Wysadzenie Wilczego Szańca było przedsięwzięciem, któremu niemieccy saperzy z braku czasu i odpowiedniej ilości materiałów wybuchowych nie sprostali - mówi PAP historyk Daniel Chraniuk z gdańskiego Muzeum II Wojny Światowej. Obiekty wysadzono w nocy z 24 na 25 stycznia 1945 r.
PAP: Dlaczego kwatera główna Hitlera zbudowana została w Gierłoży?
Daniel Chraniuk: Centralnym niemieckim ośrodkiem dowodzenia w czasie II wojny światowej była Kwatera Główna fuehrera Adolfa Hitlera. Do 1941 r. nie miała ona swojej stałej siedziby. Sytuacja uległa zmianie, kiedy III Rzesza rozpoczęła przygotowania do wojny ze Związkiem Radzieckim. Wówczas jesienią 1940 r. zapadła decyzja o budowie stałej siedziby, która pomieści także Naczelne Dowództwo Sił Zbrojnych III Rzeszy (Oberkommando der Wehrmacht – OKW).
Pomysł na lokalizację kwatery w lasach koło Gierłoży przedstawił Hitlerowi inż. Fritz Todt. Kierował on wówczas stworzoną przez siebie paramilitarną „Organization Todt”, która była odpowiedzialna za budowę wielu obiektów wojskowych. Todt znał dobrze okolice Gierłoży i był stałym bywalcem istniejącego tam domu wypoczynkowego – Kurhausu. Za wybraną przez niego lokalizacją przemawiała bliskość przyszłego frontu i względne bezpieczeństwo. Obszar wokół Kętrzyna zaliczał się do Giżyckiego Rejonu Umocnień. Rozległe jeziora i bagna stanowiły naturalną barierę ochronną. Teren był gęsto zalesiony, co dawało możliwość dobrego maskowania przeciwlotniczego, i słabo zaludniony, dzięki czemu liczono na możliwie długie utrzymanie lokalizacji kwatery w tajemnicy.
Pierwsze prace budowlane rozpoczęto późną jesienią 1940 r. pod pozorem budowy zakładów chemicznych „Askania”. Przy budowie jednocześnie pracowało około 2-3 tys. robotników, pierwszy etap prac zakończono dopiero późnym latem 1941 r. Następnie na przełomie 1941-42 r. i w 1944 r. kwatera była rozbudowywana. Początkowo, dla bezpieczeństwa, przy budowie zatrudniano wyłącznie Niemców. Później, przy rozbudowach, do Gierłoży przywieziono także robotników przymusowych m.in. z Polski, Francji i Związku Radzieckiego.
Daniel Chraniuk: Nazwę „Wilczy Szaniec” (Wolfsschanze) nadał kwaterze sam Adolf Hitler, który przybył tam 24 czerwca 1941 r., dwa dni po niemieckim ataku na Związek Radziecki. Obecny kształt "Wilczy Szaniec" osiągnął dopiero po rozbudowie w 1944 r. Otoczony zasiekami z drutu kolczastego i polami minowymi kompleks zajmował powierzchnię około 250 ha. Wewnątrz podzielony był na trzy strefy bezpieczeństwa, które czasowo zamieszkiwało ponad 2000 osób.
Nazwę „Wilczy Szaniec” (Wolfsschanze) nadał kwaterze sam Adolf Hitler, który przybył tam 24 czerwca 1941 r., dwa dni po niemieckim ataku na Związek Radziecki.
PAP: Jaka była infrastruktura kwatery? Jak liczna była jej załoga?
Daniel Chraniuk: Obecny kształt "Wilczy Szaniec" osiągnął dopiero po rozbudowie w 1944 r. Pierwotnie kwatera wyglądała o wiele skromniej i składała się jedynie z drewnianych i murowanych (ceglanych) baraków. Z czasem niektóre baraki były „oblewane” betonowymi płaszczami, a najcięższe obiekty konstruowano od podstaw. Efektem wszystkich prac budowlanych było powstanie świetnie zamaskowanego leśnego kompleksu ośmiu ciężkich schronów przeciwlotniczych, kilkunastu lżejszych oraz kilkudziesięciu ceglanych i drewnianych baraków.
Najcięższe schrony typu „A” powstały dla Adolfa Hitlera, Martina Bormanna i Hermanna Goeringa. Schron Hitlera miał 36 m długości, 32 m szerokości i 10 m wysokości, grubość jego stropu wynosiła 8 m. Ważył on ponad 50 000 ton. Goering w swoim schronie nigdy nie zamieszkał. Ten sybaryta bardzo nie lubił cichego i surowego klimatu "Wilczego Szańca". Największym problemem kwatery była wilgoć i związany z nią rozwój grzybów i pleśni. Latem w okolicznych jeziorach i bagnach mnożyły się miliony komarów i meszek, które mocno dawały się we znaki załodze kwatery.
