Pamięć o ofiarach niemieckiej zbrodni w podwileńskich Ponarach uczczono w niedzielę podczas uroczystości na warszawskich Powązkach. W obchodach Dnia Ponarskiego wzięli udział m.in. członkowie rodzin pomordowanych. Szacuje się, że w latach 1941-1944 w Ponarach zginęło ok. 100 tys. osób, w tym ok. 70 tys. Żydów polskiego pochodzenia i do 20 tys. Polaków.
"To jest jedno z nielicznych miejsc, gdzie zginęło tak dużo ofiar, a ten mord, to ludobójstwo jest zapominane i nieczczone w czasie uroczystości dotyczących II wojny światowej" - powiedziała Maria Wieloch, prezes Stowarzyszenia Rodzina Ponarska podczas niedzielnych uroczystości.
"W rodzinie ciągle pojawiały się wspomnienia na ten temat. Jest to wielkie przeżycie, że wraca pamięć o tych ludziach. Do tej pory nie mieliśmy kontaktów, żeby tę sprawę nagłaśniać. Ale wszyscy wilnianie pamiętają i pamiętali" - powiedziała Barbara Śleszyńska, siostrzenica zamordowanego w Ponarach ks. Romualda Świrkowskiego - dyrektora Akcji Katolickiej archidiecezji wileńskiej.
Obchody Dnia Ponarskiego rozpoczęła msza św. w intencji ofiar w Kościele św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. Następnie przed Pomnikiem Ponarskim na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach odbyły się uroczystości upamiętniające pomordowanych - apel pamięci, złożenie kwiatów pod pomnikiem. Odczytano również listy od wiceministra edukacji narodowej Macieja Kopcia i marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego.
Trwające w latach 1941-1944 mordy w Ponarach stanowią największą zbrodnię dokonaną na ludności żydowskiej i polskiej na terenach, które przed wybuchem II wojny światowej wchodziły w skład północno-wschodniej Polski.
Po zajęciu Wilna 24 czerwca 1941 r. Niemcy ustanowili na Wileńszczyźnie władzę samorządową z litewskim generałem Petrasem Kubiliunasem na czele. Wiele kierowniczych stanowisk w administracji obsadzono Litwinami, rozbudowano znacznie aparat policyjny, językiem urzędowym – obok niemieckiego – został język litewski.
"To jest jedno z nielicznych miejsc, gdzie zginęło tak dużo ofiar, a ten mord, to ludobójstwo jest zapominane i nieczczone w czasie uroczystości dotyczących II wojny światowej" - powiedziała Maria Wieloch, prezes Stowarzyszenia Rodzina Ponarska podczas niedzielnych uroczystości.
Represje żydowskiej ludności Wilna (w 1939 r. miasto zamieszkiwało ok. 40 tys. Żydów) oraz żydowskich mieszkańców okolicznych miejscowości rozpoczęły się już od pierwszych dni niemieckiej okupacji Wileńszczyzny. Największą egzekucję przeprowadzono na początku września 1941 r., kiedy to zamordowano ok. 8 tys. ludzi. „W ostatnim tygodniu, to jest 25-27 sierpnia szaulisi mówili, że w przyszłym tygodniu w ciągu jednego dnia będzie tyle (ofiar – PAP), ile za cały sierpień nie było rozstrzelanych. Tak się i stało” – czytamy w zapiskach prowadzonych przez świadka opisywanych wydarzeń, Kazimierza Sakowicza (K. Sakowicz, „Dziennik pisany w Ponarach od 11 Lipca 1941 r. do 6 listopada 1943 r.”).
6 września władze niemieckie oficjalnie ogłosiły decyzję o powstaniu w Wilnie getta żydowskiego. Składało się ono z dwóch części, w których gromadzono ludność żydowską: tzw. „małe getto” oraz „duże getto”. W czasie okupacji niemieckiej przebywało w nich do 70 tys. Żydów. W październiku 1941 r. Niemcy zlikwidowali „małe getto”, a jego mieszkańców zamordowali w Ponarach. Akcja likwidacyjna „dużego getta” zakończyła się we wrześniu 1943 r. Większość Żydów przewieziono do obozów zagłady na Majdanku i Sobiborze.
Wśród ofiar mordów dokonywanych w Ponarach byli także Polacy, w tym przedstawiciele elit: duchowni, oficerowie Wojska Polskiego, naukowcy, artyści oraz działacze podziemia niepodległościowego. W Ponarach zamordowani zostali m. in.: adwokat i poseł na Sejm Wileński Mieczysław Engiel, aktor Karol Wyrwicz-Wichrowski, geograf Wanda Rewińska, kapitan WP Eugeniusz Biłgorajski oraz profesorowie: Mieczysław Gutkowski i Kazimierz Pelczar z Uniwersytetu Stefana Batorego.
