Edward Gierek siedział na wulkanie, który sam częściowo stworzył i ten wulkan w końcu eksplodował - mówi w wywiadzie dla PAP prof. Antoni Dudek. W niedzielę przypada 100. rocznica urodzin I sekretarza KC PZPR, wciąż pozytywnie ocenianego przez część społeczeństwa. PAP: W grudniu 1970 roku Edward Gierek objął przywództwo PZPR po Władysławie Gomułce. Dlaczego właśnie Gierek został I sekretarzem KC PZPR?
Prof. Antoni Dudek: Zadecydowało o tym kilka czynników. Gierek miał bardzo mocną pozycję w PZPR w latach 60., zwłaszcza od słynnego wiecu w Sali Kongresowej, który zwołał Gomułka w marcu 1968. Skandowano wówczas nie tylko „Wiesław”, „Wiesław", ale i „Gierek, Gierek”. Sam Gierek mówił, że to była prowokacja moczarowców. W rzeczywistości jednak te okrzyki oddawały nastroje w partii, w której Gierka widziano jako jedną z głównych postaci.
Prof. Dudek: Na pewno wybór Gierka był lepszy niż gdyby I sekretarzem został Moczar, twardogłowy komunista kompletnie impregnowany na kwestie modernizacji kraju. Nadal jednak istniała komunistyczna dyktatura, której Gierek chciał tylko dodać bardziej ludzką twarz. I to mu się udawało, szczególnie w pierwszych latach rządów.
W czasach Gomułki wchodził w skład Biura Politycznego, był I sekretarzem największej organizacji wojewódzkiej – w Katowicach, a zarazem miał duże sukcesy na Górnym Śląsku. Cała gospodarka peerelowska stała na węglu i siłą rzeczy nie było tak bardzo trudno wyszarpywać środki z Warszawy, w czym Gierek był zresztą bardzo skuteczny. A potrafił je przeznaczać nie tylko na kolejne inwestycje przemysłowe, lecz także na wczasy pracownicze, halę widowiskowo-sportową Spodek, Park Kultury w Chorzowie. Ludziom na Górnym Śląsku żyło się lepiej niż w innych regionach kraju. Wynikało to też z faktu, że Gierek był skutecznym organizatorem i miał talent do otaczania się ludźmi rzutkimi jak Jerzy Ziętek, Maciej Szczepański, czy Tadeusz Wrzaszczyk. Uważany był za dobrego gospodarza.
Drugim czynnikiem bardziej zakulisowym było wsparcie Związku Sowieckiego. Podczas rozmowy premiera Aleksieja Kosygina z wicepremierem Piotrem Jaroszewiczem w grudniu 1970 roku, Kosygin powiedział wyraźnie, że nie ma mowy, by Mieczysław Moczar został I sekretarzem, natomiast Gierek będzie zaakceptowany na tym stanowisku przez Kreml. Ponoć, a sprawa ta nie jest zbadana, wysłannik z Moskwy przyjechał do Katowic i przekazał Gierkowi informacje, że Kreml go popiera. I to miało skłonić Gierka do wyrażenia zgody na objęcie stanowiska I sekretarza KC PZPR. Tę propozycję złożyła mu grupa spiskowców, która uformowała się w Warszawie – i to jest trzeci czynnik - do której należeli Franciszek Szlachcic, Stanisław Kania, Józef Tejchma, Wojciech Jaruzelski.
PAP: Czyli Gierek nie zabiegał o stanowisko I sekretarza?
Prof. Antoni Dudek: Zrobił wiele dla ugruntowania przekonania, że to stanowisko zostało mu wręcz narzucone dla dobra Polski, że nie zabiegał o nie. Oczywiście, że zabiegał. Przez wiele lat prowadził na ten temat rozmowy m.in. z redaktorami tygodnia „Polityka” i jego redaktorem naczelnym Mieczysławem Rakowskim, którzy reprezentowali nurt liberalny w partii. Gierek przygotowywał się do objęcia władzy, tylko, że w sposób zakamuflowany. Co najmniej od 1968 r. gdy stało się jasne, że Gomułka prędzej czy później będzie musiał odejść.
PAP: Czy Edward Gierek był najlepszym kandydatem na stanowisko I sekretarza?
