Biorąc pod uwagę długotrwałe korzyści polityczne, niestety Rzeczpospolita niewiele skorzystała ze zwycięstwa. Rok po bitwie wiedeńskiej pomiędzy Polską, Austrią, papiestwem i Wenecją zawarto pakt zwany Ligą Świętą. Jego celem była walka z Półksiężycem aż do wyparcia Turcji z jej europejskiej posiadłości. Wojna trwała do roku 1699 i zakończyła się traktatem w Karłowicach. Najwięcej korzyści przyniósł on Austrii - mówi historyk dr Konrad Bobiatyński.
Dlaczego Jan III Sobieski zdecydował się pomóc oblężonemu Wiedniowi?
Sobieski miał do wyboru: udać się ze swoją armią pod Wiedeń, aby walczyć z Turkami wspólnie z armią austriacką i posiłkami książąt niemieckich - albo prawdopodobnie w roku następnym samotnie stawić czoła potężnej armii tureckiej pod murami Krakowa. Kolejnym celem wojsk tureckich po zajęciu Wiednia byłaby zapewne wyprawa na ziemie Rzeczypospolitej. Wielu historyków zastanawiało się, czy Sobieski powinien pójść pod Wiedeń. Ale pomimo wątpliwości oraz skutków kampanii 1683 roku, a także całego ciągu późniejszych wojen polsko-tureckich, badacze są zgodni, że pod Wiedeń należało iść. Lepiej było bić się z Turkami w sojuszu z silnymi aliantami, na obcej ziemi, kiedy na utrzymanie żołnierza łożyła obca ludność, niż samodzielnie stawiać czoła Imperium Osmańskiemu na terenie Polski.
Kto stanął po stronie sprzymierzonych?
Na wynik bitwy wpłynęła przede wszystkim postawa głównodowodzącego armii tureckiej wielkiego wezyra Kara Mustafy, gdy wojska Sobieskiego razem z wojskami austriackimi i niemieckimi zbliżały się do Wiednia. Miasto było wówczas na skraju upadku. Według wielu relacji, mogło się jeszcze bronić najwyżej przez pięć dni. Kara Mustafa, licząc na szybkie zdobycie Wiednia, zlekceważył napływające informacje o zbliżaniu się ogromnej armii sojuszniczej.
Przede wszystkim cesarz austriacki Leopold I, którego państwo w 1683 roku stało się celem agresji wojsk tureckich. Na podstawie praw wynikających ze sprawowania władzy naczelnej w Rzeszy Niemieckiej cesarza wsparły oddziały jego lenników - książąt niemieckich. Były to przede wszystkim kontyngenty z Bawarii, Hesji, Saksonii, w mniejszym stopniu również z innych państw niemieckich.
Czy możemy określić, jak liczne były siły sojusznicze?
Ze strony chrześcijańskiej w samej bitwie wiedeńskiej brało udział mniej więcej 65-68 tysięcy żołnierzy. Z tego wojsko polskie stanowiło około jedną trzecią, czyli ponad dwadzieścia tysięcy ludzi.
Czy decyzja Jana III Sobieskiego o wsparciu cesarza spotkała się ze zrozumieniem na sejmie Rzeczypospolitej?
Jeszcze pod koniec 1682 roku w Rzeczypospolitej nie wierzono w zagrożenie tureckie. W roku 1678 Jan Gniński zawarł w Stambule pokój z Turcją - co prawda na bardzo ciężkich warunkach, ale po wielu latach wojen układ zapewniał on Polsce spokój na flance południowo-wschodniej. Aby unaocznić społeczeństwu zagrożenie tureckie, Sobieski musiał posunąć się do kilku forteli politycznych. Przede wszystkim na sejmie w styczniu 1683 roku ostentacyjnie zerwał swoje więzy ze stronnictwem francuskim, któremu był wierny od początku swojej kariery politycznej. Francja była wrogiem Austrii i biernie sprzyjała postępom Turcji w Europie. Król zdemaskował na forum sejmowym intrygi posła francuskiego markiza de Vitry, który dążył do storpedowania planów sojuszu polsko-austriackiego. Sobieski przedstawił również opinii publicznej działania magnatów pozostających na żołdzie Wersalu, przede wszystkim podskarbiego koronnego Jana Andrzeja Morsztyna, zmuszając go do potajemnego opuszczenia kraju. W ten sposób król ubezwłasnowolnił opozycję i doprowadził do zawarcia 31 marca 1683 roku sojuszu z Austrią przeciwko Turkom. Postępy wojsk tureckich na początku kampanii sprawiły, że społeczeństwo polskie doskonale zrozumiało niebezpieczeństwo, jakie płynęło ze strony Półksiężyca. Mobilizacja armii koronnej przed wyprawą wiedeńską przebiegała w tempie, jak na polskie warunki, ekspresowym.
