Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał w poniedziałek w mocy wyrok tutejszego sądu okręgowego, który przyznał 1 mln zł zadośćuczynienia córce Żołnierzy Wyklętych Magdalenie Zarzyckiej-Redwan. Kobieta urodziła się w więzieniu na Zamku Lubelskim w 1949 r., gdzie przetrzymywano jej rodziców.
Zarzycka-Redwan domagała się 15 mln zł zadośćuczynienia za doznane w dzieciństwie krzywdy, które były konsekwencją jej urodzenia i przebywania w więzieniu. Podczas procesu podnosiła, że pobyt najpierw w więzieniu, a potem w domach dziecka i związane z tym traumatyczne doświadczenia miały negatywny wpływ na jej zdrowie psychiczne i późniejsze dorosłe życie.
Sądy w obu instancjach uznały, że kobiecie należy się zadośćuczynienie za cierpienia w czasie, gdy jej matka, Stefania Zarzycka, będąc w ciąży więziona była na Zamku Lubelskim, a także za okres, gdy Magdalena Zarzycka-Redwan jako dziecko przebywała w więzieniu, po śmierci matki. Stefania Zarzycka zmarła tuż po porodzie.
Sąd odwoławczy podtrzymał ustalenia sądu pierwszej instancji, że przepisy nie przewidują zadośćuczynienia za okres przebywania w domach dziecka i inne konsekwencje pobytu dziecka w więzieniu, a kwota 1 mln zł jest adekwatnym zadośćuczynieniem.
"Zadośćuczynienie, w myśl interpretacji literalnej przepisu, nie dotyczy konsekwencji jakie wiązały się z jej traktowaniem, z tym, że ją nazywano +dzieckiem bandytów+, że musiała ukrywać fakt represjonowania jej rodziców" – powiedziała sędzia uzasadniając wyrok sędzia Sądu Apelacyjnego w Lublinie, Grażyna Jakubowska.
Sędzia dodała, że żadna kwota nie zrekompensuje ogromu krzywd jakie doznała Zarzycka-Redwan, ale sąd ustalając wysokość zadośćuczynienia musiał wziąć pod uwagę obiektywne czynniki, takie jak wysokość średniego miesięcznego wynagrodzenia, które wynosi około 5 tys. zł.
"Wielokrotność tego wynagrodzenia została przyznana wnioskodawczyni z tytułu, że doznała ogromu krzywd w wyniku pozbawienia jej wolności przez 2 lata i 4 miesiące. Sąd nie znalazł podstaw, aby uznać żądanie ponad tę kwotę" – powiedziała Jakubowska.
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie jest prawomocny.
Zarzycka-Redwan, która opuściła salę sądową przed zakończeniem uzasadniania wyroku, zapowiedziała, że nie zaprzestanie starań o wyższe zadośćuczynienie. "Choćby do Strasburga pójdę, moi prawnicy przyrzekli mi to, ponieważ wiem, jaka dzisiaj jest sytuacja polityczna w sądach. Nie ufam sądom. Dzisiaj sąd bardziej mówił do mediów, nie do mnie, to była pokazówka komunistyczna. Dlatego zachowałam się jak trzeba, wyszłam z sali" – powiedziała dziennikarzom.
"Będę się odwoływała też dlatego, żeby świat się dowiedział o naszych Żołnierzach Wyklętych, o nas dzieciach, cierpiących, żyjących w ubóstwie" – dodała Zarzycka-Redwan.
Rodzice kobiety - Stefania i Władysław Zarzyccy – współpracowali z oddziałem kpt. Zdzisława Brońskiego "Uskoka". W zabudowaniach w ich gospodarstwie, w Kolonii Łuszczów niedaleko Lublina, wielokrotnie kwaterowali partyzanci. Zostali oboje aresztowani w nocy z 2 na 3 kwietnia 1949 r. Trafili do więzienia na Zamku Lubelskim, gdzie byli przesłuchiwani i torturowani. Stefania była wówczas w ósmym miesiącu ciąży. 29 maja 1949 r. urodziła w więzieniu córkę i półtorej godziny po porodzie zmarła. Poród odbierała inna więźniarka, która była akuszerką.
Dzieckiem zaopiekowały się więźniarki. W czerwcu 1951 r. dziewczynka została przewieziona do domu małego dziecka w Łabuniach, a następnie po półtora roku do domu dziecka w Klemensowie, który prowadziły siostry zakonne.
Jej ojciec Władysław Zarzycki został skazany na 15 lat więzienia, ale wyszedł na wolność w 1956 r. Zabrał wtedy swoją - już 8-letnią - córkę z domu dziecka. Kiedy miała 13 lat, ojciec zmarł i trafiła wtedy do domu dziecka w Lublinie, gdzie - jak mówiła przed sądem - była upokarzana, nazywana córką bandytów.
Do prawdy o swoich losach i losach rodziców zaczęła docierać w latach 90-tych. Szczątki jej matki - Stefanii Zarzyckiej - odkryto w październiku 2017 r. podczas prac ekshumacyjnych prowadzonych przez IPN na cmentarzu przy ul. Unickiej w Lublinie. (PAP)
Autor: Zbigniew Kopeć
kop/ aj/