Dziwimy się, że film o polskiej piosenkarce zrobili Rosjanie, a oni są zaskoczeni, że film o „ich Annie” reżyseruje Polak – mówi reżyser Waldemar Krzystek o 10-odcinkowym serialu „Anna German”, którego emisję rozpoczyna w piątek telewizyjna Jedynka. PAP: Rosjanie zaproponowali Panu reżyserowanie serialu o Annie German. Czy był Pan tym zaskoczony?
Waldemar Krzystek: Zawsze jest się trochę zdziwionym, gdy propozycje składają zagraniczni producenci. W tym przypadku była to rosyjska telewizja państwowa, a konkretnie w jej imieniu zwróciła się do mnie producentka Galina Balan-Tienkina z ukraińskiej firmy STAR-MEDIA. Dyrektor pierwszego kanału rosyjskiej telewizji, w którym dwukrotnie emitował moją „Małą Moskwę” uznał, że to ja powinienem wyreżyserować ten serial. Taki warunek dał producentce. Właściwie od mojej zgody uzależnił tę bardzo kosztowną produkcję.
PAP: Ale Pan był wówczas w trakcie kręcenia swojego ważnego filmu „80 milionów”?
Waldemar Krzystek: Mieliśmy właśnie przerwę w realizacji, czekaliśmy ze zdjęciami na śnieg. I wtedy rozpocząłem przygotowanie do serialu; tak więc równocześnie pracowałem nad filmem „80 milionów” i nad serialem „Anna German”, w którym miałem ustawić całą produkcję i nadać kształt filmowi.
PAP: Jak się pracowało z Rosjanami?
Waldemar Krzystek: Bardzo dobrze. Podeszli do tej produkcji poważnie, przeznaczyli na nią sporo pieniędzy. Kiedy się okazało, na etapie opracowania scenariusza, który w porozumieniu z jego autorką Aliną Semerjakową rozbudowałem, że zamiast ośmiu odcinków musi być dziesięć – bo inaczej nie można sfilmować tej epickiej opowieści, jaką było życie Anny German – zgodzono się na to i wyasygnowano dodatkowe środki finansowe. Tak więc mieliśmy komfort pracy, która była czasochłonna i żmudna.
Waldemar Krzystek: Wspominała słowa ojca, który mawiał „Bóg lubi jak śpiewasz, ale śpiewaj Jemu, a nie dla sławy i poklasku”. Słowom ojca pozostała wierna. Tak jak pozostała lojalna wobec Polski. Kiedy pewnego dnia została zaproszona na Kreml i w imieniu Leonida Breżniewa zaproponowano jej obywatelstwo radzieckie – odmówiła, zaznaczając, że czuje się Polką. Ta pełna godności scena znalazła się w filmie.
Akcja serialu toczy się bowiem w kilku krajach – w Rosji, Polsce i we Włoszech. Obsada filmu jest międzynarodowa: grają w nim Rosjanie, Polacy i Włosi, posługując się swoimi językami. Naprawdę sporo czasu i uwagi poświęciliśmy rozmowom z aktorami, których pragnęliśmy mieć w obsadzie, jak np. Marię Poroszinę kreującą rolę matki Anny German, czy Marata Baszarowa – w roli enkawudzisty, oraz castingom, w których została wybrana odtwarzająca postać Anny German – Joanna Moro, aktorka z Litwy, świetnie mówiąca i po polsku, i po rosyjsku.
PAP: Dobór plenerów do scen rozgrywających się w różnych miejscach w czasie obejmującym przeszło pół wieku nie należał chyba do łatwych.
Waldemar Krzystek: Nie był to łatwy, ale za to bardzo przyjemny, niekiedy poruszający, etap pracy nad serialem. Z operatorem Grzegorzem Kędzierskim w poszukiwaniu plenerów do filmu, jeździliśmy po Rosji, trafiając do miejsc niezwykłych i przepięknych: Lwów, Kijów, Krym, Bakczysaraj były na naszej trasie. Przyznam się do wzruszeń, gdy mogłem zobaczyć przestrzenie „Stepów Akermańskich”, czy znaleźć się jak Mickiewicz ”na Judahu skale”.
Inne, mocne wrażenia wiązały się z Jałtą; tu wciąż czuje się atmosferę imperialnego triumfu, z czasów, gdy Stalin po swojemu, w sposób straszliwy, meblował świat. Z jednej strony trzeba było wybrać najwłaściwsze miejsca wiążące się z historią i losami Polaków podczas ich tułaczek po Rosji w czasie II wojny światowej, bo były też one udziałem bohaterki naszego serialu.