Prof. Antoni Dudek: Na pewno wybór Gierka był lepszy niż gdyby I sekretarzem został Moczar, twardogłowy komunista kompletnie impregnowany na kwestie modernizacji kraju. Nadal jednak istniała komunistyczna dyktatura, której Gierek chciał tylko dodać bardziej ludzką twarz. I to mu się udawało, szczególnie w pierwszych latach rządów. Wyprawa Gierka do Szczecina i Gdańska zbudowała jego legendę, której elementem jest słynne pytanie „Pomożecie?”. Zaryzykował wówczas bezpośrednie rozmowy z robotnikami, do czego żaden z jego poprzedników nie był zdolny. Zdecydował się też na cofnięcie podwyżek cen z grudnia 1970 roku, pod wpływem strajku zdeterminowanych łódzkich włókniarek, choć było to posunięcie mające w sobie ziarno klęski, która nastąpiła w 1976 roku.
Prof. Dudek: Gierek dopuścił do władzy grupę komunistycznych technokratów, którzy próbowali Polskę zmodernizować i na początku wydawało im się, że to się uda. Jednak środki z zagranicznych kredytów, które pakowali w gospodarkę nie przyniosły spodziewanych efektów.
PAP: Jak ocenia pan kwalifikacje intelektualne i osobowościowe Gierka do sprawowania funkcji I sekretarza KC PZPR
Prof. Antoni Dudek: Kwalifikacje intelektualne były dość ograniczone. Gierek był górnikiem, skończył szkołę partyjną, na trójkach. Niewiele rozumiał z marksizmu, nie było w nim nic mocno ideologicznego. Można go nazwać komunistą ludowym. Nie miał takiej biurokratycznej pasji jak Gomułka, który zagłębiał się w dokumenty, głównie ekonomiczne. A Gierek, jak sam wspominał, „nie pieścił dokumentów”, nie lubił dużo czytać. Jego biurko słynęło z tego, że niewiele na nim było. Nie był mocny w rozumieniu problemów gospodarczych lub ustrojowych i nawet nie próbował w te kwestie wchodzić.
Skoncentrował się głównie na sprawach kadrowych i zagranicznych, powierzając resztę kwestii swoim współpracownikom. Dopuścił do władzy grupę komunistycznych technokratów, którzy próbowali Polskę zmodernizować i na początku wydawało im się, że to się uda. Jednak środki z zagranicznych kredytów, które pakowali w gospodarkę nie przyniosły spodziewanych efektów.
PAP: W 1971 partia rzuciła hasło „Aby Polska rosła w siłę a ludzie żyli dostatniej”. Jak się wywiązywano z tej obietnicy?
Prof. Antoni Dudek: Było ono w pierwszych latach rzeczywiście realizowane. Pierwsze pięciolecie rządów Gierka jest rekordową w historii Polski Ludowej pięciolatką, jeśli chodzi o wzrost gospodarczy i równoczesny wzrost poziomu życia. Okazało się jednak, że w warunkach gospodarki realnego socjalizmu nie można gwałtownie zwiększać produkcji, a jednocześnie poziomu życia, bo powstawały napięcia, między innymi wynikające z presji inflacyjnej. Gierek rozbudził w Polakach przekonanie, że z każdym rokiem będzie coraz lepiej i padł ofiarą tego przekonania. Poziom życia w roku 1980 był bez porównania wyższy niż w roku 1970, ale aspiracje społeczeństwa były też o wiele większe. Skoro, jak wtedy głoszono, byliśmy dziesiątą potęgą przemysłową świata, to musimy mieć wszystkiego coraz więcej, a okazało się, że po roku 1976 było coraz gorzej.
Nastąpiło przegrzanie gospodarki, trzeba było zacząć spłacać długi i okazało się, że gospodarka się wali. Pozostało ratowanie się nowymi kredytami, w efekcie zaczęła się zaciskać pętla zadłużeniowa. Drugie pięciolecie Gierka to już była tylko nieudana ucieczka przed nadciągającą katastrofą, która doprowadziła w 1980 roku do największej fali strajków po wojnie.
PAP: Gierek uważał, że aż tak liczne strajki w roku 1980, które objęły cały kraj, nie byłyby możliwe bez inspiracji i udziału służb specjalnych, których nadzorcy i szefowie, jak utrzymywał, chcieli go obalić.
Prof. Antoni Dudek: Ja uważam dokładnie odwrotnie. SB była w stanie tu i ówdzie sprowokować strajki, ale nie mogła tego zrobić na tak wielką skalę, jak to miało miejsce. Do tego potrzebne jest autentyczne niezadowolenie społeczeństwa i ono było w 1980 roku.
