Kilkanaście rodzin pochodzących z Kazachstanu i Uzbekistanu wzięło w czwartek udział w dorocznym spotkaniu z przedstawicielami władz Gdańska. Według przedstawicieli lokalnego samorządu, Gdańsk to jedno z nielicznych miast, które od lat sprowadza rodziny ze Wschodu.
Spotkanie miało miejsce w Sali Herbowej Nowego Ratusza. Złożyły się na nie krótka część oficjalna z koncertem i powitaniem oraz wspólny posiłek. "W przyszłości będziemy organizować spotkania w mniej oficjalnej formie, ona bardziej sprzyja integracji" - powiedziała PAP dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich w Gdańsku Teresa Kleger-Rudomino.
Wśród przybyłych na spotkanie była m.in. pochodząca ze stolicy Uzbekistanu Oksana Szatogo. Do Polski przyjechała dwa i pół roku temu wraz z mężem Władysławem i dwójką dzieci - Władą uczęszczającą dziś do pierwszej klasy gimnazjum oraz Złatą, która uczy się w pierwszej klasie szkoły podstawowej.
Małżeństwo Szatogo to z wykształcenia inżynierowie. "Mąż pracuje w swoim zawodzie, w +Enerdze+ (miejscowa firma energetyczna - PAP). Ja także chciałabym pracować jako inżynier, ale nie mogę znaleźć pracy w tym zawodzie. Przez półtora roku byłam zatrudniona w cukierni, a teraz szukam nowego zajęcia" - opowiadała Oksana.
Według przedstawicieli lokalnych władz Gdańsk to jedno z nielicznych miast w Polsce, które od lat 90. systematycznie realizuje własny program repatriacyjny. W ostatnich latach miasto zaprasza rocznie dwie rodziny, najczęściej pochodzące z republik środkowoazjatyckich byłego ZSRR.
Jak dodała, zarówno ona, jak i mąż mają polskie korzenie. Jeszcze w Taszkencie oni sami i ich córki uczestniczyli w zajęciach oferowanych przez tamtejsze centrum polonijne, ucząc się tam m.in. języka. "Nie wyobrażam sobie powrotu do Uzbekistanu, to jest niemal zupełnie muzułmański kraj - inna kultura" - powiedziała PAP Oksana, dodając, że mimo to, w ich domu bardzo często rozmawia się po rosyjsku. "Dzieci powinny znać ten język, tak samo, jak angielski czy niemiecki" - powiedziała.
Organizowane raz w roku spotkania władz miasta z rodzinami z Kazachstanu i Uzbekistanu są jednym z elementów "gdańskiego programu repatriacyjnego". Mają one służyć integracji repatriantów oraz poznaniu tych rodzin, które niedawno przybyły.
Według przedstawicieli lokalnych władz Gdańsk to jedno z nielicznych miast w Polsce, które od lat 90. systematycznie realizuje własny program repatriacyjny. W ostatnich latach miasto zaprasza rocznie dwie rodziny, najczęściej pochodzące z republik środkowoazjatyckich byłego ZSRR.
Jak poinformowała PAP Anna Dobrowolska z biuro prasowego gdańskiego magistratu, aktualnie w Gdańsku mieszka 38 rodzin polskiego pochodzenia z Kazachstanu i Uzbekistanu. "24 rodziny przybyły na zaproszenie władz miasta, 14 zaś na zaproszenie innych podmiotów" - wyjaśniła Dobrowolska.
Każda z rodzin zaproszonych do Gdańska przez samorząd otrzymuje - na zasadzie najmu, w pełni wyposażone mieszkanie. Pieniądze na ten cel miasto pozyskuje z budżetu państwa. Z kolei samorząd pomaga przesiedleńcom w znalezieniu pracy. "Zdarza się, że przez jakiś czas dofinansowujemy pracodawcy część zarobków danej osoby. Potem bardzo często ludzie ci zostają w tej pracy na stałe" - powiedziała Teresa Kleger-Rudomino.
Miasto pomaga też dzieciom repatriantów w znalezieniu odpowiednich szkół czy przedszkoli. Bezpośrednio po przybyciu każda z rodzin otrzymuje także z budżetu miasta jednorazowy zastrzyk finansowy na zagospodarowanie się.
Tylko w 2011 roku na pomoc dla repatriantów osiedlonych w Gdańsku wydano łącznie ponad 208 tys. zł. Na sumę tę złożyły się środki pochodzące z budżetu miasta oraz z rezerwy celowej budżetu państwa. (PAP)
aks/ eaw/ dym/