownie, po sporadyczne indywidualne ataki – na przykład w Telszach, Birżach, Janowie i w innych miejscach.
„Dwa lata temu odbyła się konferencja w litewskim parlamencie. Mówcy biorący w niej udział zaprzeczali, by cokolwiek takiego miało miejsce. I twierdzili, że ci, którzy o tym piszą w Izraelu – jak prof. Dov Levin – kłamią” - mówi Zuroff.
Przypomina też, że podczas tzw. pierwszej sowieckiej okupacji Litwy, wielu nacjonalistycznych przywódców Litwy uciekło do nazistowskich Niemiec, gdzie założyli Litewski Front Aktywistów. "W rozpowszechnianych na Litwie tekstach otwarcie nawoływali do przemocy wobec Żydów” - mówi Zuroff.
Po drugie, "rząd w Wilnie ukrywa fakt, że Litwini odegrali bardzo ważną rolę w dokonywaniu mordów” - twierdzi Zuroff.
Przypomina, że na Litwie powstały 22 pomocnicze bataliony policji, z których dziewięć było zaangażowanych w mordowanie Żydów, w tym na terenie lasu w Ponarach pod Wilnem, gdzie w latach 1941-1944, Niemcy, wspomagani przez ochotnicze oddziały litewskie, wymordowali ok. 100 tys. ludzi. Wśród nich było około 60-70 tys. Żydów, kilka tysięcy Polaków - inteligencji wileńskiej, żołnierzy AK, a także Romów, Rosjan, Litwinów.
„Nigdy tego nie zapomnę. W czerwcu 1991 roku w Ponarach, miejscu wymordowania dziesiątek tysięcy Żydów, odbywało się odsłonięcie monumentu ufundowanego przez Żydów z Izraela, które skończyło się awanturą o napisy” - opowiada Zuroff. Napisy, w czterech językach – po litewsku, hebrajsku, rosyjsku i w jidisz - różniły się od siebie. „Litwini nie zgodzili się napisać po litewsku i rosyjsku, że Żydzi byli mordowani przez nazistów i ich lokalnych pomocników. Napisali to tylko po hebrajsku i w jidisz” - wyjaśnia.
Zuroff wspomina również, że podczas przemówienia ówczesny premier Gediminas Vagnorius zaznaczył, że „zbrodnie grupy kryminalistów” nie powinny przesłonić pomocy udzielonej Żydom przez Litwinów podczas Holokaustu. Zdaniem Zuroffa to kolejny dowód na umniejszanie odpowiedzialności za współudział w mordach.
Kolejnym, trzecim zarzutem, stawianym władzom litewskim przez Zuroffa jest honorowanie ludzi, "którzy wspierali lub brali udział w mordowaniu Żydów". Jako przykład podaje honorowy pochówek w maju 2012 roku sprowadzonego do kraju ciała Juozasa Ambrazevicziusa-Brazaitisa.
Juozas Ambrazeviczius-Brazaitis był tymczasowym premierem Litwy w pierwszych miesiącach nazistowskiej okupacji od końca czerwca do sierpnia 1941 roku. "W tym czasie doszło do licznych pogromów, a rząd Ambrazevicziusa nie zrobił nic, by je powstrzymać" - dodaje. „On wspierał Trzecią Rzeszę. Czy takich ludzi Litwa chce sobie wybierać na bohaterów?” - pyta dr Zuroff.
Czwarta kwestia, którą Zuroff porusza, to dobrowolny udział Litwinów w nazistowskich zbrodniach. „Oni nie byli zmuszeni do tego. Wszyscy zgłosili się dobrowolnie. Motywowała ich naiwna nadzieja na to, że Niemcy przywrócą Litwie niepodległość” - mówi Zuroff.
Spośród liczącej blisko 220 tysięcy osób społeczności żydowskiej na Litwie, 96,4 procent zginęło w Holokauście. „To wynik w dużym stopniu masowej kolaboracji Litwinów z nazistami i ich udziału w zbrodniach Holokaustu” - mówi Zuroff.
Zuroff przypomina, że na Litwie powstały 22 pomocnicze bataliony policji, z których dziewięć było zaangażowanych w mordowanie Żydów, w tym na terenie lasu w Ponarach pod Wilnem, gdzie w latach 1941-1944, Niemcy, wspomagani przez ochotnicze oddziały litewskie, wymordowali ok. 100 tys. ludzi. Wśród nich było około 60-70 tys. Żydów, kilka tysięcy Polaków - inteligencji wileńskiej, żołnierzy AK, a także Romów, Rosjan, Litwinów.
„Litwa to młody kraj, potrzebują bohaterów. Kim są ci bohaterowie? To ludzie, którzy walczyli z komunistami; niestety niektórzy z nich są mordercami” - tłumaczy Zuroff i pyta dziennikarkę: „Czy wiesz, że litewski jest jedynym językiem na świecie, w którym ukuto specjalne słowo na tych, którzy zabijali Żydów - +Zydsaudzai+?”.
Raport Centrum Badań Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy, do którego odnosi się Centrum Wiesenthala, został przygotowany w odpowiedzi na opublikowanie w 2009 roku na portalu Wspólnoty Litewskich Żydów w Izraelu listy 4233 Litwinów oskarżanych o udział w rozstrzeliwaniu Żydów. Artykuł na ten temat opublikował największy litewski portal Delfi.
Jak wskazuje historyk Alfredas Rukszenas Centrum Badań Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy potwierdziło udział w zbrodniach 1070 osób z listy sporządzonej przez Wspólnotę Litewskich Żydów. W tym 534 osoby z listy bezpośrednio uczestniczyło w rozstrzeliwaniu Żydów, a 536 osób uczestniczyło pośrednio – brało udział w przygotowaniu akcji, pilnowało osoby więzione, bądź miejsc egzekucji. Liczbę 1070 osób Centrum uzupełniło o kolejne 985 osób, które uczestniczyły w likwidacji Żydów, ale nie były wspomniane na liście Wspólnoty. Dało to w sumie liczbę 2055 Litwinów zaangażowanych w Holokaust, którą zakwestionowało Centrum Wiesenthala.
Z Jerozolimy Ala Qandil (PAP)