Św. Faustyna była ulubioną świętą Jana Pawła II, łączyło ich duchowe pokrewieństwo - pisze Ewa K. Czaczkowska, autorka najpełniejszej z dotychczasowych biografii Heleny Kowalskiej czyli św. Faustyny, głosicielki orędzia o Bożym Miłosierdziu.
PAP: Jakie nowe fakty udało się Pani ustalić?
Ewa Czaczkowska: Udało mi się wyjaśnić kilka kwestii, na przykład, jak wyglądały pierwsze godziny Heleny Kowalskiej, przyszłej siostry Faustyny, w Warszawie, gdy przyjechała tu z Łodzi w 1924 roku, by szukać klasztoru, który by ją, osobę ubogą, przyjął. Na szlaku s. Faustyny dodałam też nowe miejsce: ul. Smolną 30 w Warszawie. Pod tym adresem przed wojną mieściło się gimnazjum. Obecnie jest tam liceum im. Zamoyskiego, z tym, że przed wojną gmach miał jeszcze jedno piętro, po wojnie nieodbudowane. Znajdowały się tam mieszkania. W jednym z nich mieszkała siostra Aldony Lipszyc, u której Helena Kowalska znalazła pracę jako służąca. Lipszycowie, którzy mieszkali w Ostrówku pod Warszawą, zatrzymali się na jakiś czas w stolicy. Czynili tak zawsze, gdy Aldona Lipszyc spodziewała się kolejnego dziecka. I właśnie stąd, z mieszkania przy ul. Smolnej Helena Kowalska wychodziła szukać klasztoru, który by ją przyjął. Ustaliłam to na podstawie rozmów z Marią Nowicką, najstarszą córką Lipszyców.
PAP: Dzięki pani pracy mamy też jeszcze jeden wizerunek św. Faustyny. Chodzi o opublikowane w książce jedyne zdjęcie przyszłej świętej przed wstąpieniem do klasztoru.
E.Cz.: To zdjęcie było już publikowane, ale jeszcze nigdy w całości. Pokazywany był tylko jego fragment - wykadrowana twarz Heleny Kowalskiej. Po raz pierwszy czytelnik może zobaczyć wszystkie osoby na zdjęciu. Są to trzy młode kobiety, oprócz Heleny Kowalskiej prawdopodobnie jej dwie siostry - Józefa i Gienia. Roześmiana dziewczyna w kraciastym żakiecie wydawała mi się tak bardzo niepodobna do św. Faustyny, że na początku pracy zakładałam pomyłkę w opisie fotografii. Przekazałam ją do Towarzystwa Kryminalistycznego. Prof. Bronisław Młodziejowski porównał to zdjęcie z kilkoma fotografiami s. Faustyny z okresu zakonnego i orzekł, że to jednak ona. Habit, welon oraz choroba zmieniły twarz Heleny, natomiast malarze - autorzy kolejnych portretów świętej trochę ją +ulizali+.
Ewa Czaczkowska: Helena Kowalska wychowała się na wsi, w bardzo trudnych warunkach, skończyła tylko trzy klasy szkoły powszechnej i miała bardzo praktyczny stosunek do życia. Nie bujała w obłokach, nie miała skłonności do histerii ani egzaltacji. I nie ulega wątpliwości, że była jedną z największych mistyczek w historii Kościoła.
PAP: Zdjęcie pokazuje inne, ludzkie oblicze św. Faustyny, jakby inną stronę jej osobowości.
E.Cz.: Helena Kowalska w chwili wykonania zdjęcia miała 18-19 lat. Ze wspomnień osób, które ją znały, w tym okresie wynika, że była bardzo pogodną i zrównoważoną dziewczyną. Wbrew dość powszechnym wyobrażeniom, wielcy mistycy nie byli egzaltowanymi histerykami, wręcz przeciwnie - przeważnie mieli bardzo spójne, silne osobowości. Helena Kowalska wychowała się na wsi, w bardzo trudnych warunkach, skończyła tylko trzy klasy szkoły powszechnej i miała bardzo praktyczny stosunek do życia. Nie bujała w obłokach, nie miała skłonności do histerii ani egzaltacji. I nie ulega wątpliwości, że była jedną z największych mistyczek w historii Kościoła. Na początku drogi mistycznej przeżyła charakterystyczną dla mistyków +noc ciemną+, czyli okres poczucia odrzucenia przez Boga. U niej ten okres trwał krótko - półtora roku, gdy np. u bł. Matki Teresy pół wieku. W +Dzienniczku+ znajduje się wiele opisów +zetknięć duszy z Bogiem+, jak je nazywała. Faustyna często narzekała, że nie potrafi tych stanów właściwie opisać, bo język odwołuje się do zmysłów, gdy to, co przeżywała działo się w świecie ducha. Ona nie znała teorii mistyki, nie znała dzieł mistyków, przede wszystkim św. Jana od Krzyża, ale bez wątpienia przeżywała te same stany ducha, co on.
