Pierwsza kampania wyborcza do Sejmu Ustawodawczego zaczęła się tuż po nieudanym dla Polskiej Partii Robotniczej i jej „satelitów” referendum z 30 czerwca 1946 r. Komuniści musieli zmienić taktykę oraz zintensyfikować działania przed decydującą batalią w styczniu 1947 r. Szczególne nasilenie działań propagandowych przypadło na okres listopad 1946 ̶ styczeń 1947 r.
Główny ciężar pracy propagandowej spadł na partie tzw. Bloku Demokratycznego, a nie desygnowane do tych działań Ministerstwo Informacji i Propagandy. Agitatorzy dostali zadanie, aby z „żywym słowem” dotrzeć do każdego mieszkania, każdego domu.
Ulotki miały trafić w konkretne ręce, gdyż KC PPR wydał zakaz rozrzucania ulotek, co miało utrącić komentarze i protesty przeciwników wyborczych (Polskie Stronnictwo Ludowe) o marnotrawieniu pieniędzy. Aby przyciągnąć ludzi do wieców przedwyborczych łączono je z zabawami oraz pokazami filmowymi. Przygotowano także objazdowy pokaz sztuki „Krakowiacy i górale”. Niestety dla twórców propagandy wyborczej, jak wynika ze sprawozdania Wojewódzkiego Urzędu Informacji i Propagandy we Wrocławiu, jedno kino objazdowe uległo wypadkowi, zaś drugie dało tylko cztery bezpłatne seanse w czasie wieców przedwyborczych na terenie m. Wrocławia i najbliższej okolicy. Kina zaopatrzone były w fotogazetki i plakaty przedwyborcze, zaś broszur i ulotek nie rozdysponowano z powodów... technicznych. Jak zwracano uwagę, szereg z nich leżało po rowach, łąkach i lasach, wiele było natychmiast niszczonych.
Sebastian Ligarski: Przed decydującą batalią UB aresztowało setki tysięcy ludzi, doszło do kilkunastu skrytobójczych morderstw, a każdy przejaw sprzeciwu, niezadowolenia był natychmiast pacyfikowany. Pomimo wielkiego wysiłku aparatu bezpieczeństwa nie udało się zapobiec wielu akcji poparcia dla PSL-u oraz manifestacyjnego wyrażania poparcia dla tej partii przez społeczeństwo. Nie ulega wątpliwości, że wynik wyborów musiał zostać „poprawiony” przez sowieckich speców od fałszowania dokumentów.
Do walki wyborczej zaangażowano wojsko, w postaci Grup Ochronno-Propagandowych oraz milicję i Urzędy Bezpieczeństwa. Brali oni udział w wiecach, pogadankach starając się nakłonić społeczeństwo do głosowania na Blok Demokratyczny. W akcji brało udział ogółem ponad 160 854 funkcjonariuszy i żołnierzy, w tym 62 438 z Wojska Polskiego, 12 012 z Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, 4 627 funkcjonariuszy Urzędów Bezpieczeństwa, 16 899 Milicji Obywatelskiej, 64 878 Ochotniczych Rezerw Milicji Obywatelskiej.
Wydrukowano plakaty w nakładzie ponad 150 tys., np. „Blok Demokratyczny to najmocniejszy słup graniczny”, „Cały naród rodziną. Spokój i szczęśliwą przyszłość zapewnia Blok Demokratyczny”, „Kto ma rządzić w Polsce - my czy oni?”, „Domek z kart”. Ponadto opracowano zestaw haseł wyborczych eksponowanych na ulicach: „Zbudowaliśmy fundamenty, zbudujemy gmach Polski Ludowej!”, „Wara imperialistom, opiekunom Niemców i protektorom PSL od naszych granic zachodnich”, „Wbrew reakcji i PSL wykonamy plan 3-letni – podniesiemy dobrobyt i siłę Polski!”. Przed decydującą batalią UB aresztowało setki tysięcy ludzi, doszło do kilkunastu skrytobójczych morderstw, a każdy przejaw sprzeciwu, niezadowolenia był natychmiast pacyfikowany. Pomimo wielkiego wysiłku aparatu bezpieczeństwa nie udało się zapobiec wielu akcji poparcia dla PSL-u oraz manifestacyjnego wyrażania poparcia dla tej partii przez społeczeństwo. Nie ulega wątpliwości, że wynik wyborów musiał zostać „poprawiony” przez sowieckich speców od fałszowania dokumentów.
Wybory ze stycznia 1947 r., podobnie jak referendum z czerwca 1946 r. również sfałszowano, choć do dziś nie jest znana ich skala. Władze lepiej zabezpieczyły się przed ewentualnymi przeciekami, procentowało również doświadczenie wyniesione z referendum. W sierpniu 1946 r. Edward Osóbka-Morawski na spotkaniu z Józefem Stalinem mówił wprost, że jeśli blok czterech partii poniesie klęskę wyborczą, będzie można sfałszować wyniki wyborów. 4 grudnia 1946 r. Bierut poprosił o ponowny przyjazd płk. Aarona Pałkina i jego grupy, którzy dotarli do Polski 10 stycznia 1947 r. Pałkin, naczelnik samodzielnego Wydziału D Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego ZSRR, był w swoim fachu specem, który pomógł już komunistom wygrać referendum z czerwca 1946 r.