Jak wyglądał przebieg bitwy? Co zdecydowało o zwycięstwie wojsk sprzymierzonych?
Na wynik bitwy wpłynęła przede wszystkim postawa głównodowodzącego armii tureckiej wielkiego wezyra Kara Mustafy, gdy wojska Sobieskiego razem z wojskami austriackimi i niemieckimi zbliżały się do Wiednia. Miasto było wówczas na skraju upadku. Według wielu relacji, mogło się jeszcze bronić najwyżej przez pięć dni. Kara Mustafa, licząc na szybkie zdobycie Wiednia, zlekceważył napływające informacje o zbliżaniu się ogromnej armii sojuszniczej. Dowódca turecki zaczął przygotowywać się do walki właściwie dopiero w przeddzień bitwy, kiedy oddziały chrześcijańskie zaczęły już przeprawiać się przez Las Wiedeński i wychodzić bezpośrednio na przedpole Wiednia. Zresztą w bitwie nie wzięła udziału duża część wojsk tureckich, które w tym czasie nadal oblegały miasto. Właściwie Turcy przegrali bitwę już na samym początku, ponieważ ich wojska były całkowicie nieprzygotowane do walki.
Samo starcie nie trwało długo. Oddziały Sobieskiego zajęły wzgórza otaczające Wiedeń od północy i zachodu. Po krótkich walkach wstępnych, gdy piechota sprzymierzonych spędziła piechotę turecką ze zboczy tych wzgórz, do szarży przystąpiła jazda. Najcięższe walki toczyły się na lewej flance, gdzie nacierały austriackie wojska księcia Karola Lotaryńskiego. Ale decydująca rola przypadła Polakom atakującym na prawym skrzydle. Praktycznie była to jedna wielka szarża jazdy, której trzon uderzeniowy stanowiła husaria, poprzedzona wstępnym uderzeniem kilku polskich chorągwi, które wybadały teren. Ta jedna szarża sprawiła, że szyki tureckie się załamały, a wojska rzuciły do ucieczki.
Kto był głównodowodzącym po stronie sprzymierzonych?
Samo starcie nie trwało długo. Oddziały Sobieskiego zajęły wzgórza otaczające Wiedeń od północy i zachodu (...). Decydująca rola przypadła Polakom atakującym na prawym skrzydle. Praktycznie była to jedna wielka szarża jazdy, której trzon uderzeniowy stanowiła husaria, poprzedzona wstępnym uderzeniem kilku polskich chorągwi, które wybadały teren. Ta jedna szarża sprawiła, że szyki tureckie się załamały, a wojska rzuciły do ucieczki.
Gdy czytamy dziewiętnastowieczną nacjonalistyczną literaturę austriacką czy niemiecką, możemy odnieść wrażenie, że pod Wiedniem dowodził przede wszystkim Karol Lotaryński, ewentualnie inni dowódcy posiłkowych oddziałów książąt niemieckich. Natomiast w świetle znanych źródeł nie ulega najmniejszej wątpliwości, że głównodowodzącym wojsk sprzymierzonych był król Jan III Sobieski. Wynikało to z układu sojuszniczego zawartego z Austrią 31 marca 1683, według którego dowódcą miał być ten z władców Polski albo Austrii, który akurat znajdował się w obozie. Ale pozycja Sobieskiego wzięła się przede wszystkim z ogromnego doświadczenia, charyzmy i sukcesów wojskowych, jakimi cieszył się polski monarcha, słusznie zwany przez Turków "Lwem Lechistanu". Jan III w trakcie swojej dotychczasowej kariery wojskowej odniósł szereg błyskotliwych sukcesów, szczególnie w walkach z Półksiężycem. Dlatego pod Wiedniem to Sobieski wydawał rozkazy. Wszyscy dowódcy niemieccy i austriaccy w swoich pamiętnikach i relacjach potwierdzają, że zarówno koncepcja bitwy, jak i samo jej wykonanie było przede wszystkim dziełem Sobieskiego.
Kto odniósł największe korzyści z wiktorii wiedeńskiej?
