Dla uczniów z Polski, którzy odwiedzają w Rosji miejsca związane z historią represji stalinowskich, zaskoczeniem jest skala cierpień zwykłych Rosjan. Młodzież z Rosji, która im towarzyszy, uderzyło to, jak dobrze Polacy znają dzieje własnych rodzin.
Od pierwszych dni sierpnia młodzież polska i rosyjska bierze udział we wspólnym wyjeździe do miejsc pamięci w północnej Rosji. W trakcie podróży uczniowie byli na Wyspach Sołowieckich na Morzu Białym, gdzie działał Sołowiecki Obóz Specjalnego Przeznaczenia, wzorzec późniejszego GUŁAG-u. Wcześniej w Karelii odwiedzili uroczysko Sandormoch, miejsce masowych egzekucji i pochówku ofiar terroru lat 30., i Biełomorkanał, przy budowie którego zginęły tysiące ludzi.
17-letnia Natalia z Bystrzycy Kłodzkiej określa wyjazd jako „poznawanie historii na żywo”, które „jest bardziej efektywne”. „Lepiej jest zobaczyć coś na żywo, poczuć te emocje, ludzi zebranych naokoło, odczuwających stratę, szukających swoich bliskich czy tęskniących za nimi” – tłumaczy.
Polscy uczniowie przyznają, że głównym motywem takiego wyjazdu jest ciekawość, chęć, by „gdzieś pojechać na wakacje” i „odwiedzić taki kraj, jak Rosja” – leżący poza Unią Europejską, daleki, inny kulturowo. Michał, student historii Uniwersytetu Adama Mickiewicza (UAM) w Poznaniu, powołuje się na kierunek studiów i historię rodzinną - dziadek jako dziecko był z matką deportowany do Kazachstanu.
Według Michała, studenta UAM, tego poczucia, „że Rosjanie też są ofiarami tego systemu” w Polsce brakuje. „Niekoniecznie my jesteśmy tylko ofiarami, ale Rosjanie, prości ludzie, których często nazywamy w jakiś nieprzyjemny sposób” - podkreśla. Na nim wrażenie wywarło to, „jak duża jest skala tego zjawiska". "Jak dużo ludzi, którzy są Rosjanami z krwi i kości, cierpiało w tych czasach” - wyjaśnia.
Polska młodzież to licealiści z Zespołu Szkół Ogólnokształcących (ZSO) w Bystrzycy Kłodzkiej. Ich wyjazd Stowarzyszenie Absolwentów i Przyjaciół ZSO zorganizowało razem ze Związkiem Sybiraków. Ta ostatnia organizacja, ze względu na zainteresowanie miejscami dawnych łagrów na północy Rosji, od lat utrzymuje kontakty z rosyjskim Stowarzyszeniem Memoriał. Z młodymi Rosjanami przyjechał Siergiej, nauczyciel z Republiki Komi, który od połowy lat 90. zajmuje się historią represji i deportacji w tym regionie. Wyjazd wsparło Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia.
Młodzi ludzie często przyznają, że ich wiedza historyczna przed przyjazdem nie była duża. 19-letnia Alina z Republiki Komi obiecuje sobie, że teraz to się zmieni. „Wcześniej nie bardzo lubiłam historię. Teraz jest to dla mnie bardzo ciekawe, przyjadę do domu i będę czytać i czytać, i coraz więcej wiedzieć - i o rosyjskiej historii, i o polskiej” – zapewnia.
Licealiści z Bystrzycy Kłodzkiej mają zajęcia z języka rosyjskiego, ale w kontaktach obie strony korzystają z tłumaczenia przez opiekunów, języka angielskiego i z języka gestów. Młodzież wymienia się kontaktami na Facebooku i popularnym rosyjskim portalu VKontakte. Polscy uczniowie na razie ostrożnie mówią o tym, na ile uda się podtrzymać kontakty w przyszłości. Razem młodzież spędziła ponad tydzień.
Na pytanie o znaczenie historii młodzi Polacy i Rosjanie zgodnie zapewniają, że jest ważna dlatego, że pomaga uniknąć podobnych błędów w przyszłości.
„Jeśli wiemy o przeżyciach, których doświadczali nasi przodkowie, być może pod naciskiem innych, to pomaga to się zbliżyć i zrozumieć wzajemnie” – mówi 14-letnia Alisa z Petersburga.
Erwin z Bystrzycy Kłodzkiej zauważa, że kiedy w Polsce mówi się, że jedzie się do Rosji, to reakcja jest taka, że jedzie się „do wroga”; ale on sam by teraz tak nie powiedział. Na jego koleżance Natalii największe wrażenie zrobili między innymi „Rosjanie jako ludzie”. „Zupełnie inaczej odbieraliśmy ich w Polsce” – przyznaje.
17-letni Nikita z obwodu archangielskiego podkreśla, że Polacy „czczą pamięć swoich przodków” i w tym celu przyjeżdżają z Polski do Rosji. „Nie zapominają, tak jak jest to w niektórych miejscach w Rosji, jak niektórzy ludzie w Rosji” – mówi.
Dla Aliny z Republiki Komi najważniejsze było to, że polscy uczniowie „znają historię swojej rodziny, historię dziadków i pradziadków, jak byli na wojnie i co się z nimi działo”.
„Zbieraliśmy się w pokoju i każdy opowiadał o swojej rodzinie. Bardzo ciekawie było tego słuchać” – relacjonuje. I przyznaje, że ona sama nie opowiadała, bo w jej rodzinie nie było burzliwych wydarzeń: „pradziadek szedł na Berlin i zginął; niczego więcej nie było”.
Dla Cezarego, jednego z polskich licealistów, jednym ze spostrzeżeń podczas podróży jest to, że stalinowskie represje „dotknęły tyle różnych narodowości, nie tylko Polaków, ale też innych”.
Według Michała, studenta UAM, tego poczucia, „że Rosjanie też są ofiarami tego systemu” w Polsce brakuje. „Niekoniecznie my jesteśmy tylko ofiarami, ale Rosjanie, prości ludzie, których często nazywamy w jakiś nieprzyjemny sposób” - podkreśla. Na nim wrażenie wywarło to, „jak duża jest skala tego zjawiska". "Jak dużo ludzi, którzy są Rosjanami z krwi i kości, cierpiało w tych czasach” - wyjaśnia.
Z Wysp Sołowieckich Anna Wróbel (PAP)
awl/ ksaj/ mal/