Instytut Pamięci Narodowej powinien być miejscem ścierania się poglądów o historii najnowszej – powiedział dr Zbigniew Romek, kandydujący na prezesa IPN. Podkreślił, że w środowisku naukowym, Instytut traktowany jest z rezerwą, a on chciałby to zmienić.
Zbigniew Romek to drugi z czterech kandydatów na stanowisko prezesa IPN, przesłuchany w poniedziałek przez Kolegium IPN - tego samego dnia ma ono wyłonić jednego kandydata, którego następnie powołać ma Sejm za zgodą Senatu.
Jak podkreślił podczas poniedziałkowego wystąpienia Romek, „badania Instytutu są podstawą ku temu, by szerzyć i realizować swoją misję – edukacyjną i inne misje, określone w ustawie”.
Zwrócił uwagę na - jak to określił - "izolację" historyków IPN w środowisku naukowym. „Jest coś, co nazwałbym izolacją historyków IPN; środowisko historyczne traktuje historyków z IPN z pewną rezerwą (…). Moją misją jest zmienić ten wizerunek” - zaznaczył.
Jego zdaniem „IPN powinien być miejscem ścierania się poglądów o historiografii najnowszej, o historii najnowszej, o różnych formach walki o niepodległość". "Chciałbym, aby IPN stał się forum takich dyskusji, współpracy z różnymi instytucjami akademickimi, uczelniami humanistycznymi, placówkami badawczymi, szerokim kręgiem uczonych. Pluralizm interpretacji to największa zdobycz wolnej Polski. Podstawą dyskusji powinny być rzetelne badania, bez omijania niewygodnych faktów. Gotowość zrozumienia argumentów strony przeciwnej jest podstawą wszelkiej dyskusji" - ocenił Zbigniew Romek.
W jego opinii "ten pluralizm nie równa się relatywizmowi". „Zbrodnie, donosicielstwo, karierowiczostwo muszą być nazwane, opisane i udowodnione (…). Próbować zrozumieć, to nie znaczy usprawiedliwiać” – zaznaczył Romek.
Dodał, że zbyt często w badaniach pracowników naukowych IPN brakuje zrozumienia kontekstu działań, zachowania, wyborów ludzi, uwikłanych w okoliczności historyczne. Podkreślił konieczność dostrzegania niuansów wydarzeń, realiów historycznych przy ich ocenie.
Przyznał, że martwi go poziom wiedzy historycznej wśród społeczeństwa polskiego. „Niewiedza jest porażająca. To jest sprawa szkolnictwa, ale widzę tu także rolę do odegrania przez IPN” – przyznał dr Romek.
„Chciałbym rozpocząć pracę +od dołu+ poprzez sieć oddziałów i pracowników IPN. Są różne konkursy, wystawy (…), można to jeszcze wzmocnić. To misja IPN. Z naciskiem na lokalne zainteresowanie historią. Pamięć o walce o niepodległość żyje w środowiskach lokalnych (…) Chodzi o +wydobycie+ przy pomocy IPN społecznych inicjatyw, które mogłyby być patronowane i inspirowane przez pracowników IPN” – powiedział.
Realizowanie misji Instytutu dr Romek widzi „poprzez wydobycie lokalnej tradycji i historii (...), formowanie patriotycznych postaw i zrozumienie wszystkich kontekstów, by wydobyć z tego naukę na przyszłość”.
Odniósł się także do funkcjonowania Instytutu jako urzędu. Jako jedno z największych wyzwań, stojących przed nowym szefem IPN wymienił „kwestię byłej Rady Pamięci Walk i Męczeństwa, która została rozdzielona między ministerstwo kultury i IPN". "Trzeba te kompetencje poukładać" - zaznaczył.
Dr hab. Zbigniew Romek jest specjalistą dziejów historiografii XIX i XX w.; wykładowcą m.in. w Instytucie Historii PAN; naukowo zajmuje się m.in. systemem cenzury w PRL, także ideami społeczno-politycznymi XX-XXI w. (PAP)
pj/ agz/ mag/