Niezwykły związek Kota Jeleńskiego, polskiego krytyka literackiego i Lenor Fini, włoskiej malarki surrealistki, pokazuje wystawa w warszawskim Muzeum Literatury, którą można oglądać od soboty. Na wystawie zgromadzono obrazy, pamiątki i zdjęcia dokumentujące barwne życie bohaterów.
Konstanty Jeleński, zwany Kotem, całe dorosłe życie spędził na emigracji, był krytykiem literackim, pisarzem, tłumaczem i dyplomatą, współtworzył paryską "Kulturę", redagował pismo "Preuves". Gombrowicz przyznawał, że jego dzieła stały się znane europejskiej publiczności właśnie za sprawą Jeleńskiego, Jerzy Giedroyć uznał go w swojej autobiografii za największego polskiego eseistę emigracyjnego, a Stefan Kisielewski w "Abecadle Kisiela" pisał o "niewyzyskanym geniuszu".
"To, co robiłem i myślałem, nie miało właściwie nigdy głębokiego realnego związku. Byłem może (w przypadkowym porządku): liberałem, synem, humanistą, czytelnikiem, sumiennym urzędnikiem, kochankiem, pederastą itd. (...) Teraz czuję, jakby odpadały ze mnie jakieś łuski. Życie jest trudniejsze, ale ma więcej sensu. Myślę, że nie zjadamy się z Leonor nawzajem, ale żywimy się" - pisał Jeleński w liście do Józefa Czapskiego.
W 1951 r. Jeleński poznał starszą od niego o 14 lat Leonor Fini, urodzoną w Buenos Aires włoską malarkę i graficzkę, ekscentryczną, o oryginalnej urodzie i niesamowitych pomysłach. Fini uwielbiała koty, które miały w jej domu wyjątkowe prawa, wolno im było wszystko, nawet wyjadać gościom jedzenie z talerza. Koty pojawiają się na wielu obrazach Lenor i oboje z Jeleńskim uznali to za niezwykły zbieg okoliczności, że przyjaciele nazywali Konstantego Kotem. Poznali się we Włoszech, zamieszkali we Francji. Ich związek był w istocie trójkątem - mieszkali razem z przyjacielem i kochankiem obojga Stanislao Leprim.
Fini w Paryżu wywoływała sensację swoimi strojami, na spotkanie z surrealistami przyszła kiedyś w purpurowych szatach kardynała, innym razem pojawiła się okryta jedynie w czarne pióra, plotkowano, że nic nie nosi pod płaszczem z syberyjskich wilków. Słynęła z oryginalnych nakryć głowy, nosiła wielkie kapelusze, diademy i pióropusze. Fini projektowała kostiumy i dekoracje do baletów, oper i spektakli teatralnych.
"To, co robiłem i myślałem, nie miało właściwie nigdy głębokiego realnego związku. Byłem może (w przypadkowym porządku): liberałem, synem, humanistą, czytelnikiem, sumiennym urzędnikiem, kochankiem, pederastą itd. (...) Teraz czuję, jakby odpadały ze mnie jakieś łuski. Życie jest trudniejsze, ale ma więcej sensu. Myślę, że nie zjadamy się z Leonor nawzajem, ale żywimy się" - pisał Jeleński w liście do Józefa Czapskiego. Mieszkali we trójkę aż do śmierci Stanislao Lepriego w 1980 r. Siedem lat później zmarł Kot, a Leonor odeszła w styczniu 1996 r. Cała trójka jest pochowana w jednym grobie.
Na wystawie zgromadzono obrazy olejne ze wszystkich ważnych okresów twórczości Leonor Fini w tym słynnego "Anioła anatomii" z 1949 roku, jedno z najbardziej znanych dzieł artystki, rysunkowe projekty teatralne oraz jej trzy maski jej autorstwa. Na wystawie kontekst sztuki Fini pokazany został przez ponad sto dzieł bliskich jej artystów m.in. Maxa Ernsta, Hansa Bellmera, Fabrizia Clericiego, Jana Lebensteina, Mana Raya. Na wystawie można tez zobaczyć flakon do perfum Shocking, zaprojektowany przez Fini i przetykany srebrna nicią szal, który podarował Leonor Salvador Dali.
Twórcy wystawy w oparciu o fotografie zrekonstruowali gabinet Kota Jeleńskiego. Znalazły się tam dokumenty, rękopisy, pamiątki i jego księgozbiór. "W czasie opracowywania pamiątek i kolekcji po Jeleńskim na użytek obecnej wystawy, dokonaliśmy niezwykłego odkrycia wśród jego zbiorów oryginalnej egipskiej maski sarkofagowej z przed ponad 3500 lat, powstałej między XIV a XIII p.n.e. czyli w czasach tzw. Nowego Państwa. Ten niezwykły przedmiot po raz pierwszy zostanie udostępniony publiczności właśnie na naszej wystawie" - powiedziała kuratorka wystawy Anna Lipa.
Egipska maska to jeden z wielu dziwnych przedmiotów, które Jeleński zbierał przez całe życie. W jego zrekonstruowanym gabinecie można zobaczyć też m.in. afrykański instrument zanza, japońską figurkę z terakoty, ale również fragment przepalonego na Korsyce grilla, zepsuty kalejdoskop, okulary, znalezione na plaży i malowane kamienie i kawałki drewna.
W 1997 roku ostatni sekretarz Leonor - Rafael Martinez - przekazał warszawskiemu Muzeum Literatury spuściznę po Kocie Jeleńskim: blisko półtora tysiąca książek, dzieła sztuki, fotografie, notatki i pamiątki osobiste z paryskiego mieszkania.
Dzięki temu Muzeum Literatury stało się trzecim ważnym, obok Beinecke Library Uniwersytetu w Yale oraz Instytutu Literackiego w Maisons-Lafitte, miejscem przechowywania spuścizny Jeleńskiego. Był to początek tworzenia kolekcji prac plastycznych Leonor Fini, która rozrosła się do kilkuset pozycji i stanowi obecnie największy w Polsce zbiór prac artystki.
Wystawa w Muzeum Literatury znalazła się w programie polskiej prezydencji w UE. Można ją będzie oglądać do końca roku. (PAP)
aszw/ ls/