Jest w filmie przejmująca scena, gdy Anna German po latach poszukuje grobu swojego ojca rozstrzelanego w 1938 r. przez NKWD. Grobu nie odnajduje, jedynie ścianę jakiegoś starego, zdewastowanego magazynu, gdzie go rozstrzelano. Skrajne profanum styka się z sacrum. Pokazujemy to w filmie. Szukaliśmy też plenerów, w których mogły się rozegrać sceny włoskie czy niektóre polskie. I tak w Jałcie nakręcono sceny z San Remo i wypadek na włoskiej autostradzie, a we Lwowie – sceny z Wrocławia.
PAP: Reżyserował Pan początkowe odcinki, poświęcone dzieciństwu Anny German, co się w nich znalazło?
Waldemar Krzystek: Nakręciłem 30 dni zdjęciowych. A początki filmu opowiadają o małej Annie, jej rodzinie, której korzenie są bardzo oryginalne: ojciec Eugen German był rosyjskim Niemcem, a przodkowie matki Irmy Martens byli holenderskimi protestantami. Jest też przedstawiona tułaczka Irmy z Anną i jej bratem Friedrichem po Rosji, gdy po rozstrzelaniu ojca przez NKWD musieli się ukrywać.
PAP: Jakie jest przesłanie filmu? Czy chodzi o przypomnienie kiedyś niezwykle popularnej w Polsce i Rosji artystki?
Waldemar Krzystek: Ideą naszego filmu jest ukazanie niezwykłego losu kobiety, żyjącej w niezwykłych czasach i wpisanego w to losu artysty. Anna German jest przykładem, jak przez całe życie, pełne dramatycznych odmian, pozostała wierna swojemu powołaniu. Swój śpiew ”uchroniła” wbrew wszystkim trudnym doświadczeniom, na które złożyły się wczesna i okrutna utrata ojca, tułaczka, śmierć brata, straszny wypadek samochodowy, choroba.
Jej piękny głos był darem od Boga – jak mówiła. Wspominała słowa ojca, który mawiał „Bóg lubi jak śpiewasz, ale śpiewaj Jemu, a nie dla sławy i poklasku”. Słowom ojca pozostała wierna. Tak jak pozostała lojalna wobec Polski. Kiedy pewnego dnia została zaproszona na Kreml i w imieniu Leonida Breżniewa zaproponowano jej obywatelstwo radzieckie – odmówiła, zaznaczając, że czuje się Polką. Ta pełna godności scena znalazła się w filmie.
PAP: Czy trochę nie szkoda, że to nie nasza telewizja zrobiła film o polskiej artystce, że w dbaniu o polską kulturę muszą nas wyręczać inni?
Waldemar Krzystek: Telewizja polska miała okazję włączyć się w to przedsięwzięcie i wówczas byłaby to wspólna produkcja, ale na oficjalne pisma kierowane w tej sprawie przez Rosjan żadna, nawet grzecznościowa, odpowiedź nie nadeszła. Zresztą oni traktowali ten film i jak swoją ważną sprawę. Anna German wciąż w Rosji cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Tak więc my się dziwimy, że o polskiej piosenkarce produkują film Rosjanie, a ja tam spotkałem się ze zdziwieniem, dlaczego film o „ich Annie” reżyseruje Polak. Dobrze więc, że chociaż jest decyzja o wyemitowaniu serialu w naszej telewizyjnej Jedynce.
Anna German (1936-1982) - polska piosenkarka, nagrała kilkadziesiąt płyt. Jej największy przebój to „Tańczące Eurydyki”. Międzynarodową karierę zrobiła w latach 60. i 70. Śpiewała w siedmiu językach. Jest nadal bardzo popularna w Rosji; w firmie fonograficznej Rosyjska Melodia jej płyty ukazały się w nakładzie 50 mln egzemplarzy.
Waldemar Krzystek (ur.1953) - polski reżyser i scenarzysta filmowy. Jest m.in. twórcą filmu "Mała Moskwa", o miłości Rosjanki i młodego Polaka; akcja filmu rozgrywa się w Legnicy 1968 r. podczas stacjonowania w Polsce wojsk radzieckich. Film został nagrodzony w 2008 r. na festiwalu w Gdyni Złotymi Lwami. W 2011 r. rozgłos zdobył inny jego film "80 milionów".
Rozmawiała Anna Bernat (PAP)
abe/ ls/