Cmentarz Narodowy w Arlington, na przedmieściach Waszyngtonu, powiększa się z każdym konfliktem, z każdą wojną z udziałem amerykańskich wojsk. Dlatego w tym roku po raz pierwszy od 40 lat władze stworzyły nową sekcję tej nekropolii.
Powiększenie najsłynniejszego cmentarza Ameryki było spowodowane smutną koniecznością: wraz ze starzeniem się tzw. wielkiej generacji Amerykanów, którzy walczyli na frontach II wojny światowej, wymieraniem weteranów wojny koreańskiej, wietnamskiej i współczesnych konfliktów w Afganistanie i w Iraku na cmentarzu w Arlington, mimo rygorystycznych ograniczeń dotyczących pochówku, po prostu brakuje miejsca na nowe mogiły.
Przeciętnie każdego tygodnia na cmentarzu odbywa się 30 pogrzebów byłych lub obecnych żołnierzy, którzy byli w służbie czynnej bądź polegli na służbie. Nowa sekcja nekropolii, która została uroczyście otwarta we wrześniu, kosztowała 81,7 mln USD; zawiera 6 tys. już przygotowanych betonowych grobów i kolumbarium z niszami na 16 tys. urn z prochami. Zdaniem władz cmentarza nowa sekcja pozwoli na przedłużenie jego funkcjonowania na kolejne 30 lat. Ministerstwo obrony już przygotowuje stworzenie kolejnej, południowej sekcji cmentarza, która ma być skończona do roku 2025 za 275 mln USD.
Cmentarz w Arlington jest cmentarzem wojskowym i tym samym podręcznikiem historii wojen, w których brały udział siły zbrojne Stanów Zjednoczonych. Samo powstanie nekropolii jest rezultatem najkrwawszego konfliktu w historii USA: wojny secesyjnej (1861-1865), podczas której zmierzyły się siły Unii - stanów Północy ze Skonfederowanymi Stanami Ameryki, siłami południowych stanów, które wystąpiły z amerykańskiej federacji.
W wojnie domowej, która do dzisiaj jest powodem sporów, źródłem odmiennych ocen i tworzywem odmiennych mitologii amerykańskiej Północy i amerykańskiego Południa, zdaniem współczesnych historyków zginęło co najmniej 1 mln 30 tys. ludzi, czyli prawie 3 proc. ówczesnej populacji USA, w tym co najmniej 850 tys. żołnierzy walczących po obu stronach i co najmniej 50 tys. cywilów.
Sam Cmentarz Narodowy w Arlington został stworzony na terenach plantacji Arlington House, która należała do Mary Anny Custis Lee, żony dowódcy sił Konfederacji gen. Roberta E. Lee i praprawnuczki Marthy Washington, żony George’a Washingtona (Jerzego Waszyngtona), pierwszego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Władze zwycięskiej Unii przejęły tereny plantacji w 1864 r. za sumę 26,8 tys. USD, odpowiadającą współczesnym 420 tys. USD. W roku 1874 Custis Lee, syn Mary Anny, wystąpił do sądu, domagając się zwrotu posiadłości nielegalnie jego zdaniem przejętej przez rząd federalny. Sąd Najwyższy zgodził się z jego argumentacją i w 1884 r. nakazał oddać tereny dawnej plantacji Arlington House. W 1883 r. Custis Lee odsprzedał rządowi federalnemu swoją posiadłość, tym razem za 170 tys. USD (obecnie 3,4 mln USD).
Jako pierwszy na cmentarzu w Arlington, nawet zanim tereny te stały się oficjalnie cmentarzem wojskowym podlegającym wydziałowi sił lądowych ministerstwa obrony, został pochowany w maju 1864 roku William Henry Christman, żołnierz Unii, robotnik najemny z Pensylwanii, który zmarł na odrę. Obecnie na cmentarzu tym na obszarze 263 hektarów w 70 sekcjach jest pochowanych ok. 400 tys. poległych i byłych żołnierzy amerykańskich sił zbrojnych, często razem ze swoimi żonami.
Najczęściej odwiedzany jest grób prezydenta Johna F. Kennedy’ego, jego żony Jacqueline Kennedy-Onassis i jego braci byłego prokuratora generalnego i kandydata w wyborach prezydenckich Roberta Kennedy’ego oraz byłego senatora Edwarda Kennedy’ego.
W krypcie Mauzoleum Marynarzy Okrętu USS Maine z głównym masztem tego okrętu górującym w pejzażu cmentarza, do roku 1992 znajdowała się trumna ze szczątkami Ignacego J. Paderewskiego wirtuoza, kompozytora i męża stanu, premiera i szefa dyplomacji niepodległej Polski. Osobista znajomość i wpływ Paderewskiego na prezydenta Woodrowa Wilsona walnie przyczyniły się do umieszczenia w 14-punktowym planie pokojowym żądania odrodzenia niepodległej Polski.
Po śmierci Paderewskiego w Nowym Jorku w 1941 r. jego prochy na wniosek prezydenta Franklina Delano Roosevelta "tymczasowo, do czasu, kiedy Polska nie będzie wolna" z honorami wojskowymi zostały złożone w kwaterze 24. w krypcie Mauzoleum Marynarzy Okrętu USS Maine Cmentarza Narodowego w Arlington. Szczątki Paderewskiego nie mogły być pochowane w grobie na cmentarzu, ponieważ nigdy nie służył on w amerykańskich siłach zbrojnych.
Po przemianach demokratycznych w Polsce prochy Paderewskiego powróciły do kraju w 1992 r., dzięki staraniom gen. Edwarda Rowny’ego, stratega polskiego pochodzenia, negocjatora rozbrojeniowego i doradcy pięciu amerykańskich prezydentów. Gen. Rowny, nazywany ojcem amerykańskiej kawalerii powietrznej, zmarł w grudniu ub.r. w wieku 100. lat. W marcu br. ten twórca Funduszu Stypendialnego im. Ignacego J. Paderewskiego został pochowany w kwaterze 30. cmentarza w Arlington.
W kwaterze 60., w której znajdują się groby żołnierzy poległych od 11 września 2001 roku w "globalnej wojnie z terroryzmem", mieści się inny polski grób - mogiła 22-letniego Nicholasa Ziolkowskiego. Kapral Ziolkowski strzelec wyborowy 1 batalionu 8 pułku 2 dywizji amerykańskiej piechoty morskiej zginął w Iraku w bitwie o Faludżę w listopadzie 2004 roku.
W momencie śmierci, od pojedynczej kuli snajpera, kapral Ziolkowski w wyłogi swojego polowego munduru miał wpięty krzyż 27 pułku ułanów - pamiątkę po swoim dziadku Stanisławie Ziółkowskim, który był oficerem tego pułku.
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
tzach/ cyk/