25.03.2010. Kraków (PAP) - Pojawiającej się wersji o zastrzeleniu jako przyczynie śmierci Stanisława Pyjasa i zarządzonej przez IPN w związku z tym ekshumacji na okoliczność obrażeń kośćca nie potwierdzają dokumenty i opinie, do których dotarła PAP. Podania powodów, na podstawie których zarządzono ekshumację, po raz kolejny odmówił w czwartek PAP krakowski IPN.
Jak poinformował w ubiegłym tygodniu prezes IPN Janusz Kurtyka, krakowski IPN podjął decyzję o przeprowadzeniu ekshumacji zwłok Stanisława Pyjasa. Zdaniem IPN, badania kośćca mogą doprowadzić do "sformułowania ostatecznych ocen w kwestii mechanizmu i przyczyn śmierci Pyjasa". Jednocześnie IPN odmówił podania, na jaką okoliczność mają być badane kości.
Informacje w tej sprawie znalazły się natomiast w oświadczeniu rodziny, przekazanym mediom w środę. "Uważamy, że przeprowadzenie badań kości Stanisława Pyjasa jest niezbędne w celu poznania bezpośredniej przyczyny śmierci, która mogła nastąpić wskutek postrzału" - napisała rodzina, powołując się na autorki filmu "Trzech kumpli" i wyrażając im wdzięczność "za dotarcie do świadków, których zeznania mogą spowodować przełom w śledztwie". W filmie jeden ze świadków wyrażał opinię, że Stanisław Pyjas mógł zostać zabity strzałem w głowę.
Wersja zastrzelenia Stanisława Pyjasa nie pojawiała się dotąd w żadnym śledztwie. Nie potwierdzał jej opis obrażeń, stwierdzonych u Stanisława Pyjasa, zdjęcia tych obrażeń, opinie biegłych o obrażeniach; wręcz wykluczała opinia kryminologów.
Wszelkie informacje o obrażeniach Stanisława Pyjasa, przebieg śledztw w sprawie jego śmierci, dokumenty i decyzje zawiera wydana w 2001 roku przez IPN książka "Sprawa Pyjasa. Czy ktoś przebije ten mur". W ocenie prowadzącego poprzednio śledztwa w sprawie śmierci Pyjasa prok. Krzysztofa Urbaniaka, jest to swoista "Biała Księga", w której zgromadzono wszystkie materiały na ten temat.
Jak napisano w książce o wydarzeniach z 7 maja 1977 roku, kiedy na klatce schodowej kamienicy przy ul. Szewskiej znaleziono zwłoki Pyjasa: "Jeszcze tego samego dnia przeprowadzono sekcję zwłok. Biegli z Zakładu Medycyny Sądowej stwierdzili, iż: +śmierć Stanisława Pyjasa nastąpiła z powodu uduszenia przez zachłyśnięcie się krwią broczącą z ran wargi i nosa, w czasie, gdy znajdował się on w stanie poważnego upojenia alkoholowego () Obrażenia powstały od urazu względnie urazów zadanych narzędziem tępym lub tępokrawędzistym, twardym, przy czym lokalizacja ich nie pozwalała na wykluczenie, że wszystkie one były wynikiem jednego urazu+" - napisano w książce.
Jak podano, "biegli przyjęli, że śmierć Pyjasa nastąpiła między godziną 3.00 a 4.00 nad ranem w wyniku obrażeń zadanych pomiędzy godz. 0.30 a 2.30". W książce cytowany jest także przyjaciel zmarłego Bronisław Wildstein: "Twarz była zmasakrowana. Szczególnie lewa strona. Zwykle tak bywa. Ludzie uderzają prawą ręką. Siniaki, wybroczyny, rozbite usta i łuk brwiowy. W brwi otwarta rana jak po uderzeniu kastetem".
Więcej szczegółów na temat obrażeń zmarłego studenta znajduje się w cytowanym w książce postanowieniu o umorzeniu śledztwa z 15 września 1977. Według tego dokumentu, Pyjas miał doznać: złamania lewej części żuchwy, złamania lewego łuku jarzmowego, złamania przedniej ściany zatoki szczękowej lewej, złamania w okolicy lewego oczodołu i części chrzęstnych nosa. Jak stwierdzono: "kości kończyn i tułowia nie wykazywały zmian urazowych, podobnie jak żebra i kręgosłup, w którego kanale szyjnym nie stwierdzono wylewów krwawych". We krwi zmarłego stwierdzono 2,6 promila alkoholu, a w moczu - 3,27. Instytut Ekspertyz Sądowych wykluczył zawartość narkotyków i środków psychotropowych w organizmie.
W 1991 roku podjęto śledztwo i na temat opisanych oraz sfotografowanych obrażeń wypowiadali się nowi biegli. "28 kwietnia 1991 profesorowie Władysław Nasiłowski i Andrzej Nakliński ustalili, że +wygląd i charakter obrażeń nie odpowiada () upadkowi na równe lub względnie równe podłoże, a za takie uznano miejsce znalezienia zwłok. () należy wskazać, że tego rodzaju rozmieszczenie i charakter obrażeń odpowiada częściej następstwom pobicia, np. przy uderzeniu pięścią, kastetem lub butem, względnie innym narzędziem+" - stwierdzili biegli. Prof. Nasiłowski w procesie b. funkcjonariuszy SB oskarżonych o utrudnianie śledztwa podtrzymał tę opinię. "Biegły ten uznał obrażenia +twarzoczaszki zmarłego Stanisława Pyjasa za typowo bokserskie, tzn. charakterystyczne dla pobicia+" - napisano w "białej księdze".
