W drugiej połowie lat 30 wokół Polski zaciskała się pętla tworzona niezależnie przez przywódców dwóch zbrodniczych systemów. Niespodziewana współpraca III Rzeszy i ZSRS doprowadzi do upadku z trudem odbudowaną państwowość i zadecyduje o losach narodu na kolejne pół wieku. 75. rocznica wybuchu II wojny światowej skłania do spojrzenia na splot wydarzeń, który doprowadziły do tej katastrofy. Dobrym przewodnikiem w narracji poświęconej przyczynom wojny i jej pierwszym chwilom może być redaktor naczelny wileńskiego Słowa, jednej z najpoważniejszych gazet międzywojennej Polski Stanisław Cat-Mackiewicz.
Do niedawna niemal zupełnie zapomniany jeden z najbardziej przenikliwych publicystów i pisarzy II Rzeczpospolitej i londyńskiej emigracji swoim ostrym, pełnym pasji piórem kreślił sylwetki ówczesnych mężów stanu, oceniał zamierzone i niezamierzone skutki ich działań. Jak stwierdzał w pisanej w bombardowanym przez Niemców Londynie Historii Polski od 11 listopada 1918 do 17 września 1939: „W historii politycznej Polski nigdy nie byłem na scenie, ale często siedziałem w pierwszym rzędzie”
„1935: rok katastrofy”
Cztery lata przed tragicznym wrześniem 1939 na politycznym horyzoncie wciąż nie było widać wyraźnych oznak zagrażających pokojowi w Europie. Zawarte z ZSRS i Niemcami pakty o nieagresji zdawały się spełniać założenia nakreślonej przez Piłsudskiego koncepcji równego dystansu do obu odradzających się potęg. Mimo to Cat-Mackiewicz w roku 1935 widzi początek drogi do wojny. W niezdecydowaniu polityków Francji i Niemiec publicysta wileńskiego Słowa dostrzega tajemnicę pierwszych triumfów Hitlera. Na początku roku Niemcy wygrywają plebiscyt w Kraju Saary, który na powrót staje się częścią Rzeszy. Kilka miesięcy później Hitler przywraca obowiązkową służbę wojskową i rozpoczyna zbrojenia mające zmienić maleńką Reichswehrę w potężną siłę mającą rzucić Europę na kolana. Wielka Brytania i pozostałe kraje zachodu bez większego oporu zgadzają się na rozwój niemieckiej floty wojennej. Dla Cata-Mackiewicza „rok 1935 to rok przełomowy dla stosunku sił w Europie”.
Jednak dla zdeklarowanego piłsudczyka, jakim był wileński publicysta największą tragedią roku 1935 była śmierć Marszałka, który „nie pozostawił żadnego wielkiego mózgu u steru państwa, które wskrzesił, a teraz osierocił”. Rządzący Polską obóz sanacyjny traci przywódcę i ideowego przewodnika. Co równie istotne w osobie Piłsudskiego odchodzi architekt polskiej polityki zagranicznej wedle słów Cata pozostawiając swoim następcom „bardzo rozsądne wskazówki”. Kluczowa wydaje się pierwsza i trzecia (druga dotyczyła wystąpienia z Ligi Narodów): „polityka Polski to stosunek do sąsiadów, to jest do Niemiec i do Rosji, że tylko ten stosunek jest istotny i ważny” i „zdążamy do wojny i że trzeba dołożyć wszelkich starań, aby Polska weszła do wojny nie pierwsza, lecz możliwie ostatnia”.
Do niedawna niemal zupełnie zapomniany jeden z najbardziej przenikliwych publicystów i pisarzy II Rzeczpospolitej i londyńskiej emigracji swoim ostrym, pełnym pasji piórem kreślił sylwetki ówczesnych mężów stanu, oceniał zamierzone i niezamierzone skutki ich działań.
