
Kierujący norweskim ośrodkiem badawczym NUPI Halvard Leira ocenił w rozmowie z PAP, że choć celem Komitetu Noblowskiego nie jest prowokowanie światowych liderów, to i tak niemal każda decyzja o przyznaniu Pokojowej Nagrody Nobla jest kwestionowana.
Powodem takiego postrzegania rozstrzygnięć Komitetu mają być – według Leiry – coraz powszechniejsze przypadki łamania praw i wolności człowieka w wielu miejscach na świecie.
– Dlatego, niezależnie od tego, czy laureatem zostanie prezydent tego czy innego kraju, zawsze znajdzie się ktoś zarzucający stronniczość i polityczne źródła tegorocznej decyzji – przyznał norweski naukowiec.
Jako przykłady ewentualnych laureatów, którym przyznanie nagrody wzbudzi kontrowersje, Leira wymienił Międzynarodowy Trybunał Karny, Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, organizację Reporterzy bez Granic czy UNRWA, która powstała, by nieść pomoc uchodźcom palestyńskim na Bliskim Wschodzie.
– Nie zawsze tak było. Z analiz prowadzonych przez NUPI wynika bowiem, że mniej więcej do lat 60. XX wieku Pokojowa Nagroda Nobla była wyróżnieniem dla „białych mężczyzn z brodami” – powiedział Leira.
Dodał, że niektóre decyzje Komitetu Noblowskiego oceniano jako narzędzie polityki Norwegii, szczególnie gdy Oslo potrzebowało silnego wsparcia międzynarodowego. Taką miała być przyznana rok po uzyskaniu niepodległości przez Norwegię nagroda dla prezydenta USA Theodore’a Roosevelta w 1906 roku czy dla Woodrowa Wilsona 13 lat później. Jeden ze współtwórców ONZ, amerykański sekretarz stanu Cordell Hull, otrzymał pokojowego Nobla w 1945 roku, wkrótce przed tym, jak pierwszym sekretarzem generalnym ONZ został norweski polityk Trygve Lie.
– Obecnie norweski rząd nie ma żadnego wpływu na decyzje Komitetu. Co więcej, zdarza się, że przyznanie wyróżnienia stawia władze w Oslo w trudnej sytuacji międzynarodowej. Tak było choćby w 2010 roku, gdy Pokojową Nagrodę Nobla otrzymał chiński dysydent Liu Xiaobo. Dla Norwegów była ona w oczywisty sposób zasłużona, ale dla Pekinu nie do zaakceptowania – przypomniał dyrektor NUPI.
Badania NUPI wykazały, że w latach 90. pojawiła się tendencja do wyróżniania tych, którzy doprowadzili do zakończenia długotrwałych konfliktów. Taką nagrodą był pokojowy Nobel przyznany Nelsonowi Mandeli i Frederikowi de Klerkowi z RPA w 1993 roku, a rok później palestyńskiemu przywódcy Jasirowi Arafatowi i premierom Izraela Icchakowi Rabinowi oraz Szimonowi Peresowi. Do tej grupy zaliczone zostało wyróżnienie dla pochodzącego z Polski Józefa Rotblata i założonego przez niego ruchu Pugwash czy nagrody za zakończenie konfliktów w Timorze Wschodnim i Irlandii Północnej.
Od zeszłego roku Norweski Komitet Noblowski ma nowego przewodniczącego. Kieruje nim Joergen Watne Frydnes. Według Leiry może to mieć wpływ na powstanie nowego trendu.
– W ostatnich 10 latach Komitet skupiał się mniej na wielkich procesach, a jego zainteresowanie kierowało się w stronę Globalnego Południa. Zaczął dostrzegać niewielkie, ale pełne poświęcenia i zaangażowania inicjatywy. Pokojowa Nagroda Nobla zwróciła uwagę na „mikroidee”, często bliższe pokojowi w szerokim rozumieniu, z prawami człowieka, troską o demokrację, obroną wolności prasy, walką o prawa kobiet i mniejszości. Trudno powiedzieć, czy w 2025 roku Komitet pójdzie tą ścieżką – podsumował Halvard Leira.
Z Oslo Mieszko Czarnecki (PAP)
cmm/ ap/ amac/