„[Stefan] Wyszyński propaguje niedoskonałość i nietrwałość ustroju socjalistycznego. Jako alternatywę stawia ustrój oparty o doktrynę społeczną Kościoła kat[olickiego]. Koncepcje i kierunki jego działalności podporządkowane są celom aktywizowania działalności Kościoła i zaznaczenia wszechstronnej obecności Kościoła w życiu społecznym, ekumenicznym, moralnym i politycznym narodu. Przeciwstawia się tendencjom afirmacji ustroju i współdziałania z władzami państwowymi.
Jednak jego osobą aparat bezpieczeństwa interesował się już od dawna, co najmniej od 1946 r. Początkowo rozpracowywał go Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie, a kiedy został Prymasem Polski najpierw Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, a następnie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Przez blisko 35 lat funkcjonariusze UB i SB starali się śledzić każdy jego ruch, mieć wgląd w każdą podejmowaną przez niego decyzję, ale przede wszystkim prowadzili szereg operacji w celu osłabienia jego pozycji i autorytetu. Wbrew swym intencjom budowali przy okazji jego pomnik…
Grzegorz Majchrzak: Przez blisko 35 lat funkcjonariusze UB i SB starali się śledzić każdy jego ruch, mieć wgląd w każdą podejmowaną przez niego decyzję, ale przede wszystkim prowadzili szereg operacji w celu osłabienia jego pozycji i autorytetu. Wbrew swym intencjom budowali przy okazji jego pomnik…
Swoje działania zakończyli dopiero pięć miesięcy po jego śmierci, pod koniec października 1981 r. Dzięki temu zachowała się m.in. unikalna, obszerna dokumentacja dot. zabezpieczenia jego pogrzebu, w ramach operacji, której nadano kryptonim „Kir - 81”. Jak to miano w zwyczaju w resorcie spraw wewnętrznych w związku z uroczystościami pogrzebowymi jeszcze w dniu śmierci Prymasa Stefana Wyszyńskiego (28 maja 1981 r.) utworzono specjalny centralny sztab do kierowania nią, na którego czele stanął wiceminister spraw wewnętrznych Bogusław Stachura. Jednak do samego pogrzebu przygotowywano się w resorcie już wcześniej, praktycznie od chwili uzyskania informacji o pogarszającym się stanie zdrowia Prymasa.
Paradoksalnie to właśnie przy Rakowieckiej postulowano, aby udział władz państwowych w uroczystościach pogrzebowych był „w aktualnej sytuacji […] możliwie duży”, a listy kondolencje sygnowali wspólnie I sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, prezes Rady Ministrów oraz przewodniczący Rady Państwa. Taka postawa rządzących miała stanowić wyraz uznania dla postawy Wyszyńskiego w „solidarnościowym karnawale” i sierpniu 1980 r., a także „w jakimś sensie wiązać Episkopat i Kościół na najbliższą przyszłość”. Niemniej istotne były ewentualne zyski propagandowe – zarówno w kraju, jak i za granicą.
Jednak przede wszystkim pogrzeb w MSW traktowano jako potencjalne źródło zagrożeń. Obawiano się nawet, zdecydowanie na wyrost, „wstrzymania na pewien okres wszelkiego życia w kraju” (w tym „przerw w pracy we wszystkich zakładach dla uczczenia pamięci zmarłego połączonych z modlitwami”), czy też niemożności zapanowania nad emocjami wiernych żegnających Prymasa Tysiąclecia. A nawet zaistnienia „sprzyjających warunków [do] organizowania cudów, szczególnie w miejscach związanych z życiem i działalnością kard. Wyszyńskiego”…
Towarzyszyły temu już nieco bardziej zasadne obawy przed wykorzystaniem zaistniałej sytuacji przez działaczy opozycji („wrogich zamiarów elementów ekstremalnych i antysocjalistycznych”). Temu ostatniemu zagrożeniu miała zresztą przeciwdziałać specjalna 150-osobowa grupa operacyjna.
Nic zatem dziwnego, że (podobnie jak w przypadku pielgrzymek Jana Pawła II do kraju) postulowano podjęcie działań w celu zmniejszenia ilości uczestników uroczystości pogrzebowych. Temu miała m.in. służyć bezpośrednia relacja radiowo-telewizyjna z nich. Ale nie tylko, np. agenturę wśród księży zamierzano wykorzystać do niedopuszczania do „niekontrolowanych wyjazdów wiernych”. Było to zresztą jedno z jej wielu zadań w związku z pogrzebem. Wśród nich znalazło się m.in. „kształtowanie odpowiedniego klimatu polityczno-społecznego”. W tym celu tajni współpracownicy SB mieli ukazywać zmarłego „jako patriotę, zwolennika spokoju, stabilizacji i sumiennej pracy”.
