Płk Mirosław Demediuk z Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych odznaczył w piątek medalem Pro Bono Poloniae doktor Ewę Herman. To nie pierwsze uhonorowanie wieloletniej opiekunki weteranów. Wcześniej otrzymała nagrodę Anioł Medycyny – w 2015 i 2016 roku.
W piątek o godz. 11 poczekalnia Przychodni Specjalistycznej dla Kombatantów przy ulicy Lwowskiej była wypełniona po brzegi. Wdzięczni pacjenci przybyli, żeby spotkać się z panią doktor i osobiście pogratulować jej wyróżnienia.
Głównym punktem programu było odznaczenie Ewy Herman medalem Pro Bono Poloniae. W imieniu Szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych dekoracji dokonał płk. Mirosław Demediuk - naczelnik wydziału odznaczeń i mianowań. Medal Pro Bono Poloniae jest odznaczeniem okolicznościowym przyznawanym w uznaniu za szczególne zasługi.
Na uroczystość zostali zaproszeni przedstawiciele środowisk kombatanckich z rodzinami. Wśród zgromadzonych był także Zbigniew Antoni Daab, ps. Kapiszon, uczestnik Powstania Warszawskiego i Andrzej Kaźmierczak, więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego w Stuthoff. Za wieloletnią posługę medyczną podziękował Ryszard Jakubowski, ps. Kot, instruktor Związku Harcerstwa Polskiego, uczestnik podziemia harcerskiego i żołnierz Szarych Szeregów.
W przemówieniach zaproszonych gości przewijały się podziękowania i życzenia. "Pani doktor chciałbym podziękować za służbę lekarską, którą prowadzi pani dla nas. Chciałbym, żeby pani jak najdłużej z nami była, żeby kierowała nas na różne badania, bo pani to czuje, pani nas rozumie"
Ewa Herman urodziła się w 1938 roku w Krakowie jednak od lat mieszka razem z mężem w Warszawie. W zawodzie pracuje od 40 lat. Od 2005 r. opiekuje się pacjentami z Przychodni Specjalistycznej dla Kombatantów i choć obecnie przebywa na emeryturze, wciąż jest dostępna dla swoich pacjentów.
Przychodni bez niej nie wyobrażają sobie nie tylko jej podopieczni, ale także pracownicy.
"Pani doktor jest przykładem takiej osoby, która wykonuje swoje powołanie całą sobą. Jest nieprawdopodobnie dokładna w stawianiu diagnoz. Osób, którym uratowała jest bardzo dużo. Choćby pan Leszek Orłowski, żołnierz spod Monte Cassino. Jest pani spadkobierczynią tych wszystkich bohaterów, których pani leczy i leczyła" - powiedziała Urszula Malkiewicz z Komisji Zdrowia Armii Krajowej Okręgu Warszawa i sekretarz środowiska pułku Armii Krajowej "Garłuch".
"Takich lekarzy już nie ma. Pani Ewa jest lekarzem z powołania. Gdyby nie ona, tej przychodni dawno by nie było. Pani doktor przedłużyła życie niektórym pacjentom nawet o 10 lat" - stwierdziła Beata Szarłat, pielęgniarka koordynująca.
Kombatanci mówili też o potrzebie dalszego istnienia i funkcjonowania placówki.
"Przychodnia jest nam potrzebna i będziemy jej bronili do końca. Grono tej placówki powiększa się, w innych przychodniach lekarze nie mają dla nas czasu, a tutaj są lekarze, którzy opiekują się nami i nie musimy czekać w kolejkach, bo praktycznie na telefon możemy umówić spotkanie. W przychodni zgromadzona jest też cała nasza dokumentacja zawierająca informacje od wszystkich specjalistów, to wyklucza pomyłkę przy zapisywaniu leków" - powiedział Ryszard Jakubowski. Na zakończenie uroczystości specjalnie dla pani doktor zagrał on na harmonijce ustnej piosenkę "Deszcz, jesienny deszcz".(PAP)
autor: Maciej Marcinek
mam/ jann/