W Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie zapadła decyzja ani odmowna ani wspierająca projekt jednolitej ceny książki - powiedziała w czwartek na sejmowej komisji kultury wiceminister kultury Magdalena Gawin.
Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu zapoznała się w czwartek z informacją MKiDN nt. sytuacji na rynku książki i kwestii wprowadzenia jednolitej ceny książki.
"Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie zajęło jednoznacznego stanowiska ws. stałej, rocznej ceny książki również ze względu na duży sprzeciw wydawców. Tutaj jest bardzo trudno ważyć argumenty, na pewno ta regulowana cena jest pewnego rodzaju eksperymentem, dlatego, że to nie jest tak, że wszędzie to wychodzi dobrze, to jest też zależne od całego rynku, od funkcjonowania kultury społecznej i gospodarczej panującej w kraju. Sądzę, że w przypadku Francji i Niemiec to się udało, w przypadku Anglii - nie, ale też każdy, kto zna Anglię i bywa tam, wie, że to rzeczywiście jest kraj, gdzie nie ma małych księgarń" - przekonywała wiceminister kultury.
"Moje odczucie jest takie, że ta regulowana cena książki, rzeczywiście może pomóc sieci małych księgarń, może wspomóc polskich wydawców, natomiast mam pewne obiekcje, jeśli chodzi o czytelnictwo, bo tutaj rzeczywiście ten związek jest pośredni, jeśli przyjmiemy, że dobrze, że jest księgarnia w małym mieście, bo ona się staje ośrodkiem animacji kultury, to wtedy możemy powiedzieć, że jest pośredni związek, ale na pewno nie należy spodziewać się natychmiastowych i szybkich efektów" - podkreśliła Gawin.
Prezes Polskiej Izby Książki Włodzimierz Albin podkreślił, że w Polsce trwa obecnie "ogromna wojna cenowa na książki i to nie na różne książki, tylko na te same". "Ktoś, kto sprzedaje książkę, nawet nową, przecenia ją natychmiast jak najniżej, żeby być jak najbardziej atrakcyjnym dla czytelnika czy ewentualnego kupującego, dochodzi do sytuacji, w której te przeceny sięgają do 30-40 proc., tymczasem marże, które my, wydawcy dajemy naszym dystrybutorom to są właśnie marże 30-40 proc. oznacza to, że ktoś, kto ma silną pozycję ekonomiczną albo ma jakieś pieniądze z innych źródeł jest w stanie to robić i wtedy traktuje te książki po prostu, jako rodzaj gadżetu, który wprowadza do swojego wielkopowierzchniowego sklepu, żeby ktoś kupił przy okazji masło, a księgarz, który funkcjonuje tylko, jako księgarz, tym bardziej w małym miasteczku, nie jest w żadnym wypadku zdolny do dawania takich marż" - wyjaśnił Albin.
Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Magdalena Gawin: Moje odczucie jest takie, że ta regulowana cena książki, rzeczywiście może pomóc sieci małych księgarń, może wspomóc polskich wydawców, natomiast mam pewne obiekcje, jeśli chodzi o czytelnictwo, bo tutaj rzeczywiście ten związek jest pośredni, jeśli przyjmiemy, że dobrze, że jest księgarnia w małym mieście, bo ona się staje ośrodkiem animacji kultury, to wtedy możemy powiedzieć, że jest pośredni związek, ale na pewno nie należy spodziewać się natychmiastowych i szybkich efektów.
W jego ocenie rynek książki pogorszyły księgarnie internetowe, które jeszcze 10-15 lat temu były nowoczesnymi formami sprzedaży, a "dzisiaj byśmy mogli założyć w ciągu trzech godzin dwie księgarnie internetowe i też by działały, to już nie jest żaden nowoczesny element, a za to psuje całkowicie rynek".
Zaznaczył, że jeżeli na rynku zostaną tylko duzi dystrybutorzy plus księgarnie internetowe to "zamkniemy także możliwość powstawania niezależnych wydawnictw, dlatego że one się tam nie dostają" - zwrócił uwagę prezes PIK.
