Pomnik ofiar obozu koncentracyjnego KZ Wiener Neudorf-Guntramsdorf przypomina tragiczną śmierć wielu niewinnych osób; to ważne, bo o prawdę historyczną, nawet o tę najtrudniejszą, trzeba dbać - powiedział w niedzielę marszałek Senatu Stanisław Karczewski.
Karczewski odwiedził Wiener Neudorf, gdzie znajduje się pomnik ofiar niemieckiego obozu koncentracyjnego KZ Wiener Neudorf-Guntramsdorf. Przedstawia zagłodzonego więźnia opasanego drutem kolczastym. Obóz ten był jednym z 47 obozów na terenie Austrii, przynależnych do głównego obozu KZ Mauthausen w Górnej Austrii.
Marszałek Senatu złożył tam wieniec; wziął też udział w uroczystości odznaczenia b. burmistrza Wiener Neudorf Christiana Woehrleitnera Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP za wkład w upamiętnienie ofiar obozu; wręczył to odznaczenie w imieniu prezydenta Andrzeja Dudy.
Karczewski pogratulował odznaczonemu za jego starania na rzecz upamiętnienia cierpienia i śmierci ofiar obozu KZ Wiener Neudorf-Guntramsdorf. "Pamięć to rosnące z nami drzewo; drzewo, o które trzeba dbać, które trzeba pielęgnować. I takie porządne drzewo rośnie wiele pokoleń. To, co państwo tu zrobiliście, jest tego wyrazem, bo tak poprzedni burmistrz, jak i obecny realizują to dziś" - powiedział. Jak podkreślił, "o prawdę historyczną, nawet tę najtrudniejszą, trzeba dbać".
Według marszałka Senatu pomnik "będzie przypominał tragiczne wydarzenia i śmierć wielu niewinnych osób". Jak ocenił Karczewski, "będzie to memento dla naszych dzieci i wnuków, by nigdy więcej nie było wojny, by więcej nie ginęli niewinni ludzie".
Karczewski dziękował za budowę pomnika i dbałość o szerzenie historii, którą on upamiętnia. Wyraził przekonanie, że jest to niezbędne, bo - jak zaznaczył - "żeby budować przyszłość, trzeba pamiętać o przeszłości".
Woehrleitner mówił, że odznaczenie, które otrzymał, należy się licznej grupie mieszkańców miasta, która mówiła o dramatycznych wydarzeniach sprzed lat i domagała się upamiętnienia osób, które zginęły tu "potworną, męczeńską śmiercią", oraz która pomagała stworzyć pomnik. "Odbieram to wysokie odznaczenie jako zobowiązanie, by w przyszłości kontynuować to dzieło, pielęgnować pamięć i dalej realizować to, czym zajmuje się mój następca" - powiedział, dodając, że najbardziej zależy mu na tym, by przestrzeń wokół pomnika "żyła" i zachęcała zarówno ludność lokalną, jak i przyjezdnych do zapoznania się z historią obozu. Podkreślał, że liczy się także poczucie odpowiedzialności za to, co się stało.
Burmistrz miasta Herbert Janschka mówił, że jego miasto ma "dramatyczny, straszliwy i bolesny element" w swojej historii, ale stara się przekuć go w coś dobrego. Podkreślał, że miejsca pamięci odwiedzają zarówno Polacy, jak i Austriacy, poznając historię tego miejsca i zawiązując ponadnarodowe znajomości i przyjaźnie; jak ocenił, jest to wielką wartością.
Zapowiedział ponadto, że miasto rozbuduje teren wokół pomnika i postawi replikę bramy obozowej w skali 1:1.
Po uroczystości marszałek Senatu wraz z delegacją odwiedził miejsce, gdzie znajdował się obóz. Wysłuchał też historii, przedstawionej przez mieszkańca Guntramsdorf. Mówił on, że urodził się i wychował 200 metrów od ruin obozu, ale nie zdawał sobie sprawy z tego, co się tam wydarzyło - aż do 1993 r., gdy dwie starsze mieszkanki Guntramsdorf opowiedziały o istnieniu obozu na spotkaniu w lokalnym kościele. Podkreślał, że wstrząsnęło to mieszkańcami tak, że odnaleźli w austriackim ministerstwie spraw wewnętrznych dokument potwierdzający istnienie obozu - listę pomordowanych, przemyconą tuż po wojnie przez niemieckiego lekarza obozowego - oraz doprowadzili do utworzenia miejsca pamięci. Obecnie - jak zaznaczył - odbywają się tu lekcje historyczne dla młodzieży i spektakle o obozie, a głównym celem pozostaje sprawienie, że miejsce to pozostanie niezabudowane, choć dookoła są zakłady przemysłowe. (PAP)
autor: Wiktoria Nicałek
wni/ mc/ skr/