Katowicka prokuratura nie zgadza się z prawomocnym uniewinnieniem byłego generalnego konserwatora zabytków Aleksandra Brody. Do Sądu Najwyższego trafiła kasacja od wyroku. Prokuratura przedstawiła Brodzie zarzuty dotyczące niedopełnienia obowiązków i korupcji.
Sprawa ciągnie się od 13 lat. Już raz zajmował się nią Sąd Najwyższy.
Informację o skierowaniu kasacji do SN przekazała w środę PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek. Dotyczy ona także drugiego oskarżonego, który został uniewinniony – częstochowskiego przedsiębiorcy Krzysztofa S.
Składając skargę kasacyjną prokurator domaga się uchylenia prawomocnego wyroku Sądu Okręgowego w Częstochowie z sierpnia br. Zdaniem prokuratury sąd dopuścił się rażącego naruszenia przepisów. W kasacji stawia mu cztery zarzuty, m.in., że nie odniósł się do wszystkich zarzutów i wniosków wskazanych w apelacji prokuratora oraz nie uchylił wyroku z I instancji - pomimo tego, iż stwierdził naruszenie przez I instancji przepisów prawa.
8 sierpnia 2014 roku Sąd Okręgowy w Częstochowie utrzymał w mocy wyrok Sądu Rejonowego w Częstochowie z lutego 2014 r. W uzasadnieniu wyroku sąd II instancji odniósł się także do uwag sądu rejonowego, dotyczących oceny dochowania obowiązków procesowych przez organy ścigania.
„Za nieuprawnione sąd okręgowy między innymi uznał stwierdzenie sądu I instancji, iż zachowania prokuratora w sprawie były +niegodziwe+. Za niewłaściwą uznał postawę sądu I Instancji związaną z przesadną krytyką oskarżyciela publicznego w uzasadnieniu wyroku, w sytuacji gdy krytyka ta mogła okazać się niesłuszną” - wskazała Zawada-Dybek.
Prokuratura zarzuciła Brodzie, że pod koniec lat 90. - jeszcze jako wojewódzki konserwator zabytków - w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez częstochowskiego biznesmena Krzysztofa S. nie dopełnił obowiązków przy przyznaniu jego firmie dotacji ze środków ministerstwa kultury na remont i odtworzenie zabytkowego spichlerza.
Zdaniem prokuratury stało się tak, bo mimo braku zgody na lokalizację spichlerza oraz braku wskazania wykonawcy robót remontowych konserwator wydał Krzysztofowi S. zezwolenie na prowadzenie prac konserwatorskich. Potem podpisał wniosek o dofinansowanie remontu spichlerza z firmą Krzysztofa S., mimo że ta wtedy jeszcze formalnie nie istniała - dodawali śledczy.
Aleksandra Brodę zatrzymano w listopadzie 2001 r. Był on najpierw wojewódzkim, a od lutego 1999 r. generalnym konserwatorem zabytków w randze wiceministra. Wkrótce po zatrzymaniu ówczesny premier odwołał go ze stanowiska. Był aresztowany przez blisko rok. Po zatrzymaniu za Brodą wstawiło się m.in. środowisko historyków sztuki i konserwatorów. Poręczenia złożyli m.in. przewodniczący Rady Ochrony Zabytków oraz Stowarzyszenie Konserwatorów Zabytków.
Krzysztofa S. aresztowano w lipcu 2002 r. Ten jeden z najbogatszych częstochowskich biznesmenów kupił od upadłego PGR-u zabytkowy spichlerz w Borownie, rozebrał go i przewiózł w częściach na swoją działkę pod Częstochową. Według prokuratury Broda jako konserwator zabytków - wbrew prawu przyznał dotację na remont spichlerza w łącznej w wysokości 140 tys. zł.
W grudniu 2007 r., po czterech latach procesu, częstochowski sąd rejonowy skazał konserwatora na rok więzienia za niedopełnienie obowiązków przy udzielaniu dotacji na remont i odtworzenie spichlerza w Olsztynie. Uniewinnił go od zarzutów korupcyjnych. Natomiast Krzysztof S. został skazany na dwa lata pozbawienia wolności m.in. za wyłudzenie dotacji na odtworzenie tego spichlerza.
W maju 2009 r. częstochowski sąd okręgowy utrzymał wyrok w mocy, ale w 2010 r. Sąd Najwyższy na skutek skargi kasacyjnej nakazał przeprowadzenie procesu ponownie. W lutym 2014 roku, po kolejnym procesie, Sąd Rejonowy w Częstochowie uniewinnił Aleksandra Brodę oraz Krzysztofa S.
Do kupna niszczejącego spichlerza za symboliczne pieniądze miał namówić Krzysztofa S. sam Broda. Spichlerz został rozebrany, a deski zakonserwowane i ponumerowane. Później Krzysztof S. sprzedał spichlerz innemu przedsiębiorcy, a ten ponownie je złożył w całość. Budowla stoi w Olsztynie k. Częstochowy.
Broda tłumaczył, że chciał ratować zabytek i nie miałby kłopotów, gdyby pozostał w tej sprawie bierny. Zarzucał prokuraturze, że oskarżyła go bez żadnych podstaw. Po prawomocnym uniewinnieniu nie wykluczał, że będzie domagał się zadośćuczynienia i odszkodowania za ponad rok aresztowania, utratę dobrego imienia, pracy i złamanie kariery. (PAP)
kon/ jbr/