Istotnym walorem lokalizacji "Wilczego Szańca" była jego infrastruktura komunikacyjna. Kwatera znajduje się tuż przy drodze Kętrzyn – Węgorzewo. Obok niej biegła linia kolejowa, która w latach budowy i użytkowania kwatery była bardzo intensywnie eksploatowana. Zaledwie 7 kilometrów na południowy zachód do "Wilczego Szańca" we wsi Wilamowo znajdowało się lotnisko do obsługi pasażerskiej i łącznikowej. W kwaterze powstała duża centrala łącznościowa obsługująca stałe połączenia telefoniczne, dalekopisowe, radiowe i radiotelegraficzne. Dzięki nim utrzymywano stałą komunikację z całą okupowaną przez Niemców Europą.
Otoczony zasiekami z drutu kolczastego i polami minowymi kompleks zajmował powierzchnię około 250 ha. Wewnątrz podzielony był na trzy strefy bezpieczeństwa, które czasowo zamieszkiwało ponad 2000 osób.
PAP: Jakie strategiczne decyzje co do przebiegu wojny zapadały w Gierłoży?
Daniel Chraniuk: Od 24 czerwca 1941 r. "Wilczy Szaniec" stał się główną kwaterą Hitlera i Naczelnego Dowództwa Sił Zbrojnych III Rzeszy. Kwatera była głównym ośrodkiem decyzyjnym. Hitler przyjmował w niej najwyższych dygnitarzy reżimu nazistowskiego oraz przywódców państw sojuszniczych i satelickich III Rzeszy. Ponadto na stałe kwaterowali tam generałowie i oficerowie Wehrmachtu oraz funkcjonariusze SS. To przed nimi przywódca III Rzeszy wytyczał strategiczne cele oraz wygłaszał monologi na temat planów zdobycia „przestrzeni życiowej” na Wschodzie.
6 sierpnia 1942 r. w "Wilczym Szańcu" Hitler powiedział: „Pochłoniemy albo usuniemy śmieszne sto milionów Słowian”. W niewoli niemieckiej zostało zabitych lub zmarło z wycieńczenia, chorób i głodu ok. 3,3 mln jeńców radzieckich. Niemcy masowo mordowali Żydów oraz słowiańską ludność cywilną.
Daniel Chraniuk: Od 24 czerwca 1941 r. "Wilczy Szaniec" stał się główną kwaterą Hitlera i Naczelnego Dowództwa Sił Zbrojnych III Rzeszy. Kwatera była głównym ośrodkiem decyzyjnym. Hitler przyjmował w niej najwyższych dygnitarzy reżimu nazistowskiego oraz przywódców państw sojuszniczych i satelickich III Rzeszy. Ponadto na stałe kwaterowali tam generałowie i oficerowie Wehrmachtu oraz funkcjonariusze SS.
W "Wilczym Szańcu" Hitler snuł plany całkowitego zniszczenia Moskwy; tu zapadła decyzja o blokadzie Leningradu i zagłodzeniu jego mieszkańców.
1 sierpnia 1944 r. na wieść o wybuchu powstania w Warszawie Hitler wydał rozkaz całkowitego zniszczenia miasta i eksterminacji wszystkich mieszkańców. Do walki Niemcy skierowali specjalne jednostki SS, złożone m.in. z kryminalistów. W pierwszych dniach sierpnia wymordowały one ok. 50 000 mężczyzn, kobiet i dzieci. Po kapitulacji powstania Niemcy obrócili Warszawę w morze ruin. Mówiąc o tym miejscu trzeba zawsze pamiętać, że jest ono naznaczone cierpieniem i krwią setek tysięcy ludzi.
PAP: Turystom "Wilczy Szaniec" kojarzy się przede wszystkim z nieudanym zamachem na Hitlera. Jak historycy oceniają to zdarzenie w szerokim kontekście historycznym?
Daniel Chraniuk: Zamach dokonany przez płk. Clausa von Stauffenberga 20 lipca 1944 r. był bardzo realną próbą pozbawienia Hitlera życia. Historycy jego przebieg rozłożyli niemal na części pierwsze. Trzeba przyznać płk. Stauffenbergowi, że - jak na tamte okoliczności - wykazał się dużą odwagą i determinacją, a tylko splot okoliczności uratował Hitlerowi życie.
Nie można jednak zapomnieć, że płk. Stauffenberg długo był lojalnym niemieckim oficerem popierającym politykę Hitlera. Brał on udział w kampaniach w Polsce, Francji i Afryce Północnej. W liście do żony z 4 września 1939 r. pisał o Polsce: „Miejscowa ludność to niewiarygodny motłoch, bardzo dużo Żydów i mieszańców. Wokół czuje się nadzwyczajną nędzę. To jest naród, który aby dobrze się czuć, najwyraźniej potrzebuje batoga. Tysiące jeńców przyczynią się na pewno do rozwoju naszego rolnictwa”.