PAP: Gierek twierdził też, że tzw. manewr gospodarczy, mający wyprowadzić kraj z narastającego kryzysu zaczął przynosić już pierwsze efekty, gdy został pozbawiony stanowiska.
Prof. Antoni Dudek: Jego opowieść, że kraj zaczął wychodzić z kryzysu gospodarczego była naiwna. Manewr gospodarczy polegał na ograniczeniu inwestycji, ale jego zakres był za mały. Nie było to pociągnięcie przemyślane i skoordynowane. Hutę Katowice, przejaw szkodliwej gigantomanii, budowano do samego końca a była to pierwsza z inwestycji, która należało przerwać. W 1979 po raz pierwszy po wojnie produkcja przemysłowa spadła i miała obniżać się do 1982 roku włącznie. Być może gdyby Gierek utrzymał się i Solidarność by nie powstała, nie byłoby aż tak głębokiego załamania. Prawdopodobnie udałoby mu się załatwić jakieś kredyty. Problem polegał na tym, że nie miałby ich z czego spłacać, tak jak i poprzednich.
Prof. Dudek: Gierek rozbudził w Polakach przekonanie, że z każdym rokiem będzie coraz lepiej i padł ofiarą tego przekonania. Poziom życia w roku 1980 był bez porównania wyższy niż w roku 1970, ale aspiracje społeczeństwa były też o wiele większe.
Nota bene w 1978 r. wybuchła w kierowniczych gremiach PZPR gigantyczna awantura, gdy okazało się, że nie wiadomo, kto odpowiada za monitorowanie poziomu zadłużenia zagranicznego. Okazało się, że nikt nie panuje nad tym jak te długi są zaciągane i kto jest winny wysokiemu poziomowi zadłużenia. To przykład pokazujący chaos w zarządzaniu. Gierek siedział na wulkanie, który sam częściowo stworzył i ten wulkan w końcu eksplodował. A przekonanie, że padł ofiarą spisku łączy go z Gomułką. Rzeczywistość była natomiast taka, że zarówno spisek antygomułkowski jak i antygierkowski zawiązały się w momencie, gdy już wszystko się waliło.
PAP: Nastąpiła katastrofa gospodarcza. Czy coś pozostało trwałego i pożytecznego z dekady Gierka?
Prof. Antoni Dudek: Najbardziej cenne były inwestycje w infrastrukturę komunikacyjną i energetykę. Powstała trasa szybkiego ruchu Warszawa-Katowice, przez wiele lat jedyna porządna droga, Centralna Magistrala Kolejowa, Naftoport w Gdańsku, zbudowano elektrownie, dziś już przestarzałe, ale służące ponad trzydzieści lat. Poza tym Gierek otworzył Polskę na Zachód, umożliwił masowe wyjazdy. Jeśli spojrzeć na obecnych najwybitniejszych polskich profesorów ekonomii, są to stypendyści zachodnich uniwersytetów i instytucji.
Jednak nie można zapominać, że jednocześnie Gierek bardzo uzależnił Polskę od Moskwy, znacznie bardziej niż Gomułka. Są dwa symbole tego uzależnienia. Pierwszy to kolejowa linia szerokotorowa od granicy ZSRS do Huty Katowice. Drugi to wyłączenie znacznej części jednostek Wojska Polskiego spod nadzoru polskiego Sztabu Generalnego i podporządkowanie ich naczelnemu dowództwu Układu Warszawskiego.
PAP: Była także nowelizacja konstytucji, w której zapisano sojusz ze Związkiem Sowieckim.
Prof. Antoni Dudek: Trzeba oczywiście pamiętać o wprowadzeniu do jej tekstu przewodniej roli PZPR i sojuszu ze Związkiem Sowieckim. Gdyby jednak dokładnie się przyjrzeć znowelizowanej konstytucji i zobaczyć co z niej wyrzucono, okaże się, że dokonana została pewna destalinizacja ustawy zasadniczej. Wyrzucono zdania o przodownictwie pracy, bandach reakcyjnego podziemia, klasie wyzyskiwaczy i wiele innych sformułowań, które brzmiały anachroniczne w latach 70. Nie było więc też tak, że do 1976 roku była to przyzwoita konstytucja, którą dopiero w tym roku zideologizowano. Po prostu uwspółcześniono stosowaną w niej retorykę.
