„Bardzo się cieszę, że miałem okazję rysować upadek komunizmu w Polsce i w Rosji” – powiedział PAP Andrzej Krauze, rysownik, grafik, plakacista. Wystawa prac artysty pt. „Lekcja fruwania” w piątek otwierana jest w Zachęcie-Narodowej Galerii Sztuki.
PAP: Słynne były pańskie rysunki w „Kulturze”, „Szpilkach”; były lubiane i oczekiwane przez czytelników, a pan uznany został za jednego z głównych kreatorów polskiego rysunku prasowego lat 70. Jednak, od ponad 40 lat rysuje pan dla Brytyjczyków. Jak wygląda ta praca? Jakie obszary życia najczęściej pan komentuje?
Andrzej Krauze: Praca w prasie brytyjskiej naturalnie różni się od tego, co robiłem w Polsce w latach siedemdziesiątych. Wtedy były to zdecydowanie rysunki satyryczne, mroczne, ostre, niekiedy nieprzyjemne, bo tak odbierałem ówczesną polską i środkowoeuropejską rzeczywistość. Teraz rysuję inaczej i na inne tematy. Przedstawiam wydarzenia, to, co się aktualnie dzieje. Moim zadaniem jest pokazanie rzeczywistości politycznej, społecznej, obyczajowej i jej komentowanie. Nigdy jednak nie jest to komunikat „wprost”. Staram się nadal posługiwać alegorią, metaforą. Na początku było mi bardzo trudno. Moje rysunki satyryczne nie znajdowały tu aprobaty.
PAP: Czyżby Anglicy nie rozumieli pańskiego stylu: skrótu, klimatu, metafory? Przecież oni słyną z poczucia humoru, co prawda specyficznego. Jednak w końcu trafił pan do Brytyjczyków ze swoimi rysunkami.
Andrzej Krauze: Kilka lat zajęło mi wypracowanie nowego stylu, który byłby tu akceptowany, a zarazem ja sam miałbym poczucie, że nie rezygnuję ze swoich środków wyrazu. I, choć jestem na tutejszym rynku prawie czterdzieści lat, ludzie, którzy patrzą na moje „brytyjskie” rysunki, rozpoznają mnie, jako ich autora i widzą w nich jednak „coś spoza”. Zaakceptowano mnie, jako rysownika i był taki czas, że moje prace były publikowane we wszystkich gazetach w Wielkiej Brytanii. To się skończyło wraz z internetem i coraz chętniej publikowanymi wydaniami gazet w sieci.
PAP: Ale rysunki też przecież trafiają na strony internetowe gazet.
Andrzej Krauze: Rzadziej, w małym formacie i nie mają już tej siły, jaką miały w gazecie, kiedy były drukowane na pół strony. Duży, widoczny w gazecie rysunek, to był mocny komunikat. Sam się o tym przekonałem, kiedy do redakcji „Guardiana”, z którym przez te cztery dekady współpracowałem, przychodziły listy z żądaniem, aby usunąć moje rysunkowe komentarze, bo nie pozwały one spokojnie czytać gazety przy śniadaniu; były zbyt mroczne, ostre, ponure, dziwnie alegoryczne.
PAP: Ale redaktorom to się chyba podobało? Porównując satyry tworzone dla prasy brytyjskiej i polskiej, te pierwsze – zdaniem krytyków sztuki - wypadają znacznie subtelniej; chwalono pana za inteligencję, dowcip, "kontynentalną" kreskę.
Andrzej Krauze: Te „oburzone” listy należały do wyjątków i rzeczywiście redaktorzy właśnie ode mnie oczekiwali tego, co im proponowałem. Po kilku latach pracy mogłem drukować codziennie i w sumie udało mi się opublikować w „Guardianie” około sześciu tysięcy rysunków.
PAP: Z takiej teki rysownika trudno wybrać ulubioną pracę, a o to chciałam pana zapytać.
