Muzyka world – zwana też muzyką świata – to styl, który czerpie z tradycji i ludowości, ale zmierza w kierunku czegoś nowego – powiedział PAP Krzysztof Lasoń, który jest skrzypkiem zespołu Vołosi, łączącego brzmienie muzyki Beskidów z grą muzyków klasycznych.
PAP: 25 października w Katowicach rusza największa międzynarodowa impreza poświęcona world music – WOMEX. Czy to ważne wydarzenie dla przedstawicieli tej branży?
Krzysztof Lasoń: To jedno z najważniejszych wydarzeń, które jak chyba żadne inne, skupia całe środowisko i daje niezwykłą szansę na wejście w świat muzyki world. To, że wydarza się w Polsce, w Katowicach, które są główną bazą naszej działalności, jest po prostu niezwykłym zrządzeniem losu.
Jako Vołosi występowaliśmy na WOMEX-ie przed trzema laty w Santiago de Compostela. Środowisko, które tam poznaliśmy okazało się tak naprawdę stosunkowo wąskie i dziś często spotykamy się z tymi ludźmi na odwiedzanych przez nas festiwalach. WOMEX naprawdę jest szansą na dotarcie do większości zainteresowanych tematem.
Poza tym, showcase (prezentacja - PAP) na WOMEX-ie jest już wyróżnieniem samym w sobie, ponieważ bardzo trudno jest się tam dostać – szansę na występ dostaje kilkadziesiąt zespołów z ponad tysiąca aplikujących.
PAP: Czy w ciągu tych ostatnich trzech lat zaobserwowaliście, jako zespół jakieś wymierne korzyści z występu na WOMEX-ie?
Krzysztof Lasoń: Oczywiście, przede wszystkim zdecydowanie przybyło nam koncertów, w tym zagranicznych. Udało się dotrzeć do festiwali, na które aplikują setki zespołów. Zawiązały się też muzyczne przyjaźnie.
PAP: Czym właściwie jest ta muzyka world, zwana czasem muzyką świata?
Krzysztof Lasoń: Unikamy nazywania jej folkiem, bo on kojarzy się stricte z muzyką ludową. Muzyka world inspiruje się duchem ludowości, pierwotną energią, która pcha ludzi do tworzenia dźwiękowego świata. Pokazuje ją w nowym świetle, we współczesnej odsłonie. Poszukuje nowych brzmień na bazie elementów zaczerpniętych z folkloru i muzyki tradycyjnej.
Muzyka world to ciągłe poszukiwanie własnego języka, przetwarzanie folkloru na swój sposób.
W naszym zespole po dwóch stronach spotykają się muzycy tradycyjni i klasycznie wykształceni. Tematem gry jest przenikanie się brzmień, wymiana pomysłów dźwiękowych, rytmów i energii. Nasze utwory są wyłącznie autorskie. Nie gramy z zasady oryginalnych melodii ludowych.
PAP: Jak scharakteryzowałby pan scenę world music w Polsce?
Krzysztof Lasoń: Scena związana z ludowością w Polsce dzieli się wyraźnie na dwie części: północną i południową.
Polska północna to Polska mazurków i oberków - bardzo zakręconych i szalonych tańców. Przeżywają właśnie swój renesans, powstaje mnóstwo festiwali, kursów i warsztatów na nich skoncentrowanych. Widzę ogromne zainteresowanie tym tematem także wśród studentów studentów akademii muzycznych.
Z drugiej strony mamy rejon gór, który my jako Vołosi reprezentujemy. Tu spotykają się wielokulturowe nurty z południowo-wschodniej Europy i z Azji. Niezwykle bogata muzyka, przede wszystkim smyczkowa, dziesiątki oryginalnych skal, ozdobników, rytmów. Te elementy przenikają się i wzajemnie na siebie oddziałują w całych Karpatach, dzięki wędrówkom ludów wołoskich właśnie.
PAP: Czy Polski nurt muzyki world ma coś unikatowgo w skali międzynarodowej?
Krzysztof Lasoń: Właśnie to bogactwo. Moim zdaniem polska tradycyjna muzyka jest jedną z najbogatszych w Europie. To u nas przenikają się różne style i kierunki, które są dziś bazą do najróżniejszych przetworzeń.
