Niezależne od władz komunistycznych manifestacje 1 i 3 maja przybrały największą skalę w okresie stanu wojennego, czyli w latach 1982 i 1983. Chociaż apogeum manifestacji był 31 sierpnia 1982 r., to najwięcej osób w niezależnych obchodach 1-majowych miało – według danych MSW – uczestniczyć w 1983 r. – mówi dr Grzegorz Majchrzak z Instytutu Pamięci Narodowej.
PAP: W jaki sposób środowiska opozycyjne starały się organizować niezależne obchody 1 i 3 maja? Jaka byłą ich skala?
Dr Grzegorz Majchrzak: Należy zacząć od podkreślenia, że 3 Maja przestał być od 1951 r. świętem państwowym. Komuniści obchodzili wyłącznie własne święto 1 maja. Obchody 3 maja były więc z zasady nielegalne. Największą skalę (przed powstaniem opozycji w połowie lat 70.) przybrały obchody w 1968 r. Znaczące były też manifestacje przeciwko władzom zorganizowane w Szczecinie 1 maja 1971 r. Część uczestników oficjalnego pochodu na znak żałoby po ofiarach Grudnia 1970 r. miało poprzypinane do ubrań i sztandarów czarne wstążki, a jeden z robotników wzniósł przed trybuną honorową rękę w czarnej rękawicy. Warto też przypomnieć o stłumieniu manifestacji studenckich 3 maja 1946 r. w Krakowie. Był to symbol brutalnej polityki władz i odchodzenia od przedwojennych świąt państwowych, które nie zostały zniesione od razu w latach 1944-1945 r. 3 maja jest również świętem kościelnym Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Szczególnie niewygodne dla władz były obchody tego święta w 1966 r., kiedy Kościół organizował obchody milenijne.
Oczywiście do zorganizowania niezależnych obchodów, manifestacji konieczne było istnienie zorganizowanej opozycji. Największe przed powstaniem Solidarności zorganizował w 1980 r. Ruch Młodej Polski i Wolne Związki Zawodowe. Zorganizowano wówczas w Gdańsku mszę i wiec, w których wzięło udział około pięciu tysięcy osób. Władze zareagowały aresztowaniami organizatorów i wyrokami skazującymi na 3 miesiące pozbawienia wolności.
PAP: Czy w okresie tzw. zwanego karnawału Solidarności władze zmieniły swój stosunek do obchodów 1 i 3 maja?
Dr Grzegorz Majchrzak: 3 maja stał się świętem „mniej zakazanym”, tolerowanym przez władze. Solidarność skoncentrowała się oczywiście na obchodach 3 maja. Jeśli chodzi o oficjalne obchody 1 maja najczęściej je bojkotowano, urządzając okolicznościowe nabożeństwa (SB naliczyła ich 92), często z „wrogimi akcentami”.
Retoryka władz pozostawała niezmieniona. Największą zmianą po wprowadzeniu stanu wojennego było tolerowanie niezależnych obchodów 1 maja organizowanych przez niektóre niezależne środowiska związane z Solidarnością. Przed 1 maja Czesław Kiszczak zalecał swym podwładnym reagowanie spokojne i rozważne, tak aby święto robotnicze mogło odbyć się w „godnej atmosferze”. Dwa dni później reakcje na świętowanie 3 maja były bardzo zdecydowane, włącznie z takimi działaniami jak rzucanie z helikopterów w manifestujących granatami z gazem łzawiącym.
PAP: Te manifestacje z 3 maja 1982 r. były wyjątkowo dramatyczne...
Dr Grzegorz Majchrzak: Warto podkreślić, że obchody 3 maja w 1982 r. były nietypowe na tle innych protestów w latach osiemdziesiątych. Nie były organizowane przez władze podziemnej Solidarności. Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ „Solidarność”, która powstała zaledwie kilkanaście dni przed tymi wydarzeniami 22 kwietnia 1982 r., jako dzień protestów społecznych ogłosiła 13 maja. Była to kolejna miesięcznica wprowadzenia stanu wojennego. Część podziemnych władz regionalnych, między innymi na Dolnym Śląsku była przeciwna organizowaniu własnych uroczystości. Manifestacje tego dnia odbywały się zresztą niekiedy np. w Gdańsku wbrew wytycznym władz regionalnych Solidarności wzywających do spokojnego udziału w mszach i rozejścia się do domów. W kolejnych latach władze Solidarności wzywały już do udziału w manifestacjach 3 maja i organizowania obchodów 1 maja.