Zdaniem Mackiewicza młody minister spraw zagranicznych Józef Beck „nie wykonał ani jednej z tych mądrych wskazówek”. Cat już przed wrześniem 1939 r. był jednym z najostrzejszych krytyków polityki zagranicznej prowadzonej przez Becka. Atakował koncepcję równowagi, to znaczy utrzymywania równego dystansu politycznego wobec obu potężnych sąsiadów Polski. Wymierzone w Becka ostrze krytyki bywa w publicystyce Cata niezwykle ostre („Beck był tępym uczniem Piłsudskiego”), lecz zawsze oparte na merytorycznych przesłankach. Głos Cata nie był wśród ówczesnych elit odosobniony, wielu ówczesnych intelektualistów posuwało się nawet do sugerowania, że Beck jest niemieckim agentem. Mackiewicz tego rodzaju tezy zdecydowanie odrzucał. Mimo to znajdowały one szeroki oddźwięk w antysanacyjnie nastawionych środowiskach emigracyjnych: „Dzisiaj, ex post, każdy to już uzna za stek nonsensów, a jednak wszystkie tezy [o agenturalnej działalności Becka] odnajdziemy w przemówieniach ministerialnych wygłaszanych przez radio do ludności w okupowanej Polsce lub w artykułach wstępnych urzędowego Dziennika Polskiego”. Niezależnie od ocen wydawanych wobec Józefa Becka jest on postacią kluczową dla polskiej polityki drugiej połowy lat 30 i bez podjęcia próby zrozumienia motywów jego działań trudno uchwycić powody wybuchu wojny.
„Kryzys czeski i Monachium”
Anschluss Austrii w marcu 1938 r. postrzegany jest we współczesnej historiografii jako ogromny krok w kierunku wojny. Opinia międzywojennych polskich elit politycznych była zgoła odmienna. Zdaniem Cata-Mackiewicza polscy politycy, wśród nich Roman Dmowski uważali włączenie małej Austrii do Niemiec za nieuknione. Co więcej, zarówno politycy sanacji jak i opozycji uważali, że fakt ten pozytywnie wpłynie na międzynarodową pozycję Polski odwracając ze wschodu na południe kierunek niemieckiej ekspansji i doprowadzi do zadrażnień w stosunkach Hitlera z Mussolinim. Mimo to Cat ponownie krytykuje polską dyplomację. W jego opinii wiosna 1938 r. była ostatnim momentem, w którym Beck powinien przystąpić do konstruowania antyniemieckiej koalicji z udziałem Francji, Czechosłowacji, Węgier i Rumunii. Marzec 1938 r. to zaostrzenie ataków Cata na politykę rządu: „od Anschlussu zaczynam w Słowie zawzięcie zwalczać Becka, twierdząc, że jego polityka niemiecka, wzmacnia Niemcy nie wzmacniając równolegle Polski”.
Już kilka tygodni później Hitler rozpoczyna kampanię propagandową na rzecz przyłączenia do Rzeszy należącego do Czechosłowacji tzw. Kraju Sudetów zamieszkałego przez mniejszość niemiecką. W ciągu kilku miesięcy agresywne działania niemieckie doprowadzą do nieznanego od 1918 r. zaostrzenia stosunków w Europie. Zachowanie polskiej dyplomacji w okresie kryzysu sudeckiego było i jest przedmiotem niezwykłych kontrowersji. Początkowo, wiosną 1938 r. polska dyplomacja próbuje zająć wspólne z Wielką Brytanią i Francją stanowisko w sprawie Czechosłowacji. Zdaniem Cata-Mackiewicza, który w tym wypadku nie potępia Becka odrzucenia jego starań powodowane było już przyjętą przez oba państwa zachodnie decyzją o dalszym obłaskawianiu Hitlera. Mimo to zdaniem anglofila, jak sam o sobie mówił Cat „cofanie się Anglii przed Niemcami w roku 1938 ma już charakter strategicznego wycofywania się na linię obronną”. Propozycja Becka byłaby więc na rękę politykom zachodnim tylko wówczas, gdy pragnęliby bronić integralności Czechosłowacji. Już wiosną 1938 r. realizuje się nakreślony wypowiedzianymi po konferencji monachijskiej słowami Winstona Churchilla scenariusz „Mieli do wyboru wojnę lub hańbę, wybrali hańbę, a wojnę będą mieli i tak”. Paradoksalnie Cat postrzega wydarzenia roku 1938 jako zwycięstwo Londynu skutecznie opóźniającego wybuch wojny, do której dopiero zaczyna przygotowania.