Niestety, odziedziczyliśmy po naszych przodkach niepotrzebny wstyd przed ludowością i przynależnością regionalną. Na przykład gwara była często uznawana za język niższych sfer, przez co część dialektów zupełnie zniknęła, a część była długo tematem tabu. Chyba tylko gwara góralska obroniła się przed takim postrzeganiem, ale i tu do dziś nie jest powszechnie wiadomo, jak różnorodna jest ona w poszczególnych zakątkach polskich gór. Podobnie jest w muzyce, sfera muzyki klasycznej odczuwa strach przed muzyką ludową, ponieważ artyści boją się, że będą postrzegani jako amatorzy. Nie zdają sobie często sprawy z tego, jak profesjonalne i technicznie doskonałe potrafi być dobre ludowe granie, czego dowodem są choćby nasi przyjaciele z Beskidów.
PAP: Czy polscy słuchacze są zainteresowani muzyką folk bądź muzyką world?
Krzysztof Lasoń: Tak, muzyka ta przeżywa renesans, szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy przez dążenie do doskonałości, sterylność i dokładność, którą wymuszają nagrania, coraz bardziej zatraca się osobowość wykonawcy. W muzyce ludowej osobowość jest zawsze na pierwszym planie. Tak jak w jazzie, gdzie melodia może być dobrze znana, ale tak naprawdę indywidualny styl improwizacji artysty, to jak on ją rozumie, interpretuje i przekazuje, decyduje o ostatecznym odbiorze.
To coś, czego dzisiaj słuchaczowi brakuje. Gwiazdy pop coraz rzadziej różnią się od siebie, a styl poszczególnych zespołów często nie jest już tak rozpoznawalny. To samo ma miejsce w klasyce. Kto potrafi to przełamać, prędzej czy później znajduje swoją drogę. Indywidualność i oryginalność są dzisiaj bardzo w cenie.
Poza tym, w muzyce ludowej jest autentyczny przekaz, zupełnie prosta droga od serca grającego do serca słuchacza. Powstawała zawsze przy współudziale uczucia, śpiewana dzieciom w kołysce i grana w ważnych życiowych momentach. Często była medytacją zachwytu nad przyrodą. Dlatego jest po prostu szczera.
PAP: Jako Vołosi – obok Kapeli Maliszów i grupy Lautari – wystąpicie podczas koncertu otwarcia WOMEX-u z towarzyszeniem orkiestry kameralnej Aukso. Co zaprezentujecie zagranicznym delegatom?
Krzysztof Lasoń: Orkiestra Aukso to znakomita orkiestra smyczkowa. Ponieważ my także jesteśmy smyczkowcami, nie wnosi w nasz styl nowych brzmień, ale multiplikuje naszą energię. Górale zarażają nas zawsze swoją niezwykłą ekspresją. Ta "epidemia" w wersji orkiestrowej rozprzestrzenia się i kiedy zaczynamy wszyscy razem oddychać, kiedy smyczki wszystkie razem atakują struny, osiągamy wspólny muzyczny trans. To zawsze udziela się słuchaczom.
Rozmawiała Agnieszka Kliks-Pudlik
WOMEX (ang. The World Music Expo – Targi Muzyki Świata) to złożone wydarzenie poświęcone world music, składające się nie tylko z części branżowej – targowej, ale i dyskusji, a także otwartych dla publiczności koncertów. W tym roku spodziewanych jest ok. 2,5 tys. delegatów, 200 dziennikarzy i ponad 50 zespołów – z całego świata.
Vołosi to zespół, który skupia w sobie muzyków świata tradycji i współczesności. Debiutowali zdobywając Grand Prix, wszystkie nagrody regulaminowe i pozaregulaminowe na najważniejszym polskim festiwalu world music "Nowa Tradycja". Ich utwór "Zmierzch" został wybrany najlepszym utworem world music w Europie 2011 przez Europejską Unię Radiową EBU. Ich debiutancki album VOŁOSI znalazł się w czołówce listy przebojów World Music Charts Europe. Zdobyli też Czech Music Crossroads Award. Zagrali ponad 400 koncertów w 20 krajach i nieustannie koncetrują.(PAP)
autor: Agnieszka Kliks-Pudlik
akp/ pru/