Lepsza znajomość postaci i działalności św. Brata Alberta – to zdaniem braci albertynów i sióstr albertynek najważniejszy efekt kończącego się Roku św. Brata Alberta. "W każdym z nas jest potrzebna bycia dobrym. On pokazuje, jak to zrobić" – podkreślają.
25 grudnia, w 101. rocznicę śmierci Adama Chmielowskiego w kościele św. Katarzyny na krakowskim Kazimierzu odbędzie się uroczyste zakończenie Roku św. Brata Alberta. Mszy św. będzie przewodniczył metropolita krakowski Marek Jędraszewski.
"Wyraźnym owocem tego roku jest lepsza znajomość św. Brata Alberta. Aktualność tej postaci dotarła do świadomości ludzi" - mówił brat Paweł Flis, przełożony generalny Zgromadzenia Braci Albertynów. "Ludzie dostrzegli problem ubóstwa i to, że ubogi to ktoś taki jak ja. Bratu Albertowi bardzo zależało, żeby pomoc odbywała się w wymiarze braterstwa, a nie tego, kto daje i kto czeka na pomoc" – podkreśliła s. Bernarda Kostka ze Zgromadzenia Sióstr Albertynek. "Brata Alberta można porównać z Matką Teresą z Kalkuty. On działał podobnie w Polsce, w swoich czasach i w środowisku najuboższych" - dodała.
Adam Chmielowski urodził się w 1845 r. w Igołomi k. Krakowa. Był uczestnikiem powstania styczniowego, w wyniku ran odniesionych w walce amputowano mu nogę. Po studiach w monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych rozpoczął karierę malarza, którą w dojrzałym wieku porzucił, by przywdziać habit franciszkański i jako brat Albert posługiwać ubogim. Pracował w przytuliskach dla bezdomnych, zakładał domy dla sierot, kalek, starców i nieuleczalnie chorych, pomagał bezrobotnym. Założył Zgromadzenia: Braci Albertynów (1888 r.) i Sióstr Albertynek (1891 r.), które oparł na pierwotnej regule św. Franciszka z Asyżu.
Dewizą jego życia stały się często powtarzane słowa: "Powinno się być dobrym jak chleb; powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny".
"W każdym z nas jest potrzebna bycia dobrym. Brat Albert pokazuje, jak to zrobić. Czynienie dobra to także pytanie: jak pomagać mądrze i skutecznie" – mówił brat Flis.
Jak podkreślił pomaganie innym to "przede wszystkim dostrzeżenie drugiego człowieka". "Tymczasem wiele osób wpada w pułapkę wydajności i skuteczności: jak pomagać to tak, żeby nasze działania objęły przynajmniej pół Polski i tak, żebyśmy mogli pokazać statystyki, że coś się zmieniło w wymiarze globalnym. Nie taka pomoc była celem brata Alberta. On chciał pomóc każdemu, kto podejdzie pod drzwi, chciał, by każdy, kto przyjdzie, był życzliwie przyjęty" – mówił brat Flis.
Dodał, że dla Zgromadzenia Albertynów ten rok nie był wyjątkowy – bracia robili to, co zawsze pomagając, tylu osobom ilu mogli i najlepiej, jak mogli.
12 listopada w 28. rocznicę kanonizacji Brata Alberta ponownie założony został we Lwowie dom sióstr Albertynek, które będą pomagały potrzebującym i posługiwały w kuchni Caritas, a w dzielnicy Zboiska zostały poświęcone przytulisko dla ubogich z miejscami dla 40 mężczyzn. Sześciu już tam mieszka i przygotowuje dom dla kolejnych osób. W przyszłości ma ruszyć także łaźnia.
W maju na krakowskiej Skałce w znajdujących się za klasztorną klauzurą paulińskich ogrodach ustawiony i poświęcony został krzyż upamiętniający miejsce, w którym znajdowała się pierwsza prowadzona przez Brata Alberta ogrzewalnia.
