Agresja wobec Ukraińców, którzy mieszkają w Berlinie, naprawdę istnieje. Są obrażani, doświadczają przemocy fizycznej, otrzymują pogróżki – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dyrektor Instytutu Pileckiego w Berlinie Hanna Radziejowska.
Poproszona o komentarz na temat decyzji władz Berlina, które zakazały eksponowania ukraińskich flag 8 i 9 maja, powiedziała: "To jest skandaliczne i nie tylko zaprotestował ambasador Ukrainy Melnyk, ale protestują także wszystkie diaspory ukraińskie".
Opowiadała, że na 8 i 9 maja ich przyjaciele z diaspory Vitsche przygotowują dużą sieć miejsc bezpiecznych dla Ukraińców. "Między innymi nasz Instytut Pileckiego jest w tej sieci miejsc. I jeżeli Ukraińcy zostaną zaatakowani, szarpani, poniżali itd. to tam czekają na nich wolontariusze, policja i psycholodzy" - przekazała.
Jak mówiła, "władze Berlina w tej chwili tłumaczą się, że chodzi tylko i wyłącznie o teren pomników". "Ale trzeba spojrzeć na szerszy kontekst tej sprawy. Agresja wobec Ukraińców, którzy mieszkają w Berlinie naprawdę istnieje. Są obrażani, doświadczają przemocy fizycznej, otrzymują pogróżki. Jedna z naszych koleżanek (ukraińska aktywistka), (...) po raz kolejny miała sytuację, że ktoś w nocy próbuje się dostać do jej mieszkania, w ramach rosyjskich prowokacji. Po zgłoszeniu na policję, funkcjonariusze stwierdzili, że jak to jest już drugie takie zgłoszenie to już jest bardzo poważna sprawa. Powiedzieli jej: Jak będzie następna taka sytuacja, niech pani dzwoni i poda kod sprawy, to my się tym zajmiemy. Ja po prostu jak tego słucham, to nie mogę uwierzyć, że liderzy diaspory, którzy są twarzą ukraińskich akcji i demonstracji w Berlinie, nie mają podobnej ochrony, jaką maja białoruscy opozycjoniści w Polsce. Polska policja jest pod domami ważniejszych opozycjonistów białoruskich. A tutaj jest taka sytuacja, że ludzie doświadczają przemocy, agresji, ataków i nie są chronieni. I to jest kontekst tego skandalu z flagami" - wskazała Radziejowska.
Opowiadała, że na 8 i 9 maja ich przyjaciele z diaspory Vitsche przygotowują dużą sieć miejsc bezpiecznych dla Ukraińców. "Między innymi nasz Instytut Pileckiego jest w tej sieci miejsc. I jeżeli Ukraińcy zostaną zaatakowani, szarpani, poniżali itd. to tam czekają na nich wolontariusze, policja i psycholodzy" - przekazała.
Instytut Pileckiego w Berlinie wraz ze społecznością młodych Ukraińców mieszkających w stolicy Niemiec i skupiających się w organizacji "Vitsche Berlin" przygotowali akcję dotyczącą pomników upamiętniających żołnierzy Armii Sowieckiej w Niemczech. Nakręcono spot, w którym ukraińskie traktory ciągną rosyjskie czołgi.
Odnosząc się do tego Radziejowska powiedziała "na tle tej akcji władze Berlina zareagowały wprowadzeniem zakazu noszenia flag ukraińskich w okolicach pomników - przypomnę, że pomnik z charkowskimi czołgami znajduje się 100 metrów od Bramy Brandenburskiej, czyli w samym centrum miasta". "To jest właśnie element tej niepamięci. Uważa się, że skoro jak zwykle nie możemy dziękować Rosji za pokonanie nazizmu, to w ogóle nie wolno ludziom koło centralnych miejsc w Berlinie, przechadzać się z ukraińskimi flagami" - podkreśliła. (PAP)
ksi/ mir/