Ci, którzy uniknęli śmierci w Ponarach byli wysyłani na roboty przymusowe do III Rzeszy lub do obozów koncentracyjnych i obozów pracy. Represje nie ominęły także polskiej młodzieży gimnazjalnej i harcerzy.
„Dzięki temu, że naczelnym zadaniem Litwinów na objętym przez nich terytorium północno-wschodniej Rzeczypospolitej Polskiej od chwili przyznania go im przez Sowietów w 1939 r. było niszczenie żywiołu polskiego, Niemcy mogli utrzymywać na tym terenie jedną z najmniejszych załóg okupacyjnych, jaką mieli na ziemiach okupacyjnych” (H. Pasierbska, „Wileńskie Łukiszki”).
Ponadto – pisała Maria Wardzyńska – „Zdarzało się, że księża litewscy z ambon nawoływali do pogromu Polaków jako elementu gorszego od Żydów” (M. Wardzyńska, „Sytuacja ludności polskiej w Generalnym Komisariacie Litwy, czerwiec 1941-lipiec 1944”).
Aresztowanych przesłuchiwano w więzieniu na Łukiszkach oraz areszcie Gestapo przy ul. Ofiarnej. Zatrzymywano ich m. in. na podstawie list proskrypcyjnych, które sporządzała litewska policja. Następnie – częstokroć po użyciu wobec nich przemocy fizycznej – przewożono ich na miejsce egzekucji. Był nim zalesiony teren w Ponarach blisko Wilna (obecnie dzielnica Wilna), gdzie w początkach 1941 r. Sowieci okupujący Wileńszczyznę rozpoczęli budowę bazy paliw płynnych dla Armii Czerwonej. Wykopano na nim siedem dołów o głębokości ponad 5 m oraz otoczono metalową siatką z drutem kolczastym.
„Obrane miejsce kaźni spełniało wszystkie wymogi dla tej akcji. Skazańców można było doprowadzać z pobliskiego Wilna oraz dowozić z różnych stron ciężarówkami lub wagonami kolejowymi. Las chronił przed wzrokiem niepożądanych osób i skutecznie tłumił odgłosy strzałów (H. Pasierbska, „Ponary. Największe miejsce kaźni koło Wilna (1941-1944)”.
W zbrodniach na ludności żydowskiej i polskiej brali udział zarówno Niemcy, jak i Litwini. Za egzekucje odpowiadał Specjalny Oddział SD i Policji Bezpieczeństwa (Ypatingas Burys) składający się wyłącznie z osób narodowości litewskiej. Rekrutowali się oni głównie z paramilitarnej organizacji Związek Strzelców Litewskich (Lietuvos Szauliu Sajunga), którą założono w 1919 r. Polacy nazywali ich szaulisami (od litewskiego „saulis” – strzelec) lub strzelcami ponarskimi.
"W rodzinie ciągle pojawiały się wspomnienia na ten temat. Jest to wielkie przeżycie, że wraca pamięć o tych ludziach. Do tej pory nie mieliśmy kontaktów, żeby tę sprawę nagłaśniać. Ale wszyscy wilnianie pamiętają i pamiętali" - powiedziała Barbara Śleszyńska, siostrzenica zamordowanego w Ponarach ks. Romualda Świrkowskiego - dyrektora Akcji Katolickiej archidiecezji wileńskiej.
Głównym organizatorem oddziału egzekucyjnego był podoficer sztabowy SS, Martin Weiss, z kolei jego dowódcami - podoficerowie i oficerowie wojska litewskiego, kolejno: Juzoas Šidlauskas, Balys Norvaiša oraz Jonas Tumas.
Początkowo członkowie Ypatingas Burys nosili mundury armii litewskiej z herbem Pogoń na czapkach, następnie wyposażono ich w legitymacje i umundurowanie SD (w tym czapki ze swastyką).
W egzekucjach pomagały im Bataliony Ochronne (Apsangos Batalionai) oraz – w przypadku większych akcji – policja białoruska w czarnych mundurach, przez co mylono ją z funkcjonariuszami SS.