Biorąc pod uwagę długotrwałe korzyści polityczne, niestety Rzeczpospolita niewiele skorzystała ze zwycięstwa. Rok po bitwie wiedeńskiej pomiędzy Polską, Austrią, papiestwem i Wenecją zawarto pakt zwany Ligą Świętą. Jego celem była walka z Półksiężycem aż do wyparcia Turcji z jej europejskiej posiadłości. Wojna trwała do roku 1699 i zakończyła się traktatem w Karłowicach. Najwięcej korzyści przyniósł on Austrii, która w 1686 roku odzyskała resztę Węgier ze stolicą, Budą, a potem zajęła też skrawki Chorwacji oraz część Siedmiogrodu. Korzyści odniosła także Rosja, która w roku 1686 za cenę przystąpienia do Ligi Świętej wymogła na Polsce zgodę na podpisanie trwałego pokoju zwanego pokojem Grzymułtowskiego. Ratyfikował on postanowienia rozejmu w Andruszowie w 1667 roku i oddał Rosji Kijów. Ogromne korzyści odniosła także Wenecja, która zdobyła między innymi Peloponez. Natomiast Rzeczpospolita, mimo wielu kosztownych kampanii i ogromnego wysiłku mobilizacyjnego, odzyskała tylko to, co utraciła w roku 1672, czyli Podole z Kamieńcem i prawobrzeżną Ukrainę. Wszystkie inne dalekosiężne plany polityczne króla zakończyły się fiaskiem. Zresztą w przypadku Sobieskiego zazwyczaj tak się działo.
Dlaczego królowi nie udało się wprowadzić w życie owych dalekosiężnych planów?
Przede wszystkim król był fantastą politycznym, jego koncepcje często nie miały wiele wspólnego z realiami polityki międzynarodowej i ustroju Rzeczypospolitej. Główną zasadą polityki królewskiej było dążenie do zdobycia dynastycznego księstwa dla najstarszego syna Jakuba. W przyszłości, po śmierci ojca, miałoby to ułatwić jego elekcję na tron polsko-litewski. Ten cel przyświecał Sobieskiemu w realizowaniu tzw. polityki bałtyckiej w końcu lat siedemdziesiątych XVII wieku, kiedy to zamierzał opanować Prusy Książęce i osadzić w Królewcu Jakuba. Według wielu historyków późniejsze - po wiktorii wiedeńskiej - wyprawy Sobieskiego do Mołdawii miały na względzie przede wszystkim zdobycie tronu w Jassach dla Jakuba, a nie uzyskanie tego kraju dla Rzeczypospolitej. Jak wiemy, Sobieski marzył również o uzyskaniu dla syna korony Węgier. Oczywiście było to całkowitą polityczną mrzonką.
Biorąc pod uwagę długotrwałe korzyści polityczne, niestety Rzeczpospolita niewiele skorzystała ze zwycięstwa. Rok po bitwie wiedeńskiej pomiędzy Polską, Austrią, papiestwem i Wenecją zawarto pakt zwany Ligą Świętą. Jego celem była walka z Półksiężycem aż do wyparcia Turcji z jej europejskiej posiadłości. Wojna trwała do roku 1699 i zakończyła się traktatem w Karłowicach.
Czyli właściwie Rzeczpospolita zyskała tyle, ile mogła?
Praktycznie rzecz biorąc: tak, odzyskanie Podola i Ukrainy to było to, o co chodziło szlachcie. Społeczeństwo nie rozumiało dalej sięgających planów Sobieskiego.
Jakie jeszcze korzyści odniesiono ze zwycięstwa pod Wiedniem?
Bezpośrednio po zakończeniu bitwy w ręce sprzymierzonych wpadł ogromny tabor - obóz turecki z niezwykle bogatymi łupami, mnóstwo artylerii, wielkie zapasy żywności i amunicji. Tutaj Sobieski odniósł dużo większe korzyści niż w sferze politycznej. Z rejestru łupów wynika, że polski król, jako główny zwycięzca w bitwie zagarnął bardzo wielką część zdobyczy. Później w Polsce te łupy przyczyniły się do dalszego rozpropagowania kultury Orientu w społeczeństwie szlacheckim Rzeczypospolitej. A na pewno przyczyniły się do podniesienia prestiżu króla. Oczywiście stanowiły także wielki zysk materialny.
Czy to prawda, że wiktoria wiedeńska przyczyniła się do rozpowszechnienia kawy?
Na pewno pierwszą kawiarnię w Wiedniu założył Polak Jerzy Franciszek Kulczycki, który brał udział w bitwie wiedeńskiej. Posłużyły mu do tego zapasy kawy zdobyte w obozie Kara Mustafy. W Polsce kawa była raczej znana wcześniej, ale tylko jako rarytas.
Rozmawiała Ewa Zientara
***
Dr Konrad Bobiatyński - historyk, adiunkt w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmuje się głównie historią Wielkiego Księstwa Litewskiego w XVII w., historią wojskowości staropolskiej, stosunkami Rzeczypospolitej z Moskwą w XVII w. Opublikował m.in. Od Smoleńska do Wilna. Wojna Rzeczypospolitej z Moskwą w latach 1654-1655 (2004); Michał Kazimierz Pac - wojewoda wileński, hetman wielki litewski. Działalność polityczno-wojskowa (2008).
Źródło: Muzeum Historii Polski