Fenomen paszyński – zjawisko społeczne i artystyczne, które ponad 60 lat temu narodziło się w Paszynie, sądeckiej wiosce, jest wciąż żywy – mówi PAP ks. Krzysztof Smoroński, kustosz Muzeum Sztuki Ludowej im. ks. Edwarda Nitki, gromadzącego paszyńskie prace.
Paszyn jest jednym z największych ośrodków sztuki ludowej w Polsce. Tutejsze muzeum mieści ponad 3 tys. rzeźb i obrazów na szkle, autorstwa mieszkańców wioski. Ks. Smoroński, który jest także proboszczem parafii Paszyn, zaznaczył, że muzeum będzie dążyć do modernizacji.
O tzw. fenomenie paszyńskim najgłośniej było w latach 70. i 80. XX w. Wówczas w sądeckiej miejscowości tworzyło ponad 50 osób – mężczyźni rzeźbili, a kobiety malowały na szkle. Dzieła mieszkańców Paszyna zyskały rozgłos nie tylko w kraju, ale i za granicą. O fenomenie paszyńskim powstawały prace naukowe oraz materiały filmowe realizowane m.in. przez telewizje z Japonii, Norwegii, USA.
„Fenomen paszyński polega na tym, że wielu mieszkańców jednej miejscowości z pasją zajmuje się sztuką ludową – mężczyźni rzeźbią, a kobiety malują na szkle. To twórcy, którzy pracują spontanicznie, bez profesjonalnego przygotowania w szkołach artystycznych. Tworzą głównie sztukę sakralną, figury postaci biblijnych, ale nie tylko. Wiele dzieł paszynianie wykonywali na zamówienie” – wyjaśnił ks. Smoroński.
Lata największej aktywności twórców paszyńskich minęły. Dziś sztuką ludową para się tu kilkanaście osób. „Myślę, że tradycja będzie jeszcze długo żywa, ale pielęgnowanie pamięci o fenomenie jest równie ważne i temu służy nasze muzeum” – powiedział proboszcz.
„Fenomen paszyński polega na tym, że wielu mieszkańców jednej miejscowości z pasją zajmuje się sztuką ludową – mężczyźni rzeźbią, a kobiety malują na szkle. To twórcy, którzy pracują spontanicznie, bez profesjonalnego przygotowania w szkołach artystycznych. Tworzą głównie sztukę sakralną, figury postaci biblijnych, ale nie tylko. Wiele dzieł paszynianie wykonywali na zamówienie” – wyjaśnił ks. Smoroński.
Muzeum Sztuki Ludowej im. ks. Edwarda Nitki oficjalnie działa od 1994 r. (mieści się w dawnej plebani). W ubiegłym roku placówka została częściowo wyremontowana dzięki środkom z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Budynek ocieplono z zewnątrz, odnowiono dach, zamontowano nowe wejścia, zaś największą z sal przystosowano nie tylko do nowoczesnej ekspozycji (zamontowano m.in. podświetlane, szklane gabloty), ale i przygotowano do spotkań kulturalnych i konferencji (m.in. wyposażono salę w sprzęt nagłośnieniowy i projektor). Koszt prac zewnętrznych wyniósł 250 tys. zł, zaś odnowienie i wyposażenie sali multimedialnej – ponad 40 tys. zł.
„To początek wielkiego dzieła. Chcielibyśmy uczynić z naszego muzeum instytucję kultury na miarę XXI w.” – mówił ks. Smoroński.
W tej chwili eksponaty nie są właściwie zabezpieczone. Budynek wymaga m.in. nowej instalacji grzewczej – obecna nie zapewnia eksponatom właściwych warunków. Obiekty czekają też na efektywniejsze rozmieszczenie i pewne uporządkowanie ich w budynku – w tej chwili są ułożone tam, gdzie jest miejsce, czyli – jak mówi ksiądz – „w każdym kątku po świątku”. Marzeniem proboszcza jest nowa aranżacja podpiwniczeń – tam miejsce mogłyby znaleźć kolejne obiekty, które wciąż powstają.
Historia fenomenu paszyńskiego sięga końca lat 50. i wiąże się z postacią głuchoniemego Wojciecha Oleksego. Chłopak pasał krowy, pomagał też swojemu bratu kościelnemu w drobnych pracach w kościele. Wojtka fascynowała sztuka sakralna wewnątrz świątyni. Pewnego razu sam postanowił stworzyć rzeźbę – własnoręcznie wykonaną i pomalowaną kredkami figurę Matki Bożej przyniósł proboszczowi ks. Edwardowi Nitce. Ten pochwalił skromnego chłopca i zachęcił do dalszej pracy.
Wojtek tworzył coraz chętniej i więcej, a proboszcz układał jego rzeźby w widocznych miejscach na plebani (wówczas jeszcze stary budynek plebani). Miejscowi na początku z pogardą spoglądali na proste rzeźby głuchoniemego, jednak widząc jakim szacunkiem darzy go ks. Nitka, sami zaczęli się zastanawiać nad rzeźbieniem.
Na początku lat 70. już pięciu paszynian zajmowało się rzeźbą ludową – prace przekazywali proboszczowi, a ten eksponował je na plebanii. Z czasem także kobiety zaczęły tworzyć – zajęły się malarstwem na szkle.
Ksiądz zachęcał mieszkańców do twórczości mając nadzieję, że dzięki temu uwierzą we własną wartość – Paszyn w tamtych czasach był ubogą wioską, mieszkańcy mieli wiele kompleksów.
Pierwszy raz szersza publiczność ujrzała prace paszynian w 1972 r. Wówczas rzeźby Wojciecha Oleksego, Mieczysława Piwki, Zdzisława Orleckiego oraz dwóch uczniów szkoły podstawowej: Mariana Jasińskiego i Andrzeja Głoda trafiły na Konkurs Współczesnej Rzeźby Ludowej Karpat Polskich w Nowym Sączu. Ex aequo dwa pierwsze miejsca zajęli Oleksy i Piwko. Wkrótce Telewizja Polska wyemitowała kilkuminutowy reportaż o pracy Wojtka Oleksego. W ten oto sposób Oleksy – wcześniej traktowany z pogardą przez większość paszynian – zyskał szacunek, a wieść o rzeźbach powstających w sądeckiej wiosce rozeszła się po całej Polsce. Następne lata przyniosły kolejne sukcesy, w tym wystawy zagraniczne.
„Tamte lata świetności już minęły, ale pozostaje sentyment i chęć, by dbać o to, co udało się osiągnąć. Wielu paszynian szczególnie ciepło wspomina ks. Nitkę, który to przecież dążył do tego, by mieszkańcy tej niegdyś niezwykle ubogiej miejscowości poczuli się szczególnie” – powiedział ks. Smoroński.
Muzeum Sztuki Ludowej w Paszynie odwiedzają indywidualni turyści i grupy, z kraju i z zagranicy. Wejścia są bezpłatne.
Poza paszyńskim muzeum, dzieła ludowych twórców z Paszyna można odnaleźć w licznych zbiorach prywatnych.
Beata Kołodziej (PAP)
bko/ agz/