PE oddał we wtorek hołd niedawno zmarłej Simone Veil. "Jej życie było i pozostanie wspaniałym przykładem dla nas wszystkich i przyszłych pokoleń, ponieważ miała odwagę, aby nadal wierzyć, wbrew wszystkiemu, w dobro ludzkości " - powiedział szef PE Antonio Tajani.
"Rękojeść jej szpady jako członka Akademii Francuskiej składa się z dwóch splecionych rąk - symbolu pojednania między narodami. Jej życie wyrażało tę ideę pojednania, a to pojednanie wymagało niezwykłej odwagi i bezwarunkowej miłości. Jej życie było dowodem na to, że można oprzeć się pokusie nienawiści. Było i pozostanie wspaniałym przykładem dla nas wszystkich i przyszłych pokoleń, ponieważ miała odwagę, aby nadal wierzyć, wbrew wszystkiemu, w dobro ludzkości" - powiedział Tajani, przemawiając w PE podczas uroczystości oddania hołdu Veil.
Jak dodał, historia jej życia to historia naszego kontynentu, rozdartego, utraconego, który doświadczył najgorszych okropności, do których tylko ludzkość była zdolna. "Jednak ten kontynent, podobnie jak ona, znalazł siłę, aby znów powstać, odbudować się i odrodzić się. Siedemdziesiąt lat temu wszystko było stracone, dla Simone i dla Europy. 78651 - to była liczba haniebnie wyryta na jej skórze, gdy miała nie więcej niż 16 lat. Ta liczba, którą później chciała mieć wygrawerowaną na swej szpadzie Akademii Francuskiej jako ostrzeżenie dla przyszłych pokoleń, pozostawiła swój ślad na czymś więcej niż tylko na jej ramieniu" - podkreślił.
Zaznaczył, że Veil była zawsze świadoma kruchości pokoju ustanowionego po 1945 r. "Jej zdaniem było to coś wyjątkowego. To właśnie z tą energią ocalałego, który zna cenę pokoju, zmagała się w niezliczonych bitwach, we Francji i w Parlamencie Europejskim" - powiedział.
Podobnie jak zmarły niedawno Helmut Kohl - mówił szef PE - Veil należała do pokolenia wielkich umysłów, które pojawiły się po ojcach założycieli Europy. "W bardzo trudnym czasie przejęli oni batutę integracji europejskiej i kontynuowali pracę poprzedników. Wkład Simone Veil był kluczowy. Jej zaangażowanie w Europę doprowadziło ją do stanowiska pierwszej przewodniczącej Parlamentu Europejskiego, wybranego w powszechnych wyborach. Chciałbym wyrazić tutaj nasz podziw i głęboką wdzięczność za istotną rolę, jaką pełniła jako przewodnicząca tego Zgromadzenia" - powiedział Tajani.
Przytoczył też słowa jej przemówienia inauguracyjnego z 17 lipca 1979 r. "Pierwszy raz w historii, w której tak często byliśmy podzieleni, skonfliktowani, w której kierowaliśmy się ku wzajemnemu zniszczeniu, Europejczycy wspólnie wybrali swoich delegatów do wspólnego zgromadzenia. Niech nikt nie ma wątpliwości, że wybory te stanowią krok milowy na drodze do Europy, najważniejszy od czasu podpisania traktatów" - mówiła wtedy Veil. Zdaniem Tajaniego, w ciągu 23-minutowego przemówienia przedstawiła wyjątkowo jasną wizję rozwoju Parlamentu Europejskiego na kolejne 40 lat. Była przekonana - jak mówił - że PE musi napędzać proces integracji europejskiej.
Przypomniał też jej pogląd, według którego Parlament Europejski w UE musi być również organem kontroli ogólnej polityki wewnątrz wspólnoty. "Nie dajmy się zwieść przekonaniu, że instytucjonalne ograniczenia uprawnień mogą uniemożliwić Parlamentowi, takiemu jak nasz, wypowiadanie się przez cały czas i we wszystkich kwestiach dotyczących działań wspólnotowych" - cytował jej słowa.
"Mówiąc w imieniu nas wszystkich, składam dziś hołd wielkiej kobiecie. Chciałbym wyrazić mój podziw dla jej odwagi, jej inteligencji i jej głębokiego humanizmu. Mówię dzisiaj głośno i wyraźnie, że jesteśmy dumni z tego, że była pierwszą prezydent tego Parlamentu" - podsumował Tajani. Jego przemówienie zostało zakończone gromkimi brawami.
Veil, francuska polityk, była więźniarka obozu Auschwitz-Birkenau, pierwsza przewodnicząca demokratycznie wybranego Parlamentu Europejskiego (1979-82) zmarła w piątek w Paryżu; 13 lipca skończyłaby 90 lat.
Przez około 40 lat aktywnie uczestniczyła w polityce francuskiej i europejskiej. Zaangażowana w walkę o prawa kobiet, wspólną Europę i w pamięć o ofiarach Holokaustu, była jedną z najpopularniejszych Francuzek i francuskich polityków.
W latach 1974-79 jako minister zdrowia w rządzie Valery'ego Giscarda d'Estaing stoczyła batalię o legalizację aborcji we Francji. Wielu Francuzów pamięta ją właśnie jako autorkę ustawy legalizującej w tym kraju aborcję w 1975 roku, zwanej do dziś "ustawą Veil". Przeforsowała ją z determinacją, mimo początkowego sprzeciwu większości deputowanych. Sprawując funkcję ministra zdrowia, przyczyniła się także do rozpowszechnienia dostępności środków antykoncepcyjnych.
Veil jest jedną z nielicznych kobiet zasiadających w prestiżowej Akademii Francuskiej, do której przyjęto ją w 2010 roku. Na tradycyjnej szpadzie członka Akademii Veil kazała wyryć z jednej strony dewizę zjednoczonej Europy i inskrypcję "Wolność, Równość, Braterstwo", a z drugiej - swój numer więźniarki niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Jako 16-latka, w marcu 1944 r., Veil została zatrzymana w Nicei, przewieziona do obozu internowania w Drancy, a następnie deportowana do Auschwitz, gdzie zginęła jej matka. Jej ojciec i brat Jean zostali deportowani na Litwę; Simone już nigdy więcej ich nie zobaczyła.
Swoje dramatyczne przeżycia z młodości opisała w książce "Une vie" ("Życie"), która przed laty stała się we Francji bestsellerem. Związana przez lata politycznie z centrum, Veil wielokrotnie zasiadała jako minister we francuskich rządach, a w latach 1979-82 została pierwszą przewodniczącą i pierwszą kobietą na czele demokratycznie wybranego Parlamentu Europejskiego.
Choć od lat nie brała już czynnego udziału w życiu politycznym, często zabierała głos publicznie, domagając się np. większego udziału kobiet w instytucjach publicznych.
Plac przed siedzibą PE w Brukseli nazwano imieniem Simone Veil.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
luo/ jo/ ro/