Podczas czerwcowych ogólnopolskich uroczystości ku czci św. Brata Alberta w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki mówił przywołując publikację pisarza Adolfa Nowaczyńskiego, że brat Albert był "najpiękniejszym człowiekiem swojego pokolenia". "Konieczny jest oddolny solidaryzm społeczny, a więc taka dobroczynność, która rodzi się poza instytucjami, jest spontaniczna i wyczulona na to, co w danym momencie się dzieje, kto naprawdę potrzebuje pomocy. Taki solidaryzm jest najpiękniejszy i najsilniejszy, dlatego zamiast utyskiwać na zło, skupmy się raczej na czynieniu dobra, tylko wtedy bowiem odrodzimy się jako społeczeństwo" - mówił abp Gądecki.
Siostry Albertynki w 2017 r. były zapraszane w wiele miejsc z prelekcjami, na konferencje, sympozja i spotkania pod patronatem św. Brata Alberta oraz do udziału w rekolekcjach. "Mamy wiedzę, że 78 parafii obrało za patrona św. Brata Alberta, a 16 szkół w Polsce nosi jego imię. Być może jest ich więcej" – mówiła s. Bernarda Kostka.
"Odnotowałyśmy dużo większy niż zwykle przypływ pielgrzymów do Sanktuarium Ecce Homo św. Brata Alberta w Krakowie. Jest to odczuwalne nie tylko w tym miejscu, ale również w Igołomi – miejscu, gdzie urodził się Adam Chmielowski i na Kalatówkach – w pustelni św. Brata Alberta" – mówiła s. Bernarda.
Dodała, że coraz więcej jest próśb o relikwie brata Alberta. W 2017r. zostały one przekazane do 120 miejsc w Polsce oraz do Rosji, Panamy, Brazylii, Boliwii, Filipin, Australii. Albanii, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Niemiec.
W Roku Brata Alberta po raz pierwszy w Kościele katolickim 19 listopada obchodzony był Światowy Dzień Ubogich.
Adam Chmielowski zmarł 25 grudnia 1916 r. w Krakowie w opinii świętości; został beatyfikowany i kanonizowany przez papieża Jana Pawła II.
Czym może przyciągać współczesnych? "Myślę, że prostotą. W swojej wielkości potrafił się uniżyć, zbratać z drugim człowiekiem. Był kapitalnym bratem i ojcem. Widoczny na obrazie Leona Wyczółkowskiego gest przytulenia opuszczonego dziecka jest gestem znaczącym. On zawsze był głosem tych, którzy nie mogli mówić, nie mieli siły przebicia. On otwiera nam serca i otwiera nam głowy" – uważa siostra Bernarda Kostka.
"Brat Albert był bezkompromisowy w dochodzeniu do prawdy. Jako malarz wiele obrazów niszczył, uważając, że jeszcze nie wyraził tego, co chciał. Kiedy poszedł do ubogich i zrozumiał, że prawdziwa pomoc, czyli to, czego Bóg żąda od niego nie może polegać tylko na jałmużnie to z nimi został" – mówił brat Flis.
"Chciałbym żebyśmy zrozumieli to, co jest napisane w Ewangelii - że będziemy rozliczani z naszej wrażliwości, z naszej otwartości na ubogich. Rozbudzenie w sobie wrażliwości na drugiego człowieka byłby wspaniałym owocem Roku Brata Alberta" – dodał.
Albertyni prowadzą w Polsce cztery schroniska dla bezdomnych i dwa na Ukrainie. Albertynki działają w 69 placówkach na świecie (w Argentynie, Boliwii, Rosji, USA, Ukrainie, Włoszech i Watykanie). 55 z tych placówek funkcjonuje w Polsce. Są to przytuliska otwarte dla bezdomnych, domy opieki dla osób starszych i samotnych, domy pomocy społecznej dla dorosłych i dzieci, kuchnie dla głodnych, świetlice i ochronki dla dzieci z rodzin wielodzietnych i dysfunkcyjnych, domy księży emerytów, domy samotnej matki, hospicja dla terminalnie chorych i placówki parafialne. (PAP)
Autor: Małgorzata Wosion-Czoba
wos/ malk/