Mieszkańcy wsi Hołubica w obwodzie lwowskim przekazali w niedzielę potomkom ofiar zbrodni w Hucie Pieniackiej monstrancję z kościoła, który przestał istnieć wraz z wymordowaniem przez Ukraińców w 1944 roku polskich mieszkańców tej miejscowości.
Monstrancja znalazła się w Hołubicy po tragedii w Hucie Pieniackiej i była tam przechowywana aż do upadku ZSRR. Następnie trafiła do miejscowej cerkwi greckokatolickiej. Niedawno mieszkańcy Hołubicy postanowili zwrócić ją prawowitym właścicielom. Teraz monstrancja zostanie przewieziona do Wschowej w województwie lubuskim, gdzie osiedlili się dawni mieszkańcy Huty Pieniackiej.
"Po masakrze w Hucie Pieniackiej w Hołubicy pojawiła się osoba - nie wiemy, czy to był uczestnik zbrodni, czy szabrownik - która wymieniła tę monstrancję na jedzenie. Człowiek, który ją kupił, przechował ją w skrytce w swojej chacie, a na początku lat 90. przekazał ją do swojej parafialnej świątyni greckokatolickiej. Teraz, z inicjatywy społeczności Hołubicy, przekazana została potomkom ofiar zbrodni w Hucie" - wyjaśnił Marcin Zieniewicz z konsulatu RP we Lwowie.
"Po masakrze w Hucie Pieniackiej w Hołubicy pojawiła się osoba - nie wiemy, czy to był uczestnik zbrodni, czy szabrownik - która wymieniła tę monstrancję na jedzenie. Człowiek, który ją kupił, przechował ją w skrytce w swojej chacie, a na początku lat 90. przekazał ją do swojej parafialnej świątyni greckokatolickiej. Teraz, z inicjatywy społeczności Hołubicy, przekazana została potomkom ofiar zbrodni w Hucie" - wyjaśnił Marcin Zieniewicz z konsulatu RP we Lwowie.
Uroczystość przekazania monstrancji odbyła się w dniu słynącej z cudów ikony Matki Boskiej Hołubickiej.
"Od 1692 roku, gdy z oczu Matki Boskiej na tej ikonie pociekły łzy, przychodzili do niej ludzie ze wszystkich okolicznych wsi, w tym z Huty Pieniackiej. Dziś znowu zebraliśmy się tutaj na wspólną modlitwę, by przekazać społeczności Huty Pieniackiej tę monstrancję, przy której modlili się ich dziadkowie i pradziadkowie" - mówił podczas mszy świętej proboszcz parafii greckokatolickiej w Hołubicy ksiądz Jarosław Bortiuch.
Wikariusz generalny archidiecezji lwowskiej ksiądz Józef Pawliczek ocenił, że niedzielna uroczystość była wymownym znakiem pojednania. "Monstrancja służy do pokazywania Eucharystii, znaku jedności. Monstrancja ta ocalała dzięki odwadze wiernych, którzy narażali się na niebezpieczeństwo, przechowując ją w ukryciu. Może przez Bożą Opatrzność została zachowana na to dzisiejsze wydarzenie, by stać się znakiem pokoju" - powiedział.
Najbardziej wzruszonymi uczestnikami uroczystości w Hołubicy byli dawni mieszkańcy Huty Pieniackiej i ich potomkowie.
"Przekazujecie nam monstrancję z kościoła w Hucie Pieniackiej. Są wśród nas osoby, które urodziły się tam, za lasem, w miejscu, gdzie dziś nie ma śladu po ich domach. Ale przecież kiedyś były. Oczami wyobraźni widzą kościół. Dla wielu z ocalonych kościół, w którym adorowano tę monstrancję, był miejscem, gdzie widzieli oni po raz ostatni swoich bliskich. To z kościoła wyprowadzano niewinnych ludzi na śmierć. To bardzo symboliczne i przejmujące, że my dzisiaj, po 70 latach, gromadzimy się wokół tej samej monstrancji. Wasz gest, nasza wspólna modlitwa, pokazują, że wszyscy tu obecni chcą dobra. Dziękujemy wam, że pokazaliście, że ostatecznie zawsze zwycięża dobro. Niech ta droga do Huty Pieniackiej zawsze będzie droga ku dobru i prawdzie" - mówiła Małgorzata Gośniowska-Kola, przewodnicząca stowarzyszenia Huta Pieniacka.
Taras Wozniak, ukraiński intelektualista i wieloletni rzecznik pojednania polsko-ukraińskiego powiedział PAP, że w uroczystościach w Hołubicy najważniejsza jest chęć porozumienia, która wynika z wewnętrznej potrzeby mieszkańców tej wsi.
"Wydaje mi się, że to, iż pojednanie schodzi z poziomu oficjalnego w dół, do korzeni, jest bardzo ważne. Przeszłości zmienić nie możemy, ale możemy zmienić w taki sposób przyszłość" - ocenił.
Huta Pieniacka to nieistniejąca dziś wieś w rejonie miasta Brody, w obecnym obwodzie lwowskim. W czasie wojny wieś ta była polską placówką samoobrony przed UPA. Jak podaje prof. Grzegorz Motyka, autor książki „Ukraińska partyzantka 1942-1960”, 23 lutego 1944 r. do wsi przybył w celach rozpoznawczych złożony z Ukraińców pododdział 4. pułku policyjnego SS złożony z ukraińskich ochotników do dywizji SS "Galizien". Polacy, sądząc, że mają do czynienia z przebranymi upowcami, zaatakowali napastników zabijając dwóch z nich. W sukurs żołnierzom 4. pułku przybyła sotnia „Siromanci”, dowodzona przez Dmytro Karpenkę „Jastruba”, która zaatakowała Polaków z boku. Umożliwiło to pododdziałowi SS odwrót i najpewniej uratowało go przed całkowitym pogromem. Na wieść o śmierci dwóch żołnierzy SS Niemcy zorganizowali im manifestacyjny pogrzeb i wysłali przeciwko wsi karną ekspedycję.
28 lutego 1944 r. o świcie 4. pułk policji SS ostrzelał wieś z broni maszynowej i moździerzy, po czym opanował nie napotkawszy oporu samoobrony. Przechwyconą ludność prowadzono grupami po dwadzieścia-trzydzieści osób do stodół, zamykano i palono. Próbujących uciekać rozstrzeliwano. W ten sposób zamordowano według różnych danych od 600 do 1200 osób.
28 lutego 2009 roku ówcześni prezydenci Polski i Ukrainy, Lech Kaczyński i Wiktor Juszczenko, oddali w Hucie Pieniackiej hołd ofiarom mordu.
Z Hołubicy Jarosław Junko (PAP)
jjk/ ap/ mag/