W pierwszej fazie Powstania Listopadowego część polskich oficerów miała dylemat: uznać powstanie za ogólnonarodowe, czy też za "wybryk zbuntowanych podchorążych" - mówi prof. Jarosław Czubaty z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego.
PAP: W jakich okolicznościach doszo do wybuchu powstania?
Prof. Jarosław Czubaty: Przyczyn wybuchu Powstania Listopadowego było kilka. W 1815 roku car Aleksander I złożył obietnicę, że do granic Królestwa Polskiego zostanie włączona Litwa, Podole i Wołyń, ziemie zagarniętę przez imperium rosyjskie. Polacy liczyli, że car dotrzyma słowa. Po pewnym czasie przestano o tym mówić, obietnice nie zostały spełnione, mimo iż postanowienia Kongresu Wiedeńskiego dopuszczały taką możliwość.
Królestwo Polskie miało najbardziej liberalrną konstytucję w Europie. Gwarantowała ona wolność słowa, wolność zgromadzeń. Cóż z tego, jeśli władze ograniczały zakres swobód i niejednokrotnie je łamały. W 1819 roku wbrew wcześniejszym zapewnieniom wydano dekret o cenzurze. W 1824 roku rozwiązano stowarzyszenia wolnomularskie, aresztowano członków Wolnomularstwa Narodowego majora Waleriana Łukasińskiego. Podobnie w Wilnie Mikołaj Nowosilcow prowadził działania przeciw tajnym stowarzyszeniom filomatów i filaretów. Coraz częściej dochodziło do represji policyjnych przeciw, tym którzy wyrażali niezawodolenie lub przypominali o niedotrzymanych obietnicach.
Prof. Jarosław Czubaty: W 1830 roku nikt nie miał już złudzeń, że Królestwo będzie krajem, w którym Mikołaj I będzie respektował konstytucję. Car z kolei stracił złudzenia, że Polacy są takimi samymi jego poddanymi jak Rosjanie, że są całkowicie posłuszni.
Gdy w 1827 roku rozbito stowarzyszenie dekabrystów w Rosji, okazało się, że miało ono związki z polskim Towarzystwem Patriotycznym. Mikołaj I oddał aresztowanych Polaków pod sąd senatu. Senator, najwyższa godność cywilna, był wówczas w rozumieniu społecznym osobą godną szacunku, wielkim autorytetem. Sąd uniewinnił aresztowanych z zarzutu zdrady stanu, skazując jedynie za udział w tajnym stowarzyszeniu. Zresztą w poczet kary wliczono im dotychczasowy pobyt w areszcie, więc de facto zostali uniewinnieni.
Werdykt senatorów nie satysfakcjonował cara, który spodziewał się surowych wyroków. W 1830 roku nikt nie miał już złudzeń, że Królestwo będzie krajem, w którym Mikołaj I będzie respektował konstytucję. Car z kolei stracił złudzenia, że Polacy są takimi samymi jego poddanymi jak Rosjanie, że są całkowicie posłuszni.
W tym czasie nastroje w Europie również uległy radykalizacji. Po latach panowania tureckiego Grecy odzyskali niepodległość. W lipcu 1830 roku we Francji wybuchła rewolucja skierowana przeciw Burbonom. Miesiąc później rewolucja wybuchła w Belgii. Belgowie zbuntowali się przeciw pozostawaniu we wspólnym państwie z Holendrami pod panowaniem dynastii orańskiej.
Oficerowie armii Królestwa Polskiego spodziewali się, że do tłumienia powstania w Belgii zostanie wysłana armia rosyjska, a wraz z nią także Polacy. W kręgu Piotra Wysockiego, wśród spiskujących podchorążych, panował niepokój przed aresztowaniami w wyniku obserwacji prowadzonej przez tajną policję carską. Faktycznie posiadała ona informacje o podchorążych, ale z nieznanych nam przyczyn nie dokonywała aresztowań. Jest nawet teoria, że Rosjanom zależało na sprowokowaniu „awantury”, jako pretekstowi do represji.
PAP: Jak przebiegło powstanie? Czy były jakiekolwiek szanse jego powodzenia? Dlaczego na czele powstania stanął gen. Józef Chłopicki, ktory raczej sceptycznie oceniał jego szanse?
Prof. Jarosław Czubaty: Chłopicki był nie tylko, zresztą krótko, dyktatorem powstania. Był także, a może przede wszystkim, bardzo doświadczonym oficerem, pamiętającym jeszcze kampanię Napoleona w 1812 roku. W pierwszej fazie część polskich oficerów miała dylemat: czy uznać powstanie za ogólnonarodowe, czy też za „wybryk zbuntowanych podchorążych”.
Oddziały polskie prowadziły walkę, lecz jednocześnie do Petersburga wysłano delegację, która miała negocjować z carem. Oczywiście odrzucił on polskie warunki, przyjmując, że powstanie jest buntem poddanych, więc należy je stłumić. Chłopickiemu zarzucano zbyt powolną mobilizację, a on wierzył, że lepsza jest mniejsza armia profesjonalna niż masa niewyszkolonych poborowych. Nie chciał też niweczyć szans na rokowania z Mikołajem I, prowokując go mobilizacją prowadzoną na dużą skalę.
