Nagrodzony w konkursie World Press Photo gdynianin Kacper Kowalski podkreśla, że jego intencją jest być neutralnym. "Nie chcę stać ani po stronie cywilizacji, ani po stronie ochrony przyrody" - wyjaśnia fotografik, nagrodzony za cykl wykonanych z lotu ptaka zdjęć z projektu "Efekty uboczne".
Kowalski otrzymał drugą nagrodę w nowej kategorii Projekty długoterminowe prestiżowego konkursu World Press Photo, który rozstrzygnięto w połowie lutego w Amsterdamie. Jury doceniło cykl jego 30 fotografii z projektu "Efekty uboczne", ukazujący zależność między naturą a działalnością człowieka z "ptasiej" perspektywy.
"Odbieram to trochę jako nagrodę za całokształt mojej pracy nad tym cyklem, który rozpocząłem w 2007 r. To projekt dokumentalny o skomplikowanych relacjach między człowiekiem i przyrodą. Intryguje mnie odpowiedź na pytanie, czym jest naturalne środowisko występowania człowieka. Czy to jest środowisko, które on tylko zasiedlił; czy też jest to środowisko, które zmienił, przekształcił i dostosował dla swoich potrzeb" - powiedział PAP fotografik.
Kacper Kowalski otrzymał drugą nagrodę w nowej kategorii Projekty długoterminowe prestiżowego konkursu World Press Photo, który rozstrzygnięto w połowie lutego w Amsterdamie. Jury doceniło cykl jego 30 fotografii z projektu "Efekty uboczne", ukazujący zależność między naturą a działalnością człowieka z "ptasiej" perspektywy.
Kowalski wykonuje zdjęcia latając, w zależności od m.in. warunków pogodowych, paralotnią lub wiatrakowcem (skrzyżowanie samolotu i helikoptera). Spust migawki aparatu fotograficznego uruchamia na wysokości ok. 150 metrów.
"Latam głównie w okolicach Trójmiasta i staram się fotografować różne cechy cywilizacji, które są odciśnięte w strukturze krajobrazu. To są takie miejsca, które z lotu ptaka przedstawiają ludzką działalność. Dosyć trudno jest stwierdzić jednoznacznie, które z uwiecznionych sytuacji są pozytywne, a które negatywne. Ja to zostawiam bez komentarza, jestem otwarty na dowolne interpretacje" - dodał Kowalski.
Artysta portretuje aparatem fotograficznym również inne części kraju, gdzie działają duże zakłady przemysłowe - np. Bełchatów, Inowrocław i Polkowice. Fotografował również Sandomierz po powodzi.
Jest przekonany, że niektóre zjawiska można dostrzec jedynie z perspektywy lotu ptaka. "Czyli trzeba zmienić zupełnie perspektywę i kąt patrzenia" - wyjaśnił.
Wysokość z jakiej fotografuje Kowalski oraz charakter terenów, które uwiecznia w swoim aparacie sprawiają, że zdjęcia te często mają abstrakcyjny i odrealniony charakter; niełatwo zidentyfikować, co dokładnie przedstawiają. Tym bardziej, że sam autor stroni też od podpisywania swoich dzieł.
"Współczesny odbiorca sztuki bywa często rozleniwiony, dostaje opis dzieła, za czym idzie też często interpretacja i sugestia, co ma na ten temat myśleć. Ja wolę zostawić go bez tych wszystkich informacji" - nadmienił fotografik.
Zdjęcia Kowalskiego z cyklu "Efekty uboczne" pokazywane będą od 26 marca w Leica Gallery Salzburg (Austria), a w kwietniu w The Curators Gallery w Nowym Jorku. Kolejnymi miastami, gdzie fotografik pokaże swoje dokonania, będą Gdynia, Wiedeń i Moskwa.
W Polsce prace z serii "Efekty uboczne" prezentowane były w styczniu 2014 r. w Leica Gallery Warszawa. Wydany został również album z fotografiami.
Kacper Kowalski urodził się w 1977 roku. Ukończył wydział architektury na Politechnice Gdańskiej. Pracuje dla brytyjskiej agencji Panos Pictures.
Nie pierwszy raz Kowalski został doceniony przez jury prestiżowego konkursu World Press Photo. Poprzednio został wyróżniony w 2014 r. za serię zdjęć "Toxic Beauty", zrobionych m.in. w kopalniach i zakładach chemicznych, oraz w 2009 r. za fotoreportaż "Dzień na plaży we Władysławowie 27 lipca" - serię zdjęć z powietrza przedstawiającą ten sam fragment plaży w różnych porach dnia.
Oprócz emocji związanych z fotografowaniem w powietrzu Kowalskiemu zdarzają się podczas lotów również nietypowe przygody. Fotografik wspomina jak kilkanaście lat temu po kilku godzinach wylądował paralotnią w nieznanym miejscu.
"Trafiłem na małą zieloną łąkę, wciśniętą między łany zbóż. To był jeszcze lipiec przed żniwami. Pasły się tam dwie krowy, a obok stał starszy pan. Kiedy chciałem go zapytać, gdzie się znajduję, on podchodzi do mnie i oświadcza: +Oto jestem+. Ja na to: +Bardzo mi miło. A gdzie ja jestem?+. Odpowiedział, że koło Sztumu. Kiedy zacząłem się zbierać, on nagle zapytał: +No dobrze, to co teraz będzie się działo?+. Ja na to zdezorientowany: +Ale co niby co ma się dziać?+. A ten mężczyzna wtedy: +Bo ja tak stary już jestem i tak czekam. I bardzo się ucieszyłem, że to ci z góry, a nie z dołu po mnie przyszli+. Zapewniłem go, że jeszcze nie pora na ostateczne sprawy. A on na to: "+Ach tak, no dobra - tam jest przystanek+" - wspomina Kowalski.
Na tegoroczną edycję World Press Photo blisko 5,7 tysięcy fotografików, fotoreporterów i dokumentalistów nadesłało z całego świata 97 912 prac. Wśród twórców nagrodzonych w ośmiu kategoriach znalazło się 42 fotografików z 17 krajów. Laureatów ogłoszono 12 lutego.(PAP)
rop/ mab/