Helmut Kohl był wielkim politykiem, natomiast potknął się o rzeczy małe - powiedział w piątek były szef SLD Leszek Miller.
Były kanclerz federalny Niemiec i przewodniczący Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej Helmut Kohl zmarł w piątek rano w swym domu w Ludwigshafen w Nadrenii-Palatynacie w wieku 87 lat.
Miller mówił w TVN24, że Kohla poznał osobiście, kiedy ten nie był kanclerzem. Zdaniem byłego szefa SLD, Kohl "był już człowiekiem bardzo rozgoryczonym" i dlatego nie mógł do końca traktować jego sądów jako obiektywne.
"Był rozgoryczony, że zmuszono go do rozstania z partią; że jego pupilka, pani Merkel, przypuściła na niego najbardziej gwałtowny atak; że wielu ludzi, z którymi on współpracował - mam na myśli Chadecję - odwróciła się od niego plecami. Był bardzo zgorzkniały" - mówił Miller.
Były szef SLD podkreślił jednak, że Kohl to wielki polityk i wielu Niemców uważa go za największego niemieckiego polityka, "nawet większego, niż Adenauer (kanclerz Niemiec w latach 1949-1963 - PAP)".
"Trzeba pamiętać, że on się podjął roli niesłuchanie trudnej, mianowicie zastąpienia silnej niemieckiej marki nową walutą euro. Bardzo ryzykowna decyzja. Szedł właściwie pod prąd społeczeństwa niemieckiego, a mimo to przeprowadził" - ocenił Miller.
"Z tego punktu widzenia na pewno był wielkim politykiem, natomiast potknął się o rzeczy małe. Głównie chodziło o niewyjaśnioną do dzisiejszego dnia aferę finansową, a więc o finansowanie jego partii z nielegalnych źródeł. Kohl do końca nie chciał ujawnić tych źródeł" - dodał. (PAP)
pd/ skr/