Symfonia Pożegnalna Haydna i Koncert potrójny Beethovena znalazły się w programie koncertu symfonicznego, który odbędzie się w piątek i zostanie powtórzony w sobotę -10 i 11 lutego - w Sali Koncertowej warszawskiej Filharmonii Narodowej.
Koncert rozpocznie wykonanie Symfonii Pożegnalnej Józefa Haydna (Symfonia nr 45 fis-moll). Jest to jedna z najbardziej znanych symfonii tego kompozytora. Jej powstanie wiąże się z postacią księcia Mikołaja Józefa i zwyczajami panującymi na dworze Esterhazych, gdzie Haydn służył jako kompozytor i szef orkiestry.
Książęca kapela koncertowała latem w ulubionym pałacu księcia Mikołaja w Fertod, zimą zaś wracała do Eisenstadt. Muzycy zatrudnieni w zespole byli dość dobrze opłacani, ale nie mieli prawa sprowadzać do Fertod rodzin, przez co większą część roku byli od nich odcięci.
Kiedy jesienią 1772 r. książę odkładał dzień powrotu do Eisenstadt, zniecierpliwieni muzycy poprosili kompozytora o pomoc. Haydn, który wiele razy wstawiał się za swoimi muzykami u księcia, tym razem postanowił przekonać go pantomimą. W finale symfonii - w trwającym długo adagio kolejne instrumenty kończyły grę. Muzycy jeden po drugim gasili świece, składali nuty i z instrumentem pod pachą wychodzili. Książę Mikołaj Esterhazy, wielki miłośnik muzyki, docenił tę pięknie ujętą sugestię i następnego dnia pozwolił muzykom opuścić pałac.
"O Symfonii Pożegnalnej mówi się, jako o typowym dziele epoki +burzy i naporu+, w której emocje po raz pierwszy znajdują tak mocny wyraz w muzyce instrumentalnej" - zauważył krytyk muzyczny Adam Supronowicz.
W pierwszej części wykonany zostanie też Koncert potrójny (C-dur op. 56.) na trio fortepianowe i orkiestrę Ludwiga van Beethovena. Utwór ten powstał w 1803 r. z myślą o uczniu kompozytora, młodym arcyksięciu Rudolfie, który miał być wykonawcą partii fortepianu. Jak pisze Anton Schindler, biograf Beethovena, nie ma jednak informacji o udziale księcia w koncercie. Błyskotliwe dzieło wieńczy piękny polonez, muzyczna forma rzadka w twórczości Beethovena. Taniec ten od czasów unii polsko-saskiej był ulubionym w Europie muzycznym symbolem królewskiego majestatu.
W części drugiej koncertu publiczność wysłucha kompozycji Brytyjczyka Fredericka Deliusa - "Songs of Farewell" na chór i orkiestrę. "Urodziwe +The Songs of Farewell+ do słów Walta Whitmana, po mistrzowsku łączące deklamacyjny śpiew chóru z subtelnie brzmiącą orkiestrą, są przykładem późnej twórczości Deliusa, operującej harmonicznie bardzo intrygującym językiem muzycznym" - czytamy w opisie koncertu na stronie Filharmonii.
W finale wieczoru wykonane zostanie Credo na chór, fortepian i orkiestrę estońskiego kompozytora Arvo Paerta. Credo z 1968 r. zostało uznane w Związku Sowieckim - którego częścią była Estonia w młodości kompozytora - za utwór prowokacyjny i objęte zakazem wykonywania. Utwór stanowi kompilację różnych tekstów religijnych, muzyka zaś łączy środki brzmieniowo i strukturalnie zaawansowane z ciekawym dialogiem z tradycją, poprzez cytat z bachowskiego Preludium C-dur otwierającego cykl Das wohltemperierte Klavier.
Arvo Paert jest znany jako twórca oryginalnego stylu "tintinnabuli", którego nazwa pochodzi od podobieństwa muzyki do grających dzwonków. "Odkryłem - powiedział w jednym z wywiadów kompozytor - że wystarczy mi, gdy pięknie zagrana jest pojedyncza nuta. Ona sama, albo cichy rytm, albo moment ciszy – przynoszą mi wytchnienie".
Wśród wykonawców, obok Orkiestry Filharmonii Narodowej pod dyrekcją Ewy Strusińskiej i Chóru Filharmonii Narodowej, kierowanego przez Bartosza Michałowskiego, są: skrzypaczka Maria Machowska, wiolonczelista Marcin Zdunik, pianista Szymon Nehring i pianista Grzegorz Gorczyca.
Koncert jest współorganizowany i współfinansowany w ramach programu Instytutu Muzyki i Tańca "Artysta – rezydent". (PAP)
abe/ pat/