Dwie zagadki: czy Rita Gorgonowa była winna i co się z nią stało po zwolnieniu z więzienia 3 września 1939 roku - to temat najnowszej książki Cezarego Łazarewicza "Koronkowa robota". Sprawa Rity Gorgonowej była jednym z najsłynniejszych procesów sądowych II RP.
W kwietniu br. minie 85 lat od wyroku Sądu Okręgowego w Krakowie, który skazał na osiem lat więzienia Ritę Gorgonową - opiekunkę do dzieci, pracującą u znanego lwowskiego architekta Stanisława Zaremby, oskarżoną o zamordowanie jego 17-letniej córki Lusi.
"Kiedy ja się zabierałem za sprawę, to tam nie było już sensacji. Już wszystko było mniej więcej znane, a ja się za to zabrałem, bo wydawało mi się, że to jest sprawa niezwykle ciekawa i pasjonująca" - opowiadał Łazarewicz podczas niedawnego spotkania z czytelnikami w Warszawie. W ubiegłym roku za reportaż "Żeby nie było śladów" o okolicznościach śmierci Grzegorza Przemyka Cezary Łazarewicz został laureatem Literackiej Nagrody Nike; jest także laureatem ubiegłorocznego konkursu "Książka Historyczna Roku".
Dziennikarz zaznaczył, że sprawę Rity Gorgonowej jako "pokrzywdzonej przez los kobiety" znał od dziecka, ponieważ opowiadała mu o niej jego babcia. "Babcia była rocznik przedwojenny, uważała, że Gorgonowa jest ofiarą tej całej sprawy. A mnie pociągało to, że trzy czy cztery lata temu Ewa Ilić, czyli córka Rity, ogłosiła, że będzie ubiegać się o jej rehabilitację, żeby sąd ponownie się zajął sprawą i zbadał wszystkie dowody i najlepiej jakby uznał, że ona jest niewinna" - mówił. Ewa Ilić wierzyła w niewinność swojej matki, ale - jak mówił Łazarewicz - nie potrafiła jej dowieść
Dodał też, że w Ewa Ilić w sprawie Gorgonowej rzuciła na niego "klątwę". "Wie pan, jak pan się już tą sprawą zajmie i zacznie myśleć to już się Pan od niej nie uwolni" - powiedziała do dziennikarza córka skazanej.
"I trochę miała rację. To jest tak, że najpierw poprosiłem o dokumenty, czyli akta sprawy, zacząłem je czytać, później były te wycinki prasowe, gazety z tamtego okresu, później wspomnienia prokuratora, później książka Zaremby, później jakieś +Wiadomości literackie+, Krzywicka, Elga Kern i wszystko, co się ukazało na ten temat... No i później zacząłem szukać ludzi, którzy jeszcze mogliby pamiętać Gorgonową albo wiedzieć co się z nią stało. I to już poszło" - mówił Łazarewicz, dodając też, że sprawa Gorgonowej ze względu na olbrzymie zainteresowanie międzywojennej prasy jest bardzo dobrze udokumentowana.
"Sprawą Madzi (zamordowanej w 2012 r. w Sosnowcu kilkumiesięcznej dziewczynki, o co oskarżona została jej matka - PAP) interesowała się cała Polska, wszyscy byli tym zainteresowani, a sprawa Gorgonowej była Madzią do sześcianu, do szóstej potęgi. Dlaczego? Po pierwsze była tajemnicza, po drugie była tam kobieta, a kryminalistyka jeszcze do niedawna uważała, że kobieta jest zbudowana w ten sposób, że nie może zabić" - zwrócił uwagę autor "Koronkowej roboty".
W książce Łazarewicz przedstawia swoje śledztwo w sprawie Gorgonowej i - jak zauważa wydawnictwo Czarne - próbuje rozwiązać dwie zagadki - nie tylko ustalić, czy Gorgonowa była winna, ale także co się z nią stało po zwolnieniu z więzienia 3 września 1939 r. Pytany przez czytelników, czy Rita Gorgonowa zabiła córkę inżyniera, czy jego zdaniem "jest winna czy niewinna", Łazarewicz odpowiedział krótko: "Proszę przeczytać moją książkę".
"Prawdę mówiąc ja nie tylko piszę o sprawie, ale też o pamięci o tej sprawie i ona cały czas wywołuje dyskusje" - podkreślił dziennikarz.
W nocie do książki pisarz Jacek Dehnel podkreśla, że "Koronkowa robota" to powrót do najsłynniejszego poszlakowego procesu II RP nie tylko, by "drobiazgowo zrekonstruować okoliczności samej zbrodni, ale przede wszystkim, żeby sportretować epokę". "Sprawa Gorgonowej jest soczewką, w której skupia się całe społeczeństwo: żądna krwi ulica, prowincjonalni policjanci, słynni oratorzy, postępowa dziennikarka z Warszawy, redakcje wielkich gazet, drukujące na wyprzódki relacje z sali sądowej. I w tym wszystkim tajemnicza czarnowłosa kobieta z Bałkanów, która może zabiła, a może nie" - ocenił Dehnel.
Wyrok w sprawie Rity Gorgonowej zapadł 29 kwietnia 1933 r.
Rita (właśc. Emilia Margerita) Gorgon została skazana przez krakowski sąd w procesie poszlakowym na osiem lat więzienia za zabójstwo Elżbiety Zarembianki, córki znanego lwowskiego architekta Henryka Zaremby. Był to drugi wyrok w tej sprawie. W pierwszym, wydanym w 1932 r. Gorgonowa została skazana na śmierć przez lwowski sąd, jednak wyroku nie wykonano, ponieważ była w ciąży. Córkę Ewę urodziła w więzieniu. Następnie doszło do kasacji wyroku.
Sprawa Gorgonowej była jednym z najbardziej bulwersujących opinię publiczną procesów w II Rzeczypospolitej, a pewnością dziś jest najlepiej pamiętany.
Rita Gorgonowa, 23-letnia Chorwatka, której mąż przebywał w Stanach Zjednoczonych, w 1924 r. została guwernantką dwójki dzieci, samotnie wychowywanych przez ponad 40-letniego Henryka Zarembę (żona znajdowała się w szpitalu psychiatrycznym). Została jego kochanką i urodziła mu córkę. Początkowo stosunki między Gorgonową a dziećmi Zaremby z małżeństwa układały się dobrze, z czasem miały się znacznie popsuć. Zaremba nosił się z myślą o zerwaniu z Gorgonową.
Do morderstwa Lusi doszło w willi Zaremby niedaleko podlwowskich Brzuchowic w nocy z 30 na 31 grudnia 1931 r. O morderstwo oskarżono Ritę Gorgonową. Motywem miała być nienawiść do Lusi Zarembianki dążącej do zakończenia romansu ojca z Gorgonową.
Oba procesy Gorgonowej odbywały się pod silną presją opinii publicznej i prasy, bardzo niechętnych oskarżonej. Gorgonowa nie przyznała się do popełnienia morderstwa. Jej zeznania budziły wątpliwości. Obrona podnosiła zaniedbania w badaniu śladów, podważała wiarygodność zeznań syna Zaremby - Stanisława, obecnego w chwili morderstwa. Kwestionowała też ustalenia biegłych.
Po wyroku z kwietnia 1933 r. Sąd Najwyższy oddalił kasację wniesioną przez obronę. Nie doszło do wznowienia procesu, co zapowiadali obrońcy.
Rita Gorgonowa wyszła na wolność przedterminowo we wrześniu 1939 roku, jak wielu więźniów, w związku z wybuchem wojny. (PAP)
autor: Norbert Nowotnik
nno/aszw/