Poseł Piotr Liroy-Marzec (niezrz.) podkreślił, że obecnie mamy do czynienia z "wojną między światem analogowym i cyfrowym" z którą on sam ma do czynienia na rynku muzycznym. "Nośniki fizyczne są bardzo szybko wypierane z rynku, zastępowane nośnikami cyfrowymi" - powiedział. Liroy-Marzec zwrócił też uwagę na piractwo mające duży wpływ na rynek.
W jego opinii najistotniejszą kwestią w tej sytuacji jest stworzenie mechanizmu, który uratuje czytelnictwo, a jednocześnie stworzy niszę dla tradycyjnych książek.
Z posłem nie zgodził się wiceprezes PIK Grzegorz Majerowicz, który powiedział, że książki elektroniczne nie stanowią obecnie wystarczającej konkurencji dla tradycyjnych książek, chociaż są dziedziny naukowe, gdzie literatura cyfrowa ma swój olbrzymi udział. "Wciąż jeszcze, przynajmniej w Europie, rynek cyfrowy, stanowi ok. 5 proc., jest on jeszcze marginalny" - zaznaczył Majerowicz.
Wiceprezes Polskiej Izby Książki podkreślił, że projekt jednolitej ceny książki to nie jest "ustawa o księgarstwie". "Ta ustawa zawiera w sobie również i więcej elementów, nakłada na księgarzy i wszystkich uczestników rynku określone obowiązki np. konieczność współpracy z czytelnikiem, zadbania o czytelnika, ale to jest ustawa, która będzie miała wpływ na jakość tego rynku" - podkreślił.
Jarosław Matuszewski z Sekcji Wydawnictw Edukacyjnych PIK zwracał uwagę na problemy rynku edukacyjnego. Zauważył, że przewidziany w projekcie jednolitej ceny książki 15 proc. upust na książki dla szkół, spowoduje zwiększenie kosztów książek dla uczniów, ponieważ obecnie szkoły kupują książki z 30-35 proc. rabatem. "Ustawa w takiej postaci oznacza dla nich 20 punktów proc. podwyżki, będzie drożej, co dla szkolnictwa zawodowego jest poważnym problemem, ponieważ to są ubogie rodziny" - podkreślił Matuszewski.
"Cztery lata temu sklepów wielkopowierzchniowych, tej największej sieci (księgarskiej - przyp. red.) było 2 tys., a księgarni małych było 3 tys., a dzisiaj jest odwrotnie. Dzisiaj walka ze sklepami wielkopowierzchniowymi pod tytułem, że nie damy wam książek - nie ma sensu. Ja mieszkam w małej miejscowości, od 10 lat nie ma tam księgarni, żałuję, ale nie ma. Ktoś powiedział, że sklepy internetowe popsuły rynek - jak one popsuły skoro ja kupuję w sklepie internetowym, dla mnie to jest księgarnia. Mało tego, jeżeli w dyskoncie, który też jest w mojej miejscowości, jak w każdej, mogą być książki, to może naszym pomysłem nie powinno być - jak zrobić, żeby ich tam nie było, tylko jak zrobić, żeby one również pracowały na rzecz czytelnictwa, bo jeśli książek w dyskontach zabraknie to ręczę, że czytelnictwo w Polsce jeszcze bardziej spadnie" - przekonywał.
Projekt ustawy o jednolitej cenie książki, przygotowany przez Polską Izbę Książki zakłada, że cena książki przez rok od daty wprowadzenia jej na rynek będzie mogła być obniżona maksymalnie o 5 proc. Jednolita cena będzie obejmowała wszelkie dodatki sprzedawane wraz z książką, takie jak zdjęcia, taśmy magnetyczne czy inne nośniki utworów muzycznych i audiowizualnych.
Autorka: Katarzyna Krzykowska
Edytor: Paweł Tomczyk(PAP)
ksi/ pat/