Domaganie się roszczeń odszkodowawczych przez Polskę jest zaskakujące, bo jest bardzo spóźnione i rządy innych krajów traktują kwestię reparacji z II wojny światowej za uregulowaną - uważa socjolog z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN prof. Henryk Domański.
Biuro Analiz Sejmowych zakończyło prace nad ekspertyzą dotyczącą możliwości dochodzenia przez Polskę od Niemiec odszkodowań za szkody wyrządzone w trakcie II wojny światowej, o którą wnioskował poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. Wynika z niej m.in, że zasadne jest twierdzenie, iż Polsce przysługują wobec Republiki Federalnej Niemiec roszczenia odszkodowawcze i że one nie wygasły ani nie uległy przedawnieniu.
Prof. Domański uważa żądanie Polski za zaskakujące. "Po pierwsze, jest bardzo spóźnione; po drugie, rządy innych krajów traktują kwestię reparacji z II wojny światowej za uregulowaną i po trzecie, można argumentować, że w gruncie rzeczy wysuwa się te roszczenia w stosunku do pokolenia Niemców, które nie może odpowiadać za winy popełnione przez starsze pokolenie, które zeszło ze sceny" - powiedział w rozmowie z PAP.
W kontekście politycznym zwrócił uwagę na to, że "tego typu roszczenia mają sens, gdy druga strona podejmuje lub wspiera niekorzystne działania dla Polski". "Wtedy strona zaatakowana może odpowiedzieć tym samym" – wyjaśnił socjolog i dodał – "w stosunkach międzynarodowych jest to powszechnie stosowana reguła".
Jednak, jak zaznaczył prof. Domański, takich poczynań ze strony rządu niemieckiego nie było. "Jedyne, co się nasuwa, to działania Eriki Steinbach i Związku Wypędzonych, ale miało to miejsce około 10 lat temu. Steinbach wielokrotnie domagała się od polskich władz odszkodowań za mienie pozostawione przez Niemców, co można było wtedy traktować jako nieprzyjazny gest wobec Polski i dawało nam do ręki argument do podjęcia retorsji" - przypomniał.
"Żądanie wówczas reparacji miałoby uzasadnienie, natomiast występowanie z tym teraz w sytuacji, kiedy nie ma dla nich realnych przesłanek, nie jest posunięciem skutecznym dyplomatycznie i może być odebrane jako świadectwo niekompetencji" – uważa prof. Domański.
Jak podkreślił, prowadzenie profesjonalnej polityki zagranicznej polega na dokonywaniu bilansu korzyści i kosztów. Jego zdaniem głównym kosztem jest kreowanie sobie wroga zamiast wchodzenia w alianse z najsilniejszym państwem UE. "Rząd PiS robi to systematycznie, ignorując działania podejmowane przez Niemcy na rzecz wejścia Polski do Unii i wsparcie dotyczące jej udziału w budżecie unijnym" – uważa prof. Domański.
Kolejna kwestia związana z żądaniami wysuwanymi przez Polskę dotyczy racjonalnego wyważenia proporcji, bo zdaniem rozmówcy "oczywiste jest to, że jesteśmy uzależnieni od Niemiec". "Są oni kilkakrotnie silniejsi od nas pod względem gospodarczym i jeśli chodzi o ich rolę w UE. Wychodzenie z nagłymi roszczeniami obniża naszą pozycję jako przewidywalnego partnera, a więc niezależnie od tego, kto będzie rządził Polską od 2019 roku, w jakiś sposób rzutuje to na przyszłe stosunki" - powiedział.
Zdaniem prof. Domańskiego strona niemiecka może oczekiwać, że również kolejne rządy będą wracały do kwestii reparacji, zamiast uznać ją za zamkniętą, oraz że ważny jest również kontekst odbioru Polski przez inne społeczeństwa i kraje.
"Polska traktowana jest jako beneficjent w zakresie dystrybucji środków z Brukseli, a równocześnie jako społeczeństwo o największej dynamice pod względem rozwoju gospodarczego" - dodał.
"W nagłym wystąpieniu Polski o reparacje nie ma przesłanki ekonomicznej państwa borykającego się z kryzysem finansowym" - podkreślił prof. Domański przypominając, że z podobnymi roszczeniami w stosunku do Niemiec występowała w 2015 roku Grecja, ale było to wówczas podyktowane koniecznością spłacenia długów i wywiązaniem się z zobowiązań wobec UE, a nie odwoływaniem się do zniszczeń wojennych. "PiS nie wyczuwa, że nie jesteśmy Grecją" - dodał rozmówca PAP.
Prof. Domański uważa, że zagraża nam niebezpieczeństwo pogorszenia stosunków między dwoma społeczeństwami. "Z badań wynika, że od lat 90. konsekwentnie zwiększa się pozytywny stosunek Polaków do Niemców, a społeczeństwo niemieckie również postrzega nas coraz lepiej. Teraz może się dokonać zwrot w drugą stronę" – powiedział.
Odnosząc się do wypowiedzi przedstawicieli opozycji na temat reparacji, socjolog zauważył, że reakcja PO jest raczej typowa. "To kolejny przykład dostosowywania polityki PO do reguł gry narzucanych przez obóz rządzący. Roszczenia ze strony PiS traktowane są przez PO jako instrument stosowany wyłącznie na użytek polityki wewnętrznej w ramach walki o władzę. Tak jakby główna partia opozycyjna bała się kolejnego zarzutu ze strony PiS, że nie zależy jej na interesie narodowym, i oskarżenia o podporządkowanie dyktatowi establishmentu z Brukseli" - wyjaśnił.
"Jest to krótkowzroczny pragmatyzm, w którym kierowanie się względami koniunkturalnymi jest ważniejsze od realizmu politycznego i proeuropejskiej orientacji PO" - kończy swoją wypowiedź prof. Henryk Domański.
autor: Sandra Bober
edytor: Anna Dudzik, Jakub Pilarek (PAP)
bobs/ adzi/ jbp/ bos/