13.11.2009 Moskwa (PAP) - Sąd Rejonowy w Moskwie we wtorek oddalił powództwo Jewgienija Dżugaszwilego, wnuka Józefa Stalina, wobec niezależnej "Nowej Gaziety", stowarzyszenia Memoriał i byłego prokuratora wojskowego Anatolija Jabłokowa. Wnuk dyktatora domagał się przeprosin i odwołania ocen, które według niego krzywdzą Stalina. Żądał też 10 mln rubli (322 tys. dolarów) jako zadośćuczynienia za krzywdy moralne.
Sędzia Aleksandra Łopatkina ustnie nie uzasadniła swojej decyzji. Zapowiedziała jedynie, że w ciągu pięciu dni uczyni to w formie pisemnej.
Sala przyjęła werdykt brawami. Ktoś zawołał nawet, że Łopatkina przejdzie do historii demokracji w Rosji.
Końcówka posiedzenia sądu miała dramatyczny przebieg. Tuż przed ogłoszeniem orzeczenia straż sądowa nagle poprosiła wszystkich o szybkie opuszczenie sali. Pomieszczenie zostało następnie przeszukane. Wchodzących z powrotem na rozprawę skontrolowano.
Strażnicy nie potwierdzili, ale też nie zaprzeczyli, że był to alarm bombowy.
Sprzeciw 73-letniego Dżugaszwilego wywołał artykuł "Beria wyznaczony na winnego", zamieszczony w kwietniu przez "Nową Gazietę" i dotyczący mordu NKWD na polskich oficerach w 1940 roku.
Tekst ukazał się w cyklu "Sąd nad Stalinem", opublikowanym w "Prawdzie Gułagu" - dodatku do "Nowej Gaziety", redagowanym we współpracy z Memoriałem, organizacją pozarządową dokumentującą stalinowskie zbrodnie.
Autorem publikacji jest Jabłokow, który w latach 1990-94 kierował śledztwem katyńskim. To on w aktach dochodzenia określił mord w Katyniu jako zbrodnię przeciwko pokojowi, zbrodnię wojenną i zbrodnię przeciwko ludzkości, a za winnych uznał Stalina i jego towarzyszy z Politbiura oraz NKWD.
Według Dżugaszwilego obraźliwe dla jego dziadka jest stwierdzenie, że był on "krwiożerczym ludojadem". Nie zgadza się on też z oceną, że Stalin i jego czekiści "są złączeni wielką krwią, ciężkimi zbrodniami, przede wszystkim wobec własnego narodu".
Dżugaszwili protestuje ponadto przeciwko konstatacji, że "Stalin i członkowie Politbiura WKP(b), którzy podjęli obowiązkową do wykonania decyzję o rozstrzelaniu Polaków, uniknęli moralnej odpowiedzialności za tę ciężką zbrodnię".
Pełnomocnik wnuka Stalina - historyk Jurij Muchin w swojej mowie końcowej ponownie przekonywał, że ZSRR był krajem humanitarnym, a Stalin - wielkim demokratą. Stalinowską WKP(b) porównał nawet do Jezusa Chrystusa, zauważając, że "także zabiegała o świetlaną przyszłość dla swojego narodu".
Muchin ostro zaatakował sędzię, zarzucając jej stronniczość. Pełnomocnik Dżugaszwilego określił Łopatkinę jako "produkt półwiekowego ogłupiania narodu kłamstwami, że Stalin był tyranem i zbrodniarzem".
Nie czekając na werdykt, Muchin oświadczył, że "Polska nagrodzi sędzię wielkim krzyżem za to, że w postępowaniu sądowym uznała winę Stalina (za mord na polskich oficerach) i pomogła Polsce w wyłudzeniu ogromnych odszkodowań od Rosji".
Ponownie zarzucił też "Nowej Gaziecie" i Memoriałowi, że tworzą "piątą kolumnę Polski w Rosji". "Naród chce Stalina, a oni nie chcą" - zawołał.
Reprezentujący pozwanych jeden z najlepszych adwokatów w Rosji Genri Rieznik ocenił, że "obecny proces - to kontynuacja stalinizmu; zamach na wolność słowa".
"Stalin umarł, ale stalinizm żyje. Jest obecny we wszystkich sferach naszego życia. Zasypiamy i budzimy się przy dźwiękach stalinowskiego hymnu" - powiedział.
"To powództwo - to próba ostatecznego uduszenia wolności w Rosji. Pragnę, aby orzeczenie w tej sprawie było prologiem do naszej Norymbergi, by zapoczątkowało oczyszczenie - takie jak to, przez które przeszli Niemcy" - oznajmił.
Rieznik podkreślił, że "stalinizm w Rosji nie doczekał się sądowej oceny, co wciąż pozwala stalinistom zwoływać ludzi pod sztandary tyrana". Zauważył również, że "w tym procesie reprezentuje także miliony rozstrzelanych i startych w łagrowy pył".
Pełnomocnicy Dżugaszwilego zapowiedzieli już, że po zapoznaniu się z uzasadnieniem orzeczenia zaskarżą je do Moskiewskiego Sądu Miejskiego, a jeśli zajdzie taka potrzeba - również do Sądu Najwyższego Rosji. Muchin nie wykluczył nawet odwołania się do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Wiceszef Memoriału Nikita Pietrow ocenił w rozmowie z PAP, że wtorkowe orzeczenie Sądu Rejonowego w Moskwie, to "triumf prawdy historycznej".
"Memoriałowi zależało na tym, aby zbrodnie Stalina zostały nazwane zbrodniami i by nikt nie sądził, że można to podawać w wątpliwość, w tym na drodze sądowej. Od dawna zabiegaliśmy o jakikolwiek wyrok sądu w Rosji dotyczący stalinowskich zbrodni" - powiedział.
"Odtąd o Stalinie można mówić, że był tyranem, zbrodniarzem, a nawet krwiożerczym ludojadem. I nie trzeba się bać, że ktoś wystąpi z powództwem w obronie jego honoru i godności" - zauważył Pietrow.
Według niego, "werdykt potwierdził, że w Rosji można dawać prawdziwą ocenę przeszłości; mówić o zbrodniach Stalina". "Jest to bardzo ważne orzeczenie. Sprawy takie tworzą precedensy. Wszyscy zobaczą teraz, że prawda może obronić się przed sądem" - zaznaczył.
Dżugaszwili, który mieszka obecnie w Tbilisi, utrzymuje, że jest synem Jakowa, starszego syna Stalina. W lipcu 1941 roku Jakow dostał się do niemieckiej niewoli. W kwietniu 1943 roku zginął w hitlerowskim obozie koncentracyjnym.
Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ mc/