3 maja 1982 r. zginęły 2 osoby. Ich śmierć była w dużej mierze efektem brutalności milicji. Szczególnie ciężkie walki toczyły się w Warszawie, zwłaszcza w okolicach Mostu Śląsko-Dąbrowskiego i Placu Zamkowego. W ich trakcie zasłabł 56-letni Mieczysław Radomski i zmarł w drodze do szpitala. W Szczecinie ofiarą był Władysław Durda, który nie brał udziału w manifestacjach. Jego mieszkanie było do tego stopnia „zagazowane” gazem łzawiącym, że zaczął się dusić. Milicja odmówiła jego żonie wezwania pogotowia.
PAP: Czy władze komunistyczne spodziewały się manifestacji na tak wielką skalę?
Dr Grzegorz Majchrzak: Nieznane mi są dokumenty, w których władze szacowałyby wielkość tych manifestacji. Niewątpliwie o nich wiedziały i przygotowały do nich się. Siły i środki zgromadzone np. przed 3 maja 1982 r. były ogromne. W ramach operacji o kryptonimie „Baszta”, która miała służyć rozbiciu manifestacji organizowanej w Warszawie zgromadzono ponad 6 tysięcy funkcjonariuszy ZOMO i ROMO, 1300 kursantów ze szkół milicyjnych w Szczytnie i Pile. Wspierali ich żołnierze Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych oraz Wojskowej Służby Wewnętrznej. Siły te były więc ogromne.
PAP: W kolejnych latach tak wielkie manifestacje już się nie powtórzyły. Czy wynikało to ze zmiany taktyki opozycji?
Dr Grzegorz Majchrzak: To nieco bardziej skomplikowane. Apogeum manifestacji solidarnościowych był 31 sierpnia 1982 r. Były to najkrwawsze manifestacje. Tak jak powiedziałem wcześniej, manifestacje z 3 maja 1982 r. były organizowane bez wytycznych władz centralnych podziemnej Solidarności. W kolejnych latach TKK zalecało konkretną formę obchodów. Tymczasem, pod wrażeniem stłumienia manifestacji z 3 maja 1982 r. w Toruniu podjęto decyzję, że nie należy urządzać kolejnych manifestacji. Była ona sprzeczna z decyzjami władz krajowych. Co ciekawe, jednym z efektów decyzji podjętych przed 3 maja 1982 r. na Dolnym Śląsku był rozdźwięk w tamtejszych strukturach Solidarności i powstanie Solidarności Walczącej.
W Warszawie manifestacje 1 i 3 maja były z kolei jednym z czynników przyspieszających kształtowanie się władz regionalnych na Mazowszu. Skutki manifestacji wpływały więc również na kształt regionalnych struktur Solidarności. Warto podkreślić, że manifestacje przybrały największą skalę w okresie stanu wojennego, czyli w latach 1982 i 1983. Chociaż apogeum manifestacji był 31 sierpnia 1982 r., to najwięcej osób w niezależnych obchodach 1-majowych miało – według danych MSW – uczestniczyć w 1983 r.
W 1986 r., po katastrofie w Czarnobylu Solidarność zorganizowała nawet akcję informacyjną mającą zniechęcić do udziału w pochodach 1 maja. W tym kontekście należy podkreślić, że manifestacje uliczne poprzedzone mszami świętymi nie były jedyną formą upamiętniania 3 maja. W stanie wojennym 3 maja obchodzono również w „internatach”, czyli ośrodkach internowania opozycjonistów. Starano się wówczas wywieszać flagi narodowe, niekiedy ozdobione kirem lub skandowano hasła przeciwko władzom. Innym pomysłem było składanie kwiatów i zapalanie zniczy w miejscach pamięci, szczególnie na cmentarzach lub pod pomnikami np. upamiętniającym poznański Czerwiec 1956 r. Przy wiązankach pojawiały się szarfy z napisami „NSZZ Solidarność”, śpiewano pieśni patriotyczne. Takie formy upamiętnienia były bezpieczniejsze, ponieważ zazwyczaj nie kończyły się interwencjami milicji. Jednak w drugiej połowie lat osiemdziesiątych frekwencja podczas opozycyjnych obchodów była znacznie mniejsza.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk/ mjs/ ls/ agz/