W swojej najnowszej książce Jerzy Stuhr opisuje swoje życie i historię rodzinną wykorzystując do tego smoczej metafory. „Smoki dzielą się na dobre i złe. Na takie, których należy się bać, i takie, z którymi można się zaprzyjaźnić, a nawet wejść w związek małżeński” – pisze we wstępie książki Jerzy Stuhr.
Pokonywanie smoków życia chociaż jest trudne, to należy podejmować ten trud, jak pisał w Nowych Atenach ksiądz Benedykt Chmielowski. Do walki ze smokami tym bardziej jest się zobowiązanym, gdy ma się na imię Jerzy - zaznacza autor.
Opisuje smoki dobre i złe, ponieważ z tych dwóch rodzajów smoków składa się życie. Poznajemy smoki dzieciństwa Jerzego Stuhra – m.in. smoka chamstwa, smoka inności i obcości, smoka wojny, smoka bycia jedynakiem. W czasach studiów polonistycznych pojawiły się również kolejne smoki, np. smok łaciny, czyli latinus draco. Dorosłość niosła ze sobą nowe smoki: m.in. smok wątpliwości i pewności, smok obcego języka i smok zaczynania wszystkiego on nowa, a także dwugłowy smok popularności. Jerzy Stuhr opisuje również najgroźniejszego smoka swojego życia – smoka choroby, najpierw kardiologicznej, a potem nowotworowej.
Jerzy Stuhr wyznaje również, że z wiekiem uświadamia sobie coraz bardziej, że jest Mitteleuropejczykiem. W związku z tym w książce znajdują się rozważania o Mitteleuropie. Można zadać sobie pytanie, co Mitteleuropa ma wspólnego ze smokiem? Okazuje się, że również Mitteleuropa ma swoje smoki. Jerzy Stuhr wyjaśnia: „Francuski mnich z czasów wypraw krzyżowych, Fulko z Chartres, twierdził, że smok ma uszy niczym rogi, ciało jaszczurcze, nogi jak orle pazury, a skrzydła nietoperza. A więc połączenie gada z ptakiem i ssakiem. Idealne zwierzę kosmopolityczne…”. Dla Stuhra Mitteleuropa miała swojego złego smoka – smoka nacjonalizmu. Jednak w tej części Europy panowały dwa przyjazne smoki, bez których nie mogłaby ona istnieć: smok ironii i smok tragikomedii. Te dwa smoki są cechą wspólną Mitteleuropy:
"Od Triestu przez Wiedeń, Pragę po Kraków, to się rozumie. I, co najważniejsze – z tym da się żyć! Bo to Kafka i Szwejk w jednym. Franz Kafka zmagający się ze smokiem egzystencji. I wojak Szwejk – żłopiący piwo niczym smok… To we mnie koegzystuje i potrafię z tym żyć. Jako Jerzy walczący ze smokiem choroby, jako Stuhr obłaskawiający smoka inności i jako Osioł będący mężem Smoczycy…” – pisze autor.
W książce znajduje się również wyjaśnienie, skąd u Jerzego Stuhra zrodziło się zainteresowanie artystyczne: „Moje zainteresowania artystyczne od najmłodszych lat pielęgnowała babcia Masia. Z jednej strony Oskar [tj. stryjeczny dziadek – przyp. red.] ze swoim smokiem tragikomedii, z drugiej babcia Masia i wygłupy Pata z Patachonem. Niewątpliwie to mnie ukształtowało na przyszłość jako autora. Silne bodźce smoka komizmu” – pisze Jerzy Stuhr.
W książce Jerzy Stuhr ze swoim poczuciem humoru opowiada historię rodzinną, która jednak nie zawsze jest historią radosną. Opowiada o poczuciu inności w czasie dzieciństwa, które autor spędził w Bielsku-Białej. O zmaganiu się ze smokiem obcości i postrzegania jego rodziny jako rodziny Niemców, chociaż Stuhrowie mają austriackie korzenie. Opowiada o czasach studenckich – najpierw studiując polonistykę, a dopiero potem aktorstwo. To również opowieść o byciu artystą, zarówno w Polsce, jak i we Włoszech, gdzie Stuhr również występował.
Chociaż smoki są dobre i złe, to tych złych, jak uważa Jerzy Stuhr, w życiu było zapewne więcej, ponieważ taka jest natura życia. Podsumowując książkę autor postrzega siebie, mimo wszystko, jako szczęściarza. Na zakończenie ponownie cytuje słowa Benedykta Chmielowskiego, że smoka pokonać trudno, ale trzeba się starać. I z takim przesłaniem autor pozostawia czytelników.
Książka „Moje smoki na dobre i złe” ukazała się nakładem wydawnictwa Czerwone i Czarne.
Anna Kruszyńska
ls/