PAP: Zdaje się, że zakon nie do końca wspierał przyszłą świętą, w przekonaniu, że jej doświadczenia mistyczne są prawdziwe?
E.Cz.: Mieć mistyka w zakonie nie jest łatwo. Najpierw trzeba rozpoznać, czy dana osoba nie jest chora psychicznie, czy nie dopuszcza się fałszerstw. Trzeba się na tym znać, wiedzieć coś o mistyce. Zakon sióstr Matki Bożej Miłosierdzia nie oczekiwał mistyczek, to było zgromadzenie, które zajmowało się pomocą +kobietom upadłym+, wychowaniem dziewcząt ze środowisk patologicznych. Siostra Faustyna była w bardzo trudnej sytuacji - mówiła przełożonym o wizjach i objawieniach na wyraźne polecenie Jezusa, przekazywała konkretne życzenia Jezusa, czy to dotyczące święta Miłosierdzia Bożego, czy obrazu, znanego dzisiaj na całym świecie, a oni długo odnosili się do tego sceptycznie. Słyszała, że pewnie jej się wydaje, że histeryzuje, spowiednicy ostrzegali ją, że te widzenia mogą być dziełem złego ducha. Księdza Michała Sopoćkę, który stał się jej sojusznikiem, poznała dopiero w czerwcu 1933 roku, czyli ponad dwa lata po objawieniu w Płocku, w którym Jezus po raz pierwszy nakazał Faustynie namalować obraz.
PAP: Książka jest rodzajem pielgrzymki po miejscach związanych z św. Faustyną, po których oprowadza Pani czytelnika w kolejnych rozdziałach.
Ewa Czaczkowska:: Moim celem było pokazanie życia s. Faustyny nie w próżni, ale na tle epoki, realiów społecznych i historycznych. Pokazałam jej życie poprzez pryzmat miejsc, w których żyła, mieszkała, pracowała. Podążam śladami św. Faustyny, tak czyni to coraz więcej osób zafascynowanych jej postacią.
E.Cz.: Moim celem było pokazanie życia s. Faustyny nie w próżni, ale na tle epoki, realiów społecznych i historycznych. Pokazałam jej życie poprzez pryzmat miejsc, w których żyła, mieszkała, pracowała. Podążam śladami św. Faustyny, tak czyni to coraz więcej osób zafascynowanych jej postacią. Prowadzę więc czytelnika od Głogowca, gdzie się urodziła, poprzez Aleksandrów Łódzki, Łódź, Ostrówek, gdzie pracowała jako służąca, Warszawę, Łagiewniki, Płock, Białą, Walendów, Derdy, Wilno, Rabkę, Kiekrz, gdzie mieszkała w klasztorach zgromadzenia i wreszcie sanatorium na Prądniku w Krakowie, gdzie spędziła kilka miesięcy.
PAP: Wiele miejsca poświęca Pani opisowi dziejów kultu Bożego Miłosierdzia po śmierci s. Faustyny.
E.Cz.: Siostra Faustyna, która zmarła na gruźlicę w 1938 roku, przewidziała trudności w rozwoju kultu Miłosierdzia Bożego. Rozwijał się on spontanicznie szczególnie po wybuchu II wojny światowej. Jednak w 1958 roku Watykan wydał notyfikację zakazującą kultu, która obowiązywała przez 20 lat. Spontaniczność rozwoju kultu powodowała jego przekłamania, w dodatku tłumaczenie „Dzienniczka” przekazane do Watykanu miało liczne błędy i przeinaczenia, powstałe przy przepisywaniu tekstu z oryginału. Do ogłoszenia zakazu przyczyniła się też opinia polskiego episkopatu, a przede wszystkim prymasa Stefana Wyszyńskiego i abp. Antoniego Baraniaka. W maju 1957 roku prymas zainaugurował Wielką Nowennę - wielki program duszpasterski, którego centrum stanowił kult maryjny. Nie był więc zainteresowany wprowadzaniem nowego kultu, co postrzegał jako rozproszenie duchowych sił.
PAP: Za przywróceniem siostry Faustyny +do łask+ Kościoła stoi Karol Wojtyła.
E.Cz: Jego rola jest w tym nie do przecenienia. Jeszcze jako biskup krakowski rozpoczął proces beatyfikacyjny s. Faustyny, który zakończył, a potem jeszcze kanonizował, jako papież. To jedyna taka sytuacja w dziejach Kościoła. Ciekawe, że Karol Wojtyła zgłębiał tajemnicę Bożego Miłosierdzia niezależnie od s. Faustyny – jeszcze zanim przeczytał +Dzienniczek+, ogłosił encyklikę +Dives in misericordia+. Jana Pawła II i św. Faustynę bez wątpienia łączyło duchowe pokrewieństwo.
Książka "Siostra Faustyna. Biografia świętej" ukazała się nakładem wydawnictwa Znak.
Rozmawiała Agata Szwedowicz (PAP)
aszw/ abe/