Anschluss Austrii w marcu 1938 r. postrzegany jest we współczesnej historiografii jako ogromny krok w kierunku wojny. Opinia międzywojennych polskich elit politycznych była zgoła odmienna.
We wrześniu 1938 r. wybuch wojny wydaje się niemal pewny. W Czechosłowacji i Francji trwa częściowa mobilizacja. Wielka Brytania deklaruje wypełnienie zobowiązań sojuszniczych wobec Francji. Obrońcą pokoju okazuje się Mussolini. Przerażony perspektywą wojny, do której nie był przygotowany wysuwa propozycję międzynarodowej konferencji. Dla wileńskiego publicysty Monachium jest symbolem zdrady mocarstw zachodnich, do której jednak przyczyniła się krótkowzroczna polityka Czechów osamotnionych w Środkowej Europie. W ocenie wydarzeń jesieni 1938 r. Mackiewicz dokonuje dość karkołomnych zabiegów interpretacyjnych. Krytykuje pogląd ,wedle którego bierność polskiej dyplomacji w tym okresie wynikała z zamiaru wstrząśnięcia zachodnimi rządami. Cat zadaje pytanie: „jeśli Beck chciał tylko wstrząsnąć zachód i nastroić go antyniemiecko, to po cóż by właził do Cieszyna”. Według Cata celem Becka było jak najbliższe zintegrowanie Polski, Węgier i Rumunii zgodnie z marzeniami Piłsudskiego. Jednocześnie chwilę później stawia zaprzeczającą temu tezę, że Polska nie odgrywała w tym kryzysie najmniejszej roli. Zajęcie Zaolzia było według niego wyłącznie krzykiem rozpaczy: „Beck uważał, że swoim zajęciem Cieszyńskiego zmusi Niemcy, zmusi wszystkich do pamiętania, do liczenia się z tym, że w sprawie państw sąsiadujących z Polską także Polska ma głos, musi mieć głos. Takie a nie inne były intencje Becka”. Niezależnie od intencji polskiego rządu słuszna wydaje się mackiewiczowska interpretacja przewartościowania jakie dokonało się w Polskiej polityce po Monachium: „Beck po Anschlussie, a zwłaszcza po Monachium, występuje już jako przedstawiciel państwa zagrożonego. (...) Ruchy Becka zostały sparaliżowane niebezpieczeństwem grożącym Polsce”.
„Bieg ku klęsce”
Już w październiku 1938 r. w rozmowie pomiędzy niemieckim ministrem spraw zagranicznych Joachimem Ribbentropem a ambasadorem RP w Berlinie Józefem Lipskim pojawia się kwestia eksterytorialnej autostrady łączącej Prusy Wschodnie z resztą Niemiec oraz przynależności Gdańska do Rzeszy. Nazistowski minister sugeruje, że żądania te zaspokoją oczekiwania Hitlera a Polska znajdzie się w jednym obozie z Niemcami. Cat uważa taktykę Ribbentropa za „jak gdyby filopolską”. W styczniu 1939 r. Beck spotyka się z Hitlerem w jego willi w Berchtesgaden. Według Mackiewicza wówczas „Hitler wyraźnie myśli o wojnie na zachodzie, a Polsce przeznacza rolę obserwatora Sowietów. [...] Hitler zaczyna licytację pomiędzy Sowietami a Polską, który z tych krajów chce iść z nim przeciw zachodowi. Ryzykuję twierdzenie, że Hitler jeszcze 5 stycznia wolał Polskę aniżeli Sowiety”. Ostatecznym testem dla niemieckich planów staje się wizyta Ribbentropa w Warszawie trzy tygodnie później, podczas której „Beck w zgodzie zresztą z całym narodem Polskim odpowiada ‘Nie’”. Tuż po wizycie na łamach Słowa Cat-Mackiewicz ubolewa nad brakiem pomysłu polskiej dyplomacji na uregulowanie stosunków z Niemcami. Fiasko wizyty oznacza dla Rzeszy przełom w postrzeganiu Polski w przyszłym konflikcie: „To nie, które usłyszał Ribbentrop w Warszawie przesądza o dalszych losach Polski. [...] Tajne rokowania [Niemców] z Sowietami są już w toku”.
