W czasie niemieckiej okupacji przez Tatry wiódł jeden z kilku tajnych szlaków, którym struktury Polskiego Państwa Podziemnego w okupowanym kraju utrzymywały łączność z rządem RP na uchodźstwie. W czwartek na zakopiańskim skwerze Josepha Conrada posadzono dąb poświęcony pamięci kurierów tatrzańskich.
Szlaki kurierów prowadziły kilkoma drogami, a jedna z najkrótszych tras wiodła przez Tatry do Budapesztu. Łącznicy idąc z Warszawy musieli pokonać najpierw granicę Generalnego Gubernatorstwa ze Słowacją, a następnie granicę z Węgrami.
„Tatry były stosunkowo trudno dostępne, a jednocześnie pojawianie się tutaj ludzi z zewnątrz nie budziło podejrzeń okupanta, bo był to atrakcyjny rejon turystyczny, z którego korzystali Niemcy - idealny do wykorzystywania jako szlaków łączności” – powiedział PAP Piotr Bąk autor publikacji historycznych.
Znane są nazwiska 37 kurierów tatrzańskich, wśród nich było pięć kobiet. Kurierami kierował Wacław Felczak, który sam wielokrotnie pokonywał trasę Zakopane-Budapeszt.
Zmikrofilmowane dokumenty ukrywano w przedmiotach codziennego użytku np. długopisach, a także zaszywano je w ubraniach. Przez Tatry na Węgry przeprowadzono łącznie kilkanaście tysięcy osób. "Siły zbrojne na Zachodzie potrzebowały specjalistów np. lotników, marynarzy i część tych, którzy brali udział w Bitwie o Anglię, walczyli np. w Dywizjonie 303, szła właśnie przez Tatry” – mówił Bąk.
Zmikrofilmowane dokumenty ukrywano w przedmiotach codziennego użytku – długopisach, zaszytych w ubraniach. Ponadto przez Tatry przeprowadzono na Węgry kilkanaście tysięcy osób.
W odwrotnym kierunku, czyli z Budapesztu do Polski, przenoszono pieniądze - dolary i złote polskie, które wywiózł Narodowy Bank Polski w 1939 r. „Gdy Niemcy się zorientowali, że pieniądze z Londynu mogą być wykorzystane do finansowania Państwa Podziemnego, zapoczątkowali akcję opieczętowywania banknotów. Z Londynu przynoszono całe plecaki banknotów, żeby je opieczętować” – opowiadał Bąk.
Jedna z opowieści kurierów tatrzańskich głosi, że Helena Marusarzówna przechodziła przez Kasprowy Wierch z plecakami pełnymi pieniędzy do opieczętowania, a oficerowie Wehrmachtu, nieświadomi co przenosi, pomogli jej przewieźć pieniądze kolejką do Kuźnic.
Józef Krzeptowski z Zakopanego, nazwany „królem kurierów tatrzańskich”, trasę Zakopane – Budapeszt pokonał 48 razy. Niemcy wyznaczyli wysoką nagrodę za jego schwytanie, ale nie udało im się to. Został aresztowany dopiero po wojnie przez NKWD i wywieziony na Syberię. Szczęśliwie powrócił do Polski.
Jednym z najsłynniejszych kurierów tatrzańskich był Stanisław Frączysty z Chochołowa, który wsławił się przeprowadzeniem w 1941 r. z Budapesztu do Warszawy marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza.
Wnuczka kuriera Maria Frączysta wspomina, że dziadek pochodził z rodziny o silnych tradycjach patriotycznych i zawsze chciał służyć ojczyźnie. „Był bardzo zaangażowany, ambitny i oddany swojej misji. Opowiadał, że kiedy miał przeprowadzać Rydza – Śmigłego do Polski, nie wiedział z kim będzie miał do czynienia. Powiedziano mu, że będzie przeprowadzał ważnego polskiego profesora” – opowiadała Frączysta.
Stanisław Frączysty początkowo przenosił do kraju broń, ulotki i korespondencję. Później przeprowadził z Węgier do Polski wielu oficerów Wojska Polskiego, m.in. Wasilewskiego, Koczwarę, Borkiewicza, Szumańskiego i ks. płk. Zapałę. Przewoził także listy prymasa Augusta Hlonda do kard. Adama Sapiehy.
Kurier z Chochołowa został w lutym 1942 r. aresztowany przez Gestapo niedaleko swojej rodzinnej wsi. „Gestapowcy urządzili zasadzkę przybywając do wsi przebrani w portki góralskie i sutanny księży, a dziadka wskazał im tłumacz” – opowiadała wnuczka kuriera.
Frączysty został pobity, był torturowany i trafił do obozu Auschwitz. Pod koniec wojny został przewieziony do fabryki broni w Weimarze skąd uciekł. Został schwytany, lecz nie został rozpoznany. Udawał Słowaka i trafił do Buchenwaldu, gdzie pozostał do końca wojny, aż obóz został wyzwolony przez wojska amerykańskie. Po wojnie do listopada 1946 r. pozostał w Niemczech, bo obawiał się represji władz komunistycznych. Po powrocie do Polski był zatrzymany i przesłuchiwany przez UB. Zmarł w Chochołowie w lutym 2009 r.
Kurierów tatrzańskich, górali, wspomagali inni żołnierze podziemia, którzy uczestniczyli m.in. w akcjach przerzutowych w formie sztafetowej. Polegały one na tym, że łącznik z Warszawy przynosił przesyłkę na Podhale, kolejny - przez Tatry, a na granicy węgierskiej podejmował ją jeszcze inny kurier. Przesyłki były przekazywane dalej do Londynu.
„Były również nietypowe przesyłki jak sztandary polskich jednostek Sił Zbrojnych na Zachodzi, haftowane w kraju i przenoszone przez kurierów tatrzańskich do Budapesztu i dalej na Zachód” – opowiadał Bąk.
Piotr Bąk: To byli najwyższej klasy żołnierze Polskiego Państwa Podziemnego, a za swoją działalność zapłacili bardzo wysoką cenę. Wielu z nich zginęło w trakcie przerzutów, byli łapani przez Gestapo, torturowani i niejednokrotnie stracili życie w obozach koncentracyjnych.
„To byli najwyższej klasy żołnierze Polskiego Państwa Podziemnego, a za swoją działalność zapłacili bardzo wysoką cenę. Wielu z nich zginęło w trakcie przerzutów, byli łapani przez Gestapo, torturowani i niejednokrotnie stracili życie w obozach koncentracyjnych” – mówił znawca historii kurierów tatrzańskich.
Kurierzy byli też prześladowani w okresie powojennym przez komunistyczną bezpiekę.
Nazwiska kurierów tatrzańskich są upamiętnione na tablicy umieszczonej na murach zabytkowego cmentarza na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem.
Tajna łączność z Londynem nie zakończyła się w 1945 r., była kontynuowana w okresie powojennym. Szlaki kurierskie przez Tatry były organizowane i kierowane przez prof. Wacława Felczaka. Podczas jego pogrzebu w Zakopanem w 1993 r., jego podkomendy, kurier, sportowiec Stanisław Marusarz nagle zmarł.
Po 1956 r. droga przez Tatry służyła do przerzutu niezależnej literatury, a przede wszystkim wydawnictw paryskiej Kultury, a także wydawnictw katolickich sprowadzane do Polski z Rzymu. (PAP)
szb/ ls/