Podczas walk w Afryce Północnej został ciężko ranny, tracąc lewe oko, prawą dłoń i dwa palce u lewej dłoni. Po rekonwalescencji Stauffenberg nie wrócił na front, ale został mianowany szefem sztabu Armii Zapasowej. Międzynarodowa sytuacja III Rzeszy bardzo się wówczas pogorszyła. W 1943 r. Niemcy doznali klęsk w Afryce Północnej i pod Kurskiem. Alianci właściwie pokonali sojusznicze Włochy, których Niemcy musieli bronić własnymi siłami. Na sile przybierały alianckie naloty na niemieckie miasta i ośrodki przemysłowe.
6 czerwca 1944 r. alianci wylądowali w Normandii i utworzyli drugi front, a 22 czerwca ruszyła wielka ofensywa Armii Czerwonej na Białorusi. Wszystko to sprawiło, że wokół płk. Stauffenberga zawiązała się grupa oficerów niezadowolonych z przebiegu wojny i klęsk. Planowali oni zabić Hitlera, a następnie dokonać przewrotu wojskowego, rozbrajając w Berlinie i innych dużych miastach siły wierne reżimowi. Planowi temu nadano kryptonim „Walkiria”. Spiskowcy zamierzali zawrzeć pokój z Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi, kontynuować zaś wojnę z ZSRR w celu utrzymania wcześniejszych zdobyczy terytorialnych na Wschodzie.
Daniel Chraniuk: Tuż przed wkroczeniem Armii Czerwonej, na rozkaz feldmarszałka Wilhelma Keitla, w nocy z 24 na 25 stycznia 1945 r. zabudowania "Wilczego Szańca" wysadzono w powietrze. Było to duże przedsięwzięcie, któremu niemieccy saperzy z braku czasu i odpowiedniej ilości materiałów wybuchowych nie sprostali. Efekty ich działań możemy oglądać współcześnie.
Zamach z 20 lipca 1944 r. był bardziej efektem spisku wojskowych niż działania zorganizowanego ruchu oporu. Patrząc na ówczesną sytuację Niemiec, trudno uwierzyć, że śmierć Hitlera mogłaby coś zmienić. W lipcu 1944 r. było już stanowczo za późno, aby alianci, zwłaszcza Związek Radziecki, zrezygnowali z parcia naprzód. Paradoksalnie zamach przysłużył się samemu reżimowi. Propaganda niemiecka odmawiała zamachowcom ludzkich cech, a przez armię przetoczyła się fala podejrzeń i aresztowań eliminujących wszelki przejawy nielojalności. Na czoło jeszcze bardziej wybito posłuszeństwo, fanatyzm i bezwarunkową wiarę w fuehrera.
PAP: Jakie były okoliczności wysadzenia "Wilczego Szańca" w 1945 r.?
Daniel Chraniuk: Jesienią 1944 r. Armia Czerwona zbliżyła się do granic Prus Wschodnich. Hitler opuścił kwaterę w "Wilczym Szańcu" 20 listopada 1944 r. Ludności cywilnej na ewakuację z Prus Wschodnich zezwolono dopiero w styczniu 1945 r. Miejscowa ludność rzuciła się do ucieczki w obawie przed nadciągającą Armią Czerwoną. W warunkach bardzo ostrej zimy uciekinierzy na własną rękę podążali na zachód bądź próbowali dostać się na statki w portach bałtyckich. Część transportów z uchodźcami została zatopiona przez radzieckie okręty podwodne.
Opustoszała kwatera, pomimo zaangażowanych tak wielkich środków materiałowych nie miała znaczenia militarnego. Tuż przed wkroczeniem Armii Czerwonej, na rozkaz feldmarszałka Wilhelma Keitla, w nocy z 24 na 25 stycznia 1945 r. zabudowania "Wilczego Szańca" wysadzono w powietrze. Pisemny rozkaz feldmarszałka zachował się do dziś.
Było to duże przedsięwzięcie, któremu niemieccy saperzy z braku czasu i odpowiedniej ilości materiałów wybuchowych nie sprostali. Efekty ich działań możemy oglądać współcześnie. Aby wysadzić w powietrze, a właściwie rozerwać od środka betonowy płaszcz ciężkiego schronu typu „A” potrzebne było nawet kilka ton materiałów wybuchowych. Najbardziej zniszczony został schron Hitlera. Pozostałe z mniejszymi lub większymi uszkodzeniami stoją do dzisiaj.
Rozmawiała Agnieszka Libudzka (PAP)
ali/ ls/ mjs/ gma/