W działania związane z uroczystościami pogrzebowymi Prymasa Stefana Wyszyńskiego zaangażowano duże siły i środki, w tym wywiad i kontrwywiad (m.in. w celu rozpoznawania składów delegacji zagranicznych czy zamierzeń „ośrodków dywersji ideologicznej”). Oprócz samego pogrzebu SB zabezpieczała również m.in. przyjazdy delegacji zagranicznych czy uroczystości lokalne na terenie całego kraju. Nie zapomniano nawet o obserwacji miejsca wystawienia zwłok zmarłego, czyli Pałacu Arcybiskupiego przy ulicy Miodowej.
Innym jej ważnym zadaniem było zdobywanie „wyprzedzających informacji” o planowanym przebiegu pogrzebu, „ze szczególnym uwzględnieniem” ewentualnych prób nadania mu „aspektów politycznych”. Te rzekome aspekty polityczne miały polegać na włączeniu w uroczystości działaczy opozycji lub „Solidarności” – zarówno tej robotniczej, jak i rolniczej. Tak na marginesie Służba Bezpieczeństwa jeszcze przed śmiercią Prymasa dysponowała (dzięki tajnemu współpracownikowi „Ludnemu”) trzema szkicami sytuacyjnymi podziemi Katedry Warszawskiej (krypty arcybiskupów), na których naniesione zostało przewidywane umiejscowienie sarkofagu z jego zwłokami. Bezpieka przechwytywała również depesze kondolencyjne napływające z całego świata. Tak na marginesie inwigilowano (przy pomocy podsłuchu telegraficznego) nawet prowadzący obsługę prasową uroczystości „Interpress”…
W trakcie samego pogrzebu głównym zadaniem funkcjonariuszy było „rozpoznawanie zachowania się uczestników uroczystości, obserwacja osób mogących wywołać stany zagrożenia porządku i bezpieczeństwa”. Zostali oni wyposażeni w specjalny znak rozpoznawczy. Ponadto podano im stosowane hasło rozpoznawcze („Czy kolega jest z parafii św. Antoniego?”), wraz z odzewem („Nie, jestem z parafii św. Józefa”). Mieli oni zresztą udawać „autentycznych uczestników” pogrzebu, w tym klękać, modlić się i śpiewać pieśni religijne…
Grzegorz Majchrzak: Ubocznym efektem pracy Służby Bezpieczeństwa jest zachowana do dzisiaj ciekawa dokumentacja fotograficzna – setki fotografii z pogrzebu Prymasa Tysiąclecia. Zresztą nie tylko z pogrzebu, gdyż w stanie wojennym stołeczna SB dokumentowała również przygotowania do mszy rocznicowej w intencji zmarłego.
Wbrew obawom MSW (w odwodzie do rozpraszania ewentualnej „wrogiej demonstracji” przygotowane były Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej, przy czym decyzję o ich użyciu mógł podjąć jedynie sam minister spraw wewnętrznych) pogrzeb Prymasa Stefana Wyszyńskiego w dniu 31 maja 1981 r. przebiegł bez zakłóceń, w podniosłej, spokojnej atmosferze. Jak stwierdzano w meldunku Biura „B” MSW zajmującego się obserwacją: „nie stwierdzono wrogich okrzyków, transparentów, ulotek”.
Wzięło w nim udział ponad 100 tys. osób, w tym delegacja NSZZ „Solidarność” z przewodniczącym związku Lechem Wałęsą na czele. Oczywiście przebieg uroczystości był bacznie obserwowany przez Służbę Bezpieczeństwa, która w tym celu zorganizowała tzw. punkty zakryte (m.in. w hotelach „Europejskim” i „Victorii”). Jej funkcjonariusze oraz ich agenci nagrywali np. wystąpienia poszczególnych hierarchów. Część z nich była również pilnie śledzona – zwłaszcza František Tomášek, arcybiskup praski i prymas Czechosłowacji występujący w obronie praw człowieka, a co gorsza – z punktu widzenia komunistycznych władz – utrzymujący kontakty z czechosłowacką opozycją.
Ubocznym efektem pracy Służby Bezpieczeństwa jest zachowana do dzisiaj ciekawa dokumentacja fotograficzna – setki fotografii z pogrzebu Prymasa Tysiąclecia. Zresztą nie tylko z pogrzebu, gdyż w stanie wojennym stołeczna SB dokumentowała również przygotowania do mszy rocznicowej w intencji zmarłego.
Grzegorz Majchrzak
ls/