W drugiej fazie, gdy rokowania z Rosją zakończyły się fiaskiem, sejm uznał powstanie za narodowe. 25 stycznia 1831 roku uchwalił detronizację Mikołaja I. Tron Królestwa uznano za wakujący. Wodzowie powstania, z Janem Skrzyneckim na czele obawiali się Rosji, generalicja była ostrożna, pamiętając kampanię 1812 roku. Po sukcesie pod Olszynką Grochowską nie wykorzystano chwilowej przewagi w walkach na szosie siedleckiej.
26 maja 1831 roku rozegrała się bitwa pod Ostrołęką; zakończyła się porażką, choć nie klęską. Nie udało się odnieść sukcesów powstańcom na Litwie, Podolu i Wołyniu. Gdy dowódcą wojsk rosyjskich został Iwan Paskiewicz, sytuacja zmieniała się na niekorzyść powstańców. Po szturmie Warszawy i wycofaniu się polskich wojsk ze stolicy, morale był coraz słabsze. Jednak w chwili upadku powstania armia polska dysponowała nadal sporą wartością bojową.
Prof. Jarosław Czubaty: Chłopickiemu zarzucano zbyt powolną mobilizację, a on wierzył, że lepsza jest mniejsza armia profesjonalna niż masa niewyszkolonych poborowych. Nie chciał też niweczyć szans na rokowania z Mikołajem I, prowokując go mobilizacją prowadzoną na dużą skalę.
PAP: Jak społeczeństwo odbierało wybuch Powstania Listopadowego?
Prof. Jarosław Czubaty: Nie było jednoznacznego stosunku całych grup społecznych do powstania. Nastroje zmieniały się również wraz ze zmianą sytuacji wojennej. Entuzjaści byli wśród generałów i oficerów, ale byli tam także kunktatorzy i zwolennnicy ugody.
Generalnie uznaje się, że największymi zwolennikami walk byli młodsi oficerowie, młoda inteligencja, znaczna część szlachty, część mieszczan, ale naturalnie nie każdy oficer, podchorąży, czy mieszczanin poparł wybuch powstania. Stosunek chłopów do powstania trudno jednoznacznie określić. Niekiedy odnosili się do niego pozytywnie, nie uchylali się masowo od poboru do wojska, ale byli także i ci obojętni, uznający je za sprawę szlachty - przynajmniej do czasu, gdy do ich zagrody nie wtargnął oddział kozacki.
PAP: Jaki był stosunek zagranicy do Powstania Listopadowego?
Prof. Jarosław Czubaty: Prusy od początku były zdecydowanie wrogie, pomagały Rosji w uszczelnieniu granic, by na ich teren nie przedostał się żaden oddział powstańczy. Austria oczekiwała rozwoju wydarzeń, zachowała pewnien dystans, np. zakazując eksportu broni, lecz jednocześnie trochę liczyła na możliwość objęcia wakującego tronu w razie porażki Rosji. Anglia i Francja okazywały pewną życzliwość, lecz nie wykazały aktywności, nie chcąc drażnić cara.
Sporo sympatii powstanie zyskało w kręgach opinii publicznej we Francji, Belgii, Wielkiej Brytanii, czy państwach niemieckich, ale reakcje kręgów rządzących były zdecydowanie ostrożne. Po Powstaniu Listopadowym do Francji, Belgii i innych krajów Europy w ramach Wielkiej Emigracji wyjechało tysiące osób, zarówno uczestników walk, jak i cywilów, by wspomnieć tu choćby o Adamie Mickiewiczu i Juliuszu Słowackim. Na emigracji pozostał także ks. Adam Czartoryski.
PAP: W literaturze, sztuce i filmie Powstanie Listopadowe nie było popularnym tematem. Poza „Nocą listopadową” Wyspiańskiego nie powstało wiele utwórów poświęconych wydarzeniom z lat 1830-31?
Prof. Jarosław Czubaty: Tak, „Noc listopadowa” Stanisława Wyspiańskiego i pieśń „Warszawianka” to przykłady obecności Powstania Listopadowego w sztuce. W okresie PRL Leon Kruczkowski napisał „Kordiana i chama”. O Powstaniu Styczniowym nakręcono „Wierną rzekę”, w latach 90. „Szwadron”, a poza filmem dokumentalnym Lucyny Smolińskiej nie powstał właściwie żaden film poświęcony Powstaniu Listopadowemu.
W II Rzeczypopolitej nie wypadało opiewać klęski, w PRL temat walki Polaków z Rosją i carem automatycznie wywoływałby niebezpieczne dla władzy skojarzenia ze Związkiem Sowieckim i komunizmem. Kiedy było zapotrzebowanie na film o powstaniu, nie można było go zrealizować, a jak zlikwidowano cenzurę, nie było społecznego zainteresowania tematem.
Warto jednak podkreślić, że tematyka Powstania Listopadowego jest mocno akcentowana w tradycji lokalnej: Ostrołęka, Stoczek i inne miejsca związane z wydarzeniami z lat 1830-31 są dobrze znane lokalnym społecznościom, stoją tam pomniki, szkołom nadaje się imiona bohaterów powstania, są organizowane rekonstrukcje historyczne.
Rozmawiał Maciej Replewicz
rep/ ls/