Andrzej Żuławski był reżyserem, który zmieniał język polskiego kina. Był jednym z największych nowatorów i enfant terrible w świecie filmu - powiedział PAP krytyk filmowy Łukasz Maciejewski.
"Patrząc na wielkich twórców powojennego polskiego kina: Andrzeja Wajdę, Wojciecha Jerzego Hasa, Kazimierza Kutza, Jerzego Kawalerowicza - widzimy, że byli oni mocno zakorzenieni w literaturze polskiej i w wielkim polskim micie romantycznym. Przyglądając się twórczości Żuławskiego widać natomiast, że on kompletnie inaczej przepracowywał ten temat niż na przykład wprowadzający go do zawodu Andrzej Wajda" - zaznaczył w rozmowie z PAP Łukasz Maciejewski.
Według Maciejewskiego Żuławski był twórcą pozostającym w nieustannej polemice z tamtymi wielkimi artystami, z romantyczną wizją czy nawet romantycznymi polskimi mrzonkami. "Był enfant terrible kina. Bardzo go za tę postawę szanowałem" - podkreślił krytyk.
Maciejewski przypomniał, że Żuławski mieszkając w Polsce robił filmy we Francji i że we frankojęzycznej kulturze ma bardzo wysoką pozycję. "Wszyscy tam wiedzą, kto to jest Żuławski; jest tam wydawany, celebrowany, hołubiony. Najlepszy dowód, że od wielu lat we Francji przede wszystkim realizował swoje filmy. Jego ostatnim filmem zrealizowanym w kraju była +Szamanka+" - zauważył.
"Jako krytyk filmowy często z jego utworami polemizowałem, choć bardzo cenię jego filmy francuskie, przede wszystkim +Opętanie+ z Isabelle Adjani, ale również +Najważniejsze to kochać+ z Romy Schneider" - dodał.
Maciejewski podzielił się też osobistym wspomnieniem. "Nie zapomnę mojego spotkania z tym twórcą, kiedy jeszcze, jako licealista znalazłem się w jury tarnowskiego festiwalu filmowego, a przewodniczącym tego gremium był właśnie Andrzej Żuławski. To była dla mnie lekcja na całej życie, zetknięcie się z kimś, kto jest absolutnie bezkompromisowy a jednocześnie uważnie słucha, co druga osoba ma do powiedzenia, nawet jeśli ma odmienne zdanie, nawet jeśli tą osobą był siedemnastoletni uczeń, chłopak z prowincji, z Tarnowa" - wspominał. (PAP)
abe/ agz/