Andrzej Krauze: Moimi ulubionymi ilustracjami były te, które nie tylko w trafny sposób przedstawiały temat, ale przede wszystkim były pięknie narysowane. Bardzo się cieszę, że miałem okazję rysować upadek komunizmu w Polsce i w Rosji; zrobiłem kilkadziesiąt rysunków na ten temat – pokazujemy je teraz po raz pierwszy w Zachęcie na wystawie. Według mnie do tej pory robią one wrażenie; mają siłę i to, o czym marzy każdy artysta - są ponadczasowe. Ważne dla mnie też były cykle rysunków związanych z wojną - komentujące dwie wojny w Iraku. Były mocne, ukazujące okrucieństwo wojny, utrzymane trochę jakby w mrocznej aurze mistrza Goi.
PAP: Co pana martwi, drażni, irytuje we współczesnym życiu? Czy te emocje wyraża pan w rysunku, czy też rysowanie traktuje z dystansem, jako profesjonalne zamówienie?
Andrzej Krauze: Komentowanie rzeczywistości ogranicza obecnie polityczna poprawność. Właśnie poprawność polityczna i internet, jako czynniki wpływające na współczesną prasę - w tym także na rysunek - to niektóre z wątków tej wystawy.
PAP: Dlaczego obecna wystawa w Zachęcie została nazwana „Lekcją fruwania”? Taki tytuł miała pańska praca dyplomowa z 1974 r., a przecież głównymi wątkami obecnego pokazu są ilustracja i rysunek tworzone dla gazet w okresie ostatnich trzydziestu lat, i to zagranicą?
Andrzej Krauze: Tytuł zaproponowała Hanna Wróblewska, kurator i autorka koncepcji całej wystawy. Tamta „Lekcja fruwania” to był film animowany, w którym piękny, czerwony ptak zostaje schwytany i zamknięty w klatce, a gdy po pewnym czasie zostaje wypuszczony na wolność – nie potrafi z niej korzystać. Cenzura tego nie zaakceptowała, film nie był emitowany. Dzisiaj ten przywołany tytuł jest do pewnego stopnia symbolem, metaforą mojego życia, kariery, mojego „bycia twórcą”. Motywy ptaka, klatki, fruwania, zamknięcia, wolności wielokrotnie się zresztą pojawiają w moich pracach. Podobnie jak smycz.
PAP: Kim są inni bohaterowie pańskich rysunków? Czy nadal przedstawia pan postaci np. polityków jako zwierzęta: niedźwiedzie, wilki, psy?
Andrzej Krauze: Teraz bardziej pociągają mnie wątki literackie i stamtąd wywodzą się moi bohaterowie. Na wystawie w Zachęcie po raz pierwszy pokażemy moje ilustracje do „Niewidzialnych miast” Italo Calvino oraz rysunki inspirowane „Pinokiem” Carla Collodiego. Rysowałem to sam dla siebie, a nie na zamówienie wydawcy.
PAP: A kim jest Pan Pióro?
Andrzej Krauze: To postać z rysunków, ale też od pewnego czasu i do pewnego stopnia moje alter ego.
PAP: Czy nadal pan współpracuje z „Guardianem”?
Andrzej Krauze: Tak, ale nie jest to już współpraca tak intensywna. Rysuję teraz raz na dwa tygodnie duży rysunek, który zajmuje połowę strony gazety.
PAP: A co ostatnio się ukazało w tak dużym formacie?
Andrzej Krauze: Mnie osobiście podobała się ostatnio moja praca komentująca Brexit; wydarzenie właściwie dla Wielkiej Brytanii tragiczne, bo podzieliło naród. Narysowałem dwie osoby z maseczkami na twarzy. Na jednej maseczce jest flaga Wielkiej Brytanii, na drugiej flaga Unii Europejskiej. Dwa smutne współczesne wydarzenia: Brexit i koronawirus.
Andrzej Krauze "Lekcja fruwania". Kurator: Hanna Wróblewska. Wystawa w Zachęcie - Narodowej Galerii Sztuki czynna od 21 lutego do 17 maja 2020 r.
Rozmawiała Anna Bernat (PAP)
abe/ aszw