Lubow Kazak z Grodna na Białorusi zdobyła Grand Prix 26. Konkursu Recytatorskiego dla Polaków z Zagranicy "Kresy", który w sobotę zakończył się w Białymstoku. W finale imprezy wzięło udział 27 recytatorów z dziesięciu krajów.
"Kresy" są jedynym konkursem recytatorskim organizowanym dla polskich środowisk za granicą. Ma on podtrzymywać ich związki z krajem i popularyzować ojczysty język. Głównym organizatorem jest podlaski oddział stowarzyszenia Wspólnota Polska, a partnerem m.in. białostocka Akademia Teatralna.
Po raz pierwszy konkurs został zorganizowany w 1992 roku z myślą o uczczeniu, przypadającej w 1998 roku, 200. rocznicy urodzin Adama Mickiewicza. Impreza miała się wtedy uroczyście zakończyć, ale zainteresowanie konkursem wśród Polonii było tak duże, że jest kontynuowana do dziś. Tym razem na finał do