Pogwałcenie przez Hitlera ustaleń z Monachium i podporządkowanie sobie reszty Czechosłowacji było tylko konsekwencją polityki ustępstw prowadzonej przez zachód. 31 marca 1939 kończy się era appeasementu. W odpowiedzi na zajęcie przez Hitlera Czech premier Wielkiej Brytanii Neville Chamberlain udzielił Polsce gwarancji nienaruszalności granic. Cat-Mackiewicz nie ukrywał swego podziwu dla brytyjskiej cywilizacji i jej kultury politycznej. Mimo to uważał politykę międzynarodową Albionu za nadzwyczaj perfidną: "nie ma publicysty angielskiego, który by po wojnie nie przyznawał, że ‘gwarancja’ angielska, dana nam w dniu 31 marca 1939 roku, była brytyjskim manewrem dyplomatycznym w obronie wyłącznie własnych interesów narodowych. Natomiast Polacy zupełnie na serio wierzyli, że to Anglia przez dobroć serca, przez sympatię dla nas, przez idealizm chciała nas ratować całkiem bezinteresownie."
W zakończeniu do swego chyba najlepszego dzieła Historii Polski od 11 listopada 1918 r. do 17 września 1939 r. Cat stwierdził, że jednym z jego celów było wskazanie winnych sytuacji w jakiej znalazła się Polska we wrześniu 1939 r.
Wydarzenia końca marca 1939 r. zastają Mackiewicza w celi więziennej: „dnia 23 marca 1939 roku zostałem aresztowany i osadzony w Berezie za – jak to głosił doręczony mi nakaz – ‘systematyczną krytykę rządu, za pomocą sztucznie dobieranych argumentów i podrywanie zaufania narodowego do Naczelnego Wodza’”. Według Cata głównym powodem aresztowania był krytyczny stosunek do polityki obronnej prowadzonej przez Śmigłego-Rydza. Środowisko dziennikarskie zareagowało oburzeniem na aresztowanie redaktora. Mackiewicz został uwolniony po 17 dniach od aresztowania.
28 kwietnia Hitler zerwał zawarty z Polską pakt o nieagresji. Czytając tekst jego wystąpienia Cata najbardziej przeraziło, to że Führer ani razu nie zaatakował Sowietów, jak miał to w zwyczaju robić przy każdej okazji. Jako bystry obserwator życia politycznego skonstatował, że „Hitler dla likwidacji Polski pójdzie razem z bolszewikami, że obracając się potem przeciw Zachodowi zapewni sobie pokój na granicy bolszewickiej”. Polską odpowiedzią było słynne sejmowe przemówienie Józefa Becka, w którym mówił o wartości honoru i jest z reguły uważane za przejaw politycznej odwagi i bezkompromisowości. Zdaniem większości historyków podstawą polityki polskiej dyplomacji było w tym okresie założenie, że angielskie gwarancje i sojusz z Francją odstraszą Hitlera od rozpoczęcia wojny. Cat nie rozumiał podstaw takiej koncepcji. Przewidywał wybuch ogólnoeuropejskiego konfliktu, do którego Polska powinna wejść możliwie późno: „dobrze broni interesów nie ten kto pierwszy strzela, lecz ten kto ostatni ma karabin w garści”.