Fałszowania wyników wyborów dokonywano już na poziomie komisji obwodowych. Oprócz odpowiednich składów komisji doprowadzono do ich całkowitej izolacji oraz nadzoru aparatu bezpieczeństwa (w tym wojska, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i innych oddziałów). W tajemnicy miało pozostać absolutnie wszystko, co działo się za zamkniętymi drzwiami lokali wyborczych. A działo się rzeczywiście sporo. Dokonywano zamiany urn, podrzucano karty z numerami 2 i 4, usuwano karty z nr 3, unieważniano karty. Problem w fałszowaniu protokołów powodował fakt, że np. PSL otrzymał różne numery list w poszczególnych częściach kraju.
Sebastian Ligarski: Fałszowania wyników wyborów dokonywano już na poziomie komisji obwodowych. Oprócz odpowiednich składów komisji doprowadzono do ich całkowitej izolacji oraz nadzoru aparatu bezpieczeństwa (w tym wojska, KBW i innych oddziałów). Dokonywano zamiany urn, podrzucano karty z numerami 2 i 4, usuwano karty z nr 3, unieważniano karty. Problem w fałszowaniu protokołów powodował fakt, że np. PSL otrzymał różne numery list w poszczególnych częściach kraju.
Ponieważ wybory odbywały się według systemu d’Hondta (wielokrotnego ilorazu), wymagał on dużej dyscypliny od członków komisji wyborczej. Opisując ten system Osękowski stwierdzał, „że dokonany jeszcze przed wyborami podział mandatów w okręgach wyborczych będzie osiągnięty poprzez odpowiednią liczbę głosów w poszczególnych obwodach. Zawierał warianty na okoliczność różnej frekwencji wyborczej w obwodach oraz osiągniętego wyniku przez blok”.
A zatem członkowie komisji musieli wpisać w protokoły wyniki wyborów według dostarczonego im wcześniej schematu, który zawierał kilkanaście wariantów ilości głosów oddanych na poszczególne listy, w zależności od uzyskanej frekwencji wyborczej. Dokonano przy tym manipulacji obwodami tak, aby móc wyróżnić te, gdzie nie będzie mężów zaufania z PSL, cechujących się podobnymi składami społecznymi i politycznymi oraz podzielono je na grupy, zakładając stały, procentowy udział głosów na poszczególne listy oraz najniższą dopuszczalną frekwencję. W ten sposób sporządzono tabele z ciągami liczb, które należało już tylko odpowiednio dopasować i wypisać protokoły przez zaufanych członków komisji.
Mechanizm ten ukazał Leszek Pajórek na przykładzie komisji wojskowych w oparciu o referat wygłoszony przez zastępcę szefa II Oddziału Głównego Zarządu Polityczno-Wychowawczego WP ppłk. Edwarda Brandsteatera (później posługującego się nazwiskiem Braniewski). Na odprawie 21 sierpnia 1946 r. mówił do oficerów, którzy mieli przeprowadzać wybory: „Wojewódzkie podkomisje [wojskowe, ściśle tajne, nie było ich w ordynacji wyborczej] przygotowują z góry dla poszczególnych Komisji Okręgowych wyniki głosowania z poszczególnych obwodów wyborczych.[...] Jak z tego wynika podkomisje wojewódzkie będą miały do wykonania olbrzymią robotę techniczną. Toteż gros tej pracy trzeba będzie wykonać już przed dniem samych wyborów, aby na czas dostarczyć wyniki głosowania do okręgowych komisji”.
Instrukcja wojskowa była doskonałym przykładem rozpisania krok po kroku wszystkich czynności, których należało dokonać, by fałszować wyniki wyborów. Zalecano używać odpowiednich atramentów, kopert, znaczenia ich w sposób niewidoczny dla głosującego, dodawania nazwisk fikcyjnych, ściągania wzorów podpisów członków komisji, różnych pieczęci lakowych, papierów do pakowania oraz banderol. Zakładano, że protokoły komisji miały być przygotowane do 10 stycznia 1947 r., a następnie zostać skontrolowane i pozostawać w gotowości do dnia wyborów. W związku z tym trzeba było usunąć lub dodać odpowiednią ilość kart do urny.
Sebastian Ligarski: Tadeusz Wolsza przytaczał wyniki, które udało się zdobyć emigracji od ludzi blisko powiązanych z Bolesławem Bierutem. Według nich na PSL głosowało ok. 65% społeczeństwa w skali kraju. Społeczeństwo zatem nie miało złudzeń, co do autentyczności wyników, lecz zastraszone i sponiewierane nie miało już siły protestować. Protesty powyborcze PSL zostały oddalone, a PSL skazana na niebyt polityczny w Polsce. Jej prezes ratował się przed ubeckimi kazamatami ucieczką z kraju.
Wyniki wyborów ogłoszono dopiero 3 lutego 1947 r. Tadeusz Wolsza przytaczał wyniki, które udało się zdobyć emigracji od ludzi blisko powiązanych z Bolesławem Bierutem. Według nich na PSL głosowało ok. 65% społeczeństwa w skali kraju (z podziałem na regiony i województwa: około 70% - krakowskie, warszawskie, lubelskie, rzeszowskie, poznańskie i miasto Kraków, około 60% - kieleckie, łódzkie i miasto Warszawa, 40% - śląsko – dąbrowskie i bydgoskie, ok. 30% - gdańskie, wrocławskie, szczecińskie i olsztyńskie). Społeczeństwo zatem nie miało złudzeń, co do autentyczności wyników, lecz zastraszone i sponiewierane nie miało już siły protestować. Protesty powyborcze PSL zostały oddalone, a PSL skazana na niebyt polityczny w Polsce. Jej prezes ratował się przed ubeckimi kazamatami ucieczką z kraju.
Sebastian Ligarski
Źródło: Muzeum Historii Polski