Leśnicy chcą przywrócić tradycje bartnicze w puszczach północno-wschodniej Polski. Ich projekt będzie finansowany z tzw. funduszy norweskich i zakłada m.in. budowę barci, szkolenia potencjalnych bartników, tworzenie ścieżek edukacyjnych i badania naukowe.
Projekt realizowany będzie wspólnie przez nadleśnictwa: Augustów (Puszcza Augustowska), Browsk (Puszcza Białowieska), Maskulińskie (Puszcza Piska) i Supraśl (Puszcza Knyszyńska), we współpracy ze Szkołą Główną Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie i Uniwersytetem w Białymstoku.
Zastępca nadleśniczego nadleśnictwa Augustów Adam Sieńko poinformował w czwartek PAP, że jest potwierdzenie przyznania dofinansowania tego przedsięwzięcia. Jego wartość, to blisko 1,3 mln zł brutto, z czego dofinansowanie z tzw. funduszy norweskich sięga 1,1 mln zł.
Projekt ma potrwać dwa lata. Kluczowa będzie współpraca z bartnikami z parku narodowego Szulgan-Tasz w Baszkirii na Uralu (Rosja), którzy pomagają polskim leśnikom odtworzyć tradycyjne bartnictwo.
W ramach takich działań m.in. przed rokiem przy siedzibie nadleśnictwa Augustów została zawieszona na drzewie kłoda bartna, przygotowana właśnie przez bartników z Baszkirii. Pszczoły ją zasiedliły, w sierpniu miał miejsce pierwszy symboliczny zbiór miodu z tej kłody. Teraz okazało się, że pszczoły dobrze przezimowały, leśnicy odnotowali już ich pierwsze tegoroczne, wiosenne obloty.
Sieńko poinformował, że projekt zakłada, iż na terenie każdego z czterech nadleśnictw powstaną co najmniej po trzy barcie i dwie kłody bartne. Barcie wydrążane są w drzewie stojącym, żywym; zaś kłody bartne, to odcięte kawałki drewna (przeważnie o długości 1,5-2 m), który są przygotowywane pod potrzeby pszczół i następnie na drzewach wieszane.
W ramach projektu tworzone będą też ścieżki edukacyjne, zakładane ogródki z roślinnością miododajną. Projekt ma też część naukową, z jednej strony dotyczącą badania kondycji pszczół żyjących dziko, zaś z drugiej - aspektów prawnych bartnictwa, bo nie ma obecnie żadnych przepisów, które by tą działalność regulowały.
Zaplanowano też publikacje, przewodniki po ścieżkach edukacyjnych czy utworzenie strony internetowej.
"Głównym celem projektu jest sprawdzenie, na ile mamy jeszcze pszczoły wolno żyjące w lesie i na ile to, co chcemy wykonać, poprawi im warunki bytowania. Na pewno celem nie jest produkcja miodu, to jest jedynie dodatek, taka +wisienka na torcie+" - podkreślił Sieńko.
Leśnicy przypominają, że tradycje bartne związane z dzikimi pszczołami zaniknęły w Polsce w XVIII wieku i na początku XIX wieku, na skutek rozwoju rolnictwa, przemysłu czy bardziej efektywnych metod hodowli pszczół, ale również zakazów administracyjnych. Dzikie pszczoły ginęły też na skutek warrozy - czyli pasożytniczej choroby pszczół, która wtedy panowała w Europie.
Zanik bartnictwa okazał się stratą nie tylko dla dochodów, tradycji, zdrowia mieszkańców, ale przede wszystkim dla różnorodności przyrodniczej.
Tradycje bartne przetrwały natomiast do dziś na wschodzie Europy, na południowym Uralu, na terenie Republiki Baszkortostan w Rosji. Miód produkowany przez dzikie pszczoły jest tam towarem poszukiwanym i osiąga wysokie ceny. (PAP)
rof/ mki/ jbr/