Jednym z uwolnionych podczas akcji pod Arsenałem był Henryk Ostrowski. Jego los splótł się dramatycznie z losem Jana Bytnara „Rudego”.
Jan Bytnar „Rudy”, dowódca hufca „Południe” („Sad”) warszawskich Grup Szturmowych został aresztowany w nocy z 22 na 23 marca 1943 roku. Kilka dni wcześniej w mieszkaniu przy ul. Osieckiej na Grochowie w Warszawie Gestapo aresztowało Henryka Ostrowskiego „Heńka”, dowódcę hufca praskiego Grup Szturmowych.
Doszło do tego niewątpliwie w wyniku zdrady – Niemcy wiedzieli, gdzie znajdowała się konspiracyjna skrytka w jego domu. Wiedzieli też o udziale „Heńka” w kolejowej akcji dywersyjnej.
W tej sytuacji Ostrowski postanowił w czasie przesłuchań nie zaprzeczać, że jest członkiem konspiracji. Minimalizował natomiast swoją rolę. Gdy przedstawiano mu imiona i pseudonimy osób (w tym imię „Rudego”) zajmujących stanowiska dowódcze w Grupach Szturmowych, starał się – jak relacjonował po latach - dezorientować przesłuchujących go Niemców, m.in. podając fałszywe opisy sylwetek tych osób.
Mimo aresztowania Ostrowskiego, nie zostały podjęte przez kierownictwo Grup Szturmowych działania mające zapobiec dekonspiracji i aresztowaniu innych osób sprawujących funkcje dowódcze w GS. Jak pisze Grzegorz Nowik w książce „Straż nad Wisłą” stopień zagrożenia oceniono najwyraźniej błędnie uznając, że aresztowanie „Heńka” może mieć tylko znaczenie lokalne, ograniczone do praskiego środowiska konspiracji harcerskiej.
Gestapowcy przeprowadzili konfrontację „Heńka” z „Rudym”, przestawiając Henryka Ostrowskiego jako zdrajcę i denuncjatora. Nie jest do końca jasne, czy podczas konfrontacji „Heniek” mówił, to co uprzednio w śledztwie, czy też Niemcy przestawili wszystko, co wiedzą o Grupach Szturmowych i „Rudym”, także ze źródeł agenturalnych, jako zeznania „Heńka”.
Mimo aresztowania Henryka Ostrowskiego, nie zostały podjęte przez kierownictwo Grup Szturmowych działania mające zapobiec dekonspiracji i aresztowaniu innych osób sprawujących funkcje dowódcze w GS. Jak pisze Grzegorz Nowik w książce „Straż nad Wisłą” stopień zagrożenia oceniono najwyraźniej błędnie uznając, że aresztowanie „Heńka” może mieć tylko znaczenie lokalne, ograniczone do praskiego środowiska konspiracji harcerskiej.
Konfrontacja miała doprowadzić do załamania się „Rudego” w śledztwie, do czego nie doprowadziło brutalne bicie. Celu nie udało się osiągnąć. Jednak „Rudy” uwierzył, że Ostrowski wyjawił Niemcom tajemnice Grup Szturmowych i doprowadził do jego aresztowania. Na przeświadczenie „Rudego” mogło wpłynąć być może tylko to, że „Heniek” widząc jak gestapowcy go katują, powiedział mu: „Przyznaj się, przecież to nie ma sensu, a dadzą ci spokój”.
Przebieg śledztwa, jakiemu został poddany „Heniek” oraz konfrontacji między nim a „Rudym” znany jest tylko z ich relacji. Nie są znane natomiast niemieckie protokoły śledztwa i konfrontacji.
26 marca 1943 roku Jan Bytnar i Henryk Ostrowski byli w ciężarówce, którą pod Arsenałem zatrzymali żołnierze Grup Szturmowych. „Rudy”, którego odbicie było celem akcji, został zabrany przez jej wykonawców.
„Heniek”, tak jak większość uwolnionych więźniów, uciekł z miejsca akcji. Jan Bytnar, bestialsko pobity przez gestapowców żył jeszcze przez kilka dni. Zdążył przekazać historię swojego aresztowania, śledztwa i konfrontacji z „Heńkiem” Tadeuszowi Zawadzkiemu „Zośce”.
W relacji „Zośki” zatytułowanej „Kamienie przez Boga rzucone na szaniec” zawarte zostało przeświadczenie „Rudego” o zdradzie Henryka Ostrowskiego. Z relacji tej korzystał Aleksander Kamiński wydając jeszcze w 1943 pod pseudonimem Juliusz Górecki książkę „Kamienie na szaniec”.
Znalazł się w niej następujący fragment, w którym pod pseudonimem Czarny ukryty został Bytnar, a pod pseudonimem Antek - Ostrowski. „Pewnej marcowej nocy Gestapo aresztowało jednego z towarzyszy broni Czarnego – Antka i podstępem (znaleziono notatki) wydobyto zeń kilka faktów. Do wiadomości Niemców dostał się tylko drobny ułamek tego, co wiedział Antek. Padło tylko jedno nazwisko i jeden adres: nazwisko i adres Czarnego”. Było to w istocie oskarżenie Ostrowskiego o zadenuncjowanie Bytnara.
W wydaniach powojennych Aleksander Kamiński usunął to ostatnie zdanie, zastępując je innym: „W notatkach było zresztą tylko jedno nazwisko i jeden adres”. Do zmiany w treści książki doszło m.in. na skutek starań Stanisława Broniewskiego „Orszy”, w 1943 roku dowódcy warszawskich Grup Szturmowych i Chorągwi Warszawskiej.
Anna Borkiewicz-Celińska autorka książki „Batalion +Zośka+” pisze, że Ostrowski nie podał Niemcom żadnego nazwiska i żadnego adresu, a powodem aresztowania „Rudego” było rozszyfrowanie jego adresu, znajdującego się w notatkach „Heńka”. Grzegorz Nowik („Straż nad Wisłą”) uważa, że jest to mało prawdopodobne. Wątpi w to, by w notatkach był tylko jeden adres. A jeśli byłoby ich więcej, również inne adresy zostałyby rozszyfrowane, a tak się nie stało.
Henryk Ostrowski po odzyskaniu wolności w wyniku akcji pod Arsenałem został przesłuchany przez Floriana Marciniaka naczelnika Szarych Szeregów. Marciniak najwyraźniej nie znalazł niczego podejrzanego w jego wyjaśnieniach ani nie miał zastrzeżeń wobec postawy „Heńka” w śledztwie prowadzonym przez Niemców. Ostrowski nie został bowiem postawiony przed sądem, nie odsunięto go też od działalności konspiracyjnej. Jeszcze w 1943 roku został dowódcą Grup Szturmowych Chorągwi Lubelskiej.
W grudniu 1943 r. został przypadkowo aresztowany przez Niemców i po trzech miesiącach przesłuchań na zamku w Lublinie przewieziony do obozu koncentracyjnego na Majdanku. Do końca wojny więziony był w obozach Auschwitz, Dora i Bergen-Belsen.
Henryk Ostrowski po wojnie nie wrócił do Polski. Był m. in. komendantem Chorągwi Harcerzy w Australii, należał do organizacji polonijnych. Zmarł w Australii w 1995 roku. (PAP)
tst/ ls/