PAP: Przejawem destalinizacji było też pojawienie się opozycji politycznej. Dlaczego Gierek godził się z jej istnieniem?
Prof. Antoni Dudek: Nastąpiły zmiany polityczne wynikające z otwarcia się na Zachód, podpisania aktu końcowego KBWE w 1975 roku. Gierkowi zależało na opinii międzynarodowej, liczył się z nią, spotkał się wszak z prezydentami amerykańskimi, prezydentem Francji Valerym Giscard d' Estaingiem i kanclerzem RFN Helmutem Schmidtem. Inaczej nie byłaby możliwa opozycja demokratyczna, zapoczątkowana przez KOR w 1976 roku. Za Gomułki żaden KOR nie był możliwy. Ludzie zostaliby aresztowani, oskarżeni o próbę stworzenia antypaństwowej organizacji i poszliby siedzieć.
PAP: Gierek nie bał się ryzyka dla władz, jakim było istnienie opozycji?
Prof. Antoni Dudek: Szefowie bezpieki, czyli sekretarz KC Stanisław Kania i minister spraw wewnętrznych Stanisław Kowalczyk zapewniali Gierka, że opozycja to tylko sto kilkadziesiąt osób, które będą skutecznie infiltrowane i zastraszane. Kogoś się pobije, kogoś się wyrzuci z pracy, kogoś postraszy się przez telefon. Postawiono na działania nękające, jednak bez procesów politycznych. Podobnie złagodzona została polityka wobec Kościoła. Nie było już takich krucjat ideologicznych jak za Gomułki, nie odmawiano paszportów biskupom, wydawanych było więcej zezwoleń na budowę kościołów. Oczywiście walka z Kościołem trwała, tylko, że w formie bardziej zakamuflowanej. Robiono różne prowokacje, rozsiewane były fałszywe informacje. Zmieniła się również propaganda komunistyczna. Nabrała charakteru pseudopatriotycznego. „Polak potrafi”, „Druga Polska”, „Aby Polska rosła w siłę a ludzie żyli dostatniej”, „jedność ideowo-moralna narodu” - to są klasyczne hasła z tamtych lat. Były to wszystko próby pozyskania społeczeństwa przy pomocy pseudopatriotycznej retoryki.
Prof. Dudek: Szefowie bezpieki, czyli sekretarz KC Stanisław Kania i minister spraw wewnętrznych Stanisław Kowalczyk zapewniali Gierka, że opozycja to tylko sto kilkadziesiąt osób, które będą skutecznie infiltrowane i zastraszane.
PAP: Ani Gomułka po 1956 roku, ani Gierek po 1970 roku nie rozliczali zbyt surowo ludzi odchodzących ekip. Tymczasem Kania i Jaruzelski bardzo ostro potraktowali Gierka, wyrzucając go z partii, odbierając emeryturę, internując, oskarżając o przywłaszczenie mienia. Z czego to wynikało?
Prof. Antoni Dudek: Takie postępowanie było podyktowane głębokością kryzysu w jakim znalazł się kraj z powodu rządów ekipy Gierka. Presja społeczna, także wewnątrz partii, była ogromna. Rozliczenie się z Gierkiem było uważane z jeden z podstawowych warunków odzyskania wiarygodności przez PZPR. Usunięto go z partii, by pokazać: zobaczcie jaka PZPR jest rzetelna, jak zmienia się na lepsze. Stąd też wynikała operacja internowania Gierka, Jaroszewicza i innych działaczy. Było to pociągnięcie czysto propagandowe, bo przecież w niczym nie zagrażali ekipie Jaruzelskiego. Chodziło o to, by móc powiedzieć społeczeństwu, że stan wojenny to nie jest akcja wymierzona tylko w anarchizujących kraj działaczy Solidarności, ale też w skompromitowanych komunistycznych przywódców partii i państwa. Była nawet rozważana koncepcja postawienia Edwarda Gierka przed Trybunałem Stanu, ale uznano, że to się propagandowo nie opłaci. Obawiano się, że będzie on formułował oskarżenia pod adresem ludzi z aktualnego kierownictwa PZPR, będących także w poprzedniej ekipie. Gierek w trakcie procesu mógłby zapytać: "a towarzysz Jaruzelski to gdzie był wtedy?".
Rozmawiał Tomasz Stańczyk (PAP)
tst/ ls/ jra/