Zdaniem Cata po zawarciu paktu Ribbentrop-Mołotow Beck zrozumiał, że Polska będzie zmuszona do toczenia wojny na dwa fronty: „makabrycznie zrealizowała się jego formuła o jednakowej odległości od Berlina i od Moskwy”. Według niego po 23 sierpnia polscy politycy powinni przejść do „defensywy dyplomatycznej, do gry na zwłokę za wszelką cenę”. Dla Becka ostatnią szansą na uratowanie pokoju było zawarcie polsko-brytyjskiego sojuszu. W tym momencie Cat zwraca uwagę na paradoks dyplomacji ostatnich dni pokoju. W jego opinii sojusz paradoksalnie powstrzymał nie Niemcy lecz Francję, która pragnęła powrócić do polityki ustępstw wobec Hitlera.
„Krwawa szachownica”
„Na szachownicy polityki zagranicznej gra się bogactwem i nędzą, życiem i śmiercią milionów ludzi”. O poranku pierwszego września wielka europejska gra dyplomatyczna zakończyła się wraz ze spadającymi na Westerplatte i Wieluń pociskami i bombami lotniczymi. „Żołnierz nasz bił się wspaniale. Sczerniałe szkielety domów Warszawy, armaty, które huczały na Helu, beznadziejne walki partyzanckie – stanowią przykład o wiele ponad cnotę żołnierską wybiegający. To już nie powinność żołnierska, tu już grało bohaterstwo rozpaczliwe”. W zakończeniu do swego chyba najlepszego dzieła Historii Polski od 11 listopada 1918 r. do 17 września 1939 r. Cat stwierdził, że jednym z jego celów było wskazanie winnych sytuacji w jakiej znalazła się Polska we wrześniu 1939 r. Podkreśla jednocześnie, że główna część winy za dopuszczenie Hitlera do rozpętania największej wojny w dziejach spoczywa na politykach zachodu: „Pisałem o błędach Becka. Były one duże. Ale o ileż mniej przyczyniły się do katastrofy wywołania nowej wojny od polityki Lloyda George’a, po ukończeniu tamtej zwycięskiej wojny , [...] od niemocy Francji i Anglii w powstrzymywaniu Niemiec , [...] od braku siły i decyzji do zatamowania fali wtedy, gdy nie miała ona jeszcze charakteru lawiny i kataklizmu”.
Losy dziennika Słowo i jego redaktora naczelnego nierozerwalnie splotły się z losami Rzeczpospolitej i Wilna. W ostatnim numerze Słowa z 18 września 1939 r., artykuł wstępny Cat-Mackiewicz zakończył słowami: "Boże, dopomóż w słusznej walce i zmiłuj się nad Wilnem". Tego dnia wieczorem na przedmieściach miasta pojawiły się pierwsze jednostki sowieckie. Rozpoczęła się trwająca kilkanaście godziny obrona miasta niemal pozbawionego uzbrojonych oddziałów wojska. W tym samym czasie Cat-Mackiewicz przekroczył granicę z Litwą, aby pod koniec października znaleźć się w Paryżu. Rozpoczynał się gorzki, emigracyjny etap jego działalności, podczas którego stworzył najważniejsze ze swoich dzieł. Zgodnie ze znaczeniem swojego pseudonimu zarówno w Polsce jak i na emigracji Cat chadzał swoimi ścieżkami. Krytykował zarówno przedwojenne elity jak i przeciwnych im polityków emigracyjnych. Jednych i drugich oskarżał o ten sam grzech - brak realizmu w prowadzonej polityce: „w stosunkach międzynarodowych decyduje nie sprawiedliwość czy prawda czy układ, lecz siła polityczna”. Wydaje się, że ta lekcja trzeźwej realpolitik jest najważniejszą jaką możemy wynieść z dzieł Stanisława Cata-Mackiewicza poświęconych II wojnie światowej i jej genezie.
Michał Szukała, Muzeum Historii Polski