Jak wynika z cytowanego w księdze uzasadnienia kolejnej decyzji o umorzeniu śledztwa, biegli ustosunkowywali się również do faktu, że nie wszystkie obrażenia widoczne na zdjęciach znalazły się w opisie sekcji. Chodziło m.in. o ranę pod wargą nad ukruszonym zębem, ślady na skórze barku i pleców. Na ich podstawie konstruowano pewne hipotezy śledcze, np. o upojeniu siłą studenta alkoholem, ale nie znalazły one potwierdzenia w pozostałym materiale dowodowym. W ocenie prokuratora, obrażenia te nie miały zasadniczego znaczenia co do konkluzji.
W cytowanym w książce wywiadzie prowadzącego śledztwo w 1991 roku prok. Krzysztofa Urbaniaka znalazło się sformułowanie: "Od początku nie mieliśmy wątpliwości co do jednego. Na pewno Pyjas nie spadł ze schodów, jak ustalono oficjalnie w 1977 roku. Jego śmierć nastąpiła w wyniku pobicia, co wykazała analiza opinii biegłych lekarzy sądowych. Nieprzytomną ofiarę przywleczono do kamienicy przy Szewskiej 7, gdzie zadławiła się krwią. Sprawcami mogli być funkcjonariusze SB, osoby działające na ich zlecenie albo tajni współpracownicy SB, prowadzący inwigilację Pyjasa od 1975 r.".
Jak mówił dalej Urbaniak, "jedną z hipotez jest chęć odzyskania przez SB oryginałów donosów mających skompromitować Pyjasa u kolegów z opozycji, z którymi udał się do prokuratury, zgłaszając doniesienie o przestępstwie. Czy jednak były one na tyle wartościowe? Mam wątpliwości. Inna teza to chęć zastraszenia środowiska studenckiego. Jeden z przesłuchiwanych przez mnie ludzi z SB sugerował, że krakowska SB chciała się wykazać, odpowiadając na zarzut centrali, że +w Krakowie jest za spokojnie+. Moim zdaniem, mało prawdopodobne jest, że chciano go zamordować z premedytacją, z powodu jego działalności w KOR. Pyjas nie był znaczącą postacią tego środowiska".
Pytany w czwartek przez PAP prok. Krzysztof Urbaniak wykluczył hipotezę, że Stanisław Pyjas został zastrzelony. Jak poinformował, oddanie strzału w głowę "z przyłożenia" skutkowałoby poważnymi obrażeniami czaszki z tyłu głowy. Tymczasem o takich obrażeniach nie mówili nie tylko świadkowie, którzy znaleźli leżące twarzą do ziemi ciało zmarłego, nie tylko badająca go lekarka pogotowia i funkcjonariusze milicji, wezwani na miejsce. Postrzału mózgu nie stwierdzili też biegli, przeprowadzający w 1977 roku oględziny ciała i badania mózgu oraz biegli, wydający w 1991 roku opinię na podstawie opisu obrażeń i fotografii. Swoją opinię, wykluczającą istnienie rany postrzałowej, wydali też w 2008 roku na podstawie fotografii policjanci z tzw. wydziału X małopolskiej komendy policji (policyjne zespoły zwane X badają niewyjaśnione, skomplikowane i tajemnicze zbrodnie sprzed wielu lat, często posługując się nowymi technikami kryminalistycznymi, niedostępnymi jeszcze w czasie popełnienia sprawdzanego przestępstwa - PAP).
Ciało Stanisława Pyjasa znaleziono 7 maja 1977 r. w bramie kamienicy przy ul. Szewskiej w Krakowie. Prokuratura umorzyła wówczas śledztwo, podając, że Pyjas "spadł ze schodów". Dla przyjaciół i znajomych Pyjasa ta wersja okoliczności jego śmierci była od początku niewiarygodna; wiedzieli, że interesowała się nim bezpieka. Śledztwo wznowiono w 1991 r., a potem jeszcze kilkakrotnie podejmowano i umarzano z powodu niemożności wykrycia sprawców. Według ustaleń, Stanisław Pyjas został śmiertelnie pobity.
Obecnie sprawę bada krakowski IPN. Jest to już piąte śledztwo ws. śmierci Pyjasa. Krakowski IPN przejął je formalnie 21 maja 2008 roku w związku z pojawieniem się nowych dokumentów. W jego toku IPN przesłuchał kilkudziesięciu nowych świadków. Z nowych ustaleń wyłoniło się przekonanie, że sprawa dotyczy nie śmiertelnego pobicia, ale zabójstwa krakowskiego studenta.
"Obecne ustalenia pozwalają nam na przyjęcie nowej oceny prawnej tego, co miało miejsce z 6 na 7 maja 1977 roku. Zakładamy, że sprawca lub sprawcy, powodując takie obrażenia u Pyjasa, co najmniej godzili się, że skutkiem tych obrażeń będzie śmierć" - powiedział PAP w połowie lutego naczelnik pionu śledczego krakowskiego IPN prok. Piotr Piątek. Jak dodał, "Kodeks karny obowiązujący zarówno wówczas, jak i obecnie, dopuszcza taką wersję zabójstwa z zamiarem ewentualnym i taka jest nasza ocena tego co się stało" - powiedział prok. Piątek.
Jednocześnie podkreślił, że nie można mówić o przełomie w sprawie. "Jeżeli nic się nie zmieni, nowa kwalifikacja prawna, dotycząca zabójstwa z zamiarem ewentualnym, pojawi się w decyzji końcowej" - powiedział.
Nie wiadomo, czy takim przełomem będzie ekshumacja. (PAP)
hp/ wkr/ gma/