Myślę, że sprawa Pomnika Katyńskiego w Jersey City rozrosła się do tak dużych rozmiarów, że nie było innego wyjścia i pan burmistrz Steven Fulop postanowił jednak zrobić pół kroku w tył - ocenił w czwartek wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk.
"Myślę, że sprawa rozrosła się do tak dużych rozmiarów, że nie było innego wyjścia. Pan burmistrz chyba sobie nie zdawał sprawy, że może być, aż taki szum polityczny, medialny rozgłos wokół tej sprawy i postanowił jednak zrobić pół kroku w tył" - powiedział w radiowej Jedynce Wawrzyk.
Burmistrz Jersey City Steven Fulop poinformował przed kilkoma dniami o projekcie stworzenia parku na terenie, gdzie stoi Pomnik Ofiar Katyńskich. Nie konsultował swych planów z Polonią. Później zapowiedział przeniesienie monumentu w inne miejsce. Wywołało to protesty Polonii m.in. w stanach Nowy Jork i New Jersey, a także władz w Warszawie.
We wtorek media poinformowały, że miejscowy sąd przychylił się do jednego z wniosków złożonych przez przedstawicieli Polonii o tymczasowe zablokowanie zamiarów burmistrza Jersey City dot. przeniesienia monumentu. Ma on pozostać na swoim miejscu co najmniej do 29 maja.
"Pamiętajmy też o tym, że jednak w Ameryce jeżeli sąd podejmie decyzje, to politycy nie mają też zwyczaju w jakiś sposób kontestować tego, co sąd robi. (..) Trzeba też zwrócić uwagę, ze to nie jest koniec sprawy z jednej strony. Dlatego, że to jest tylko i aż wstrzymanie do 29 maja. Ale też mamy to zaproszenie dla Polonii ze strony burmistrza do rozmów. Myślę, że to będzie forum do tego, żeby tę sprawę ostatecznie rozstrzygnąć" - ocenił Wawrzyk.
Zdaniem wiceministra, "niewątpliwie komentarze ze strony niektórych publicystów, polityków amerykańskich nie były dla Polski przychylne". "Proces wyjaśniania polskiego stanowiska związanego z ustawą o IPN postępuje i zwróćmy uwagę, że te niekorzystne dla nas komentarze są coraz mniej liczne" - podkreślił. Dodał, że ma się odbyć pikieta Polonii wokół pomnika.
"Początkowo ta sprawa w amerykańskiej opinii publicznej nie odbiła się jakimś szerszym echem. Ale kolejne działania Polonii amerykańskiej sprawiły, że sprawa staje się coraz bardziej głośna. I coraz więcej Amerykanów dowiaduje się o tym, co się stało w Katyniu, dlaczego tak było, kto to zrobił. W Ameryce to jest sprawa opinii publicznej stosunkowo mało znana. Ale dzięki - w cudzysłowie postawie pana burmistrza i reakcji Polonii na to co zrobił - staje się coraz bardziej znana" - powiedział.
W wtorek media poinformowały, że Fulop zwrócił się do przedstawicieli Polonii, wyrażając gotowość do dialogu w sprawie przyszłości pomnika. Zapewnił zarazem, że niezależnie od ostatecznych rozstrzygnięć, będzie on stał w miejscu publicznym, w godnej lokalizacji.
Amerykańscy Polacy wzięli udział w trwającej do północy ze środy na czwartek sesji Rady Miejskiej Jersey City. Domagali się pozostawienia Pomnika Katyńskiego na dotychczasowym miejscu przy Exchange Place.
Przedstawiciele Polonii prezentowali argumenty za pozostawieniem monumentu tam, gdzie został wniesiony w roku 1991 zgodnie z postanowieniem radnych miejskich. Wskazywali na historyczne, edukacyjne i emocjonalne znaczenie Pomnika Katyńskiego. Upamiętnia on 22 tys. ofiar zbrodni katyńskiej z 1940 roku. Mówcy akcentowali, że były to nie tylko osoby narodowości polskiej i katolicy, ale też polscy Żydzi i protestanci.
Obrońcy Pomnika Katyńskiego wzywają do podpisywania petycji w sprawie jego zachowania. W sobotę i w niedzielę zaplanowane są w Jersey City demonstracje w obronie pomnika.
Exchange Place przyciąga uwagę deweloperów, którzy zamierzają tam stworzyć kosztem 90 mln USD park. Media w New Jersey informowały o powiązaniach deweloperów z burmistrzem i o finansowaniu przez nich m.in. kampanii wyborczej Fulopa, gdy ubiegał się o urząd gubernatora tego stanu.(PAP)
autor: Aneta Oksiuta
aop/ agz/