Przed dokonaniem mordów funkcjonariusze Ypatingas Burys byli odpowiednio szkoleni. Piotr Niwiński przytoczył relację jednego ze świadków zbrodni, Stanisława Chomiczewskiego, który napisał: „Przed rozstrzelaniem oficer pokazywał plansze z sylwetką człowieka, na której zaznaczone były miejsca, gdzie są umiejscowione ważne dla życia organy, w które mieli celować żołnierze biorący udział w egzekucji. Po oddaniu salwy przez pluton egzekucyjny oficer podbiegał do ofiary i sprawdzał celność strzałów, zgodnie z wcześniejszymi instrukcjami” (P. Niwiński, „Ponary. Miejsce +ludzkiej rzeźni+”)
Ogółem od lipca 1941 do lipca 1944 r. w Ponarach życie straciło ok. 100 tys. ludzi. Wśród nich było – w zależności od szacunków – od 56 do 70 tys. Żydów-obywateli polskich oraz od 2 do 20 tys. Polaków. W lesie ponarskim mordowano także przedstawicieli innych nacji, m. in. Cyganów, Tatarów, Białorusinów, a także jeńców sowieckich, litewskich działaczy komunistycznych oraz wyznawców prawosławia.
Od grudnia 1943 r. do lipca 1944 r. – w ramach akcji zacierania śladów po zbrodni – z dołów śmierci w Ponarach wydobyto ok. 68 tys. ciał ofiar, które następnie spalono.
W 1944 r. po zajęciu Wileńszczyzny Sowieci utworzyli Komisję do Badania Zbrodni w Ponarach. Jej członek, polski anatomopatolog Stanisław Mahrburg napisał w sprawozdaniu po ekshumacji ciał ofiar zbrodni ponarskiej: „W wyniku całości badań, spostrzeżeń i rozmiarów oraz rozmów można stwierdzić, że w Ponarach był dokonywany systematyczny, planowany mord ludności różnego wieku, płci, narodowości i warstw społecznych. Ofiary mordowano przeważnie wystrzałem w głowę. Ciężko rannych dobijano lub strącano do dołów (…) Nie ulega też wątpliwości, że okupant usiłował zatrzeć ślady swych zbrodni, ale nie zaniedbał grabieży, o czym świadczą systematyczne i planowe oględziny zwłok i wyjmowanie dostawek złotych z jamy ustnej (S. Mahrburg, „Karty z okresu terroru hitlerowskiego w Wilnie”).
„Ponary stały się w tej wojnie uosobieniem niesłychanej dotychczas grozy. Na dźwięk tych sześciu liter zakończonych +ypsilonem+ truchlał niejeden człowiek. Ich ponura, odrażająca sława przesączała się z wolna od roku 1941, jak lepko cieknąca krew ludzka, coraz szerzej, coraz szerzej po kraju i z kraju do kraju, ale nie objęła jeszcze świata całego, do dziś dnia” – pisał w 1945 r. przypadkowy świadek zbrodni ponarskiej Józef Mackiewicz („Ponary-Baza”)
Po dziś dzień nie udało się osądzić wielu sprawców zbrodni przeprowadzanych w latach 1941-1944 na Żydach, Polakach i przedstawicielach innych nacji. Ponad dwudziestu członków oddziału Ypatingas Burys zostało postawionych przez sądem w ZSRS. Za sprawą działającej w Polsce w latach 1949-1984 Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich skazano jedynie trzech Litwinów, którzy uczestniczyli w egzekucjach w Ponarach. Śledztwo dotyczące wspomnianych masowych mordów prowadzone po 2000 r. przez Instytut Pamięci Narodowej – ze względu na brak możliwości wykrycia sprawców - zostało umorzone.
W 70. rocznicę rozpoczęcia zbrodni w Ponarach, w 2011 r., po raz pierwszy została wydana broszura MSZ i IPN pt. "Ponary - miejsce +ludzkiej rzeźni+", autorstwa prof. Piotra Niwińskiego.
Informacje o zbrodni w Ponarach ukażą się w nowych podręcznikach do nauczania historii w szkołach - tę decyzję przekazało w niedzielę Stowarzyszeniu Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Organizatorem niedzielnych obchodów Dnia Ponarskiego było Stowarzyszenie Rodzina Ponarska, powołane do życia w 1994 r. przez Helenę Pasierbską (zm. w 2010 r.) - wilniankę, łączniczkę w Związku Walki Zbrojnej i AK, w czasie okupacji więzioną na Łukiszkach.
Organizację tworzą członkowie rodzin i przyjaciele pomordowanych, a także mieszkańcy Ponar oraz osoby chcące podtrzymywać pamięć o ofiarach zbrodni.
Obchody Dnia Ponarskiego zorganizowane są od 1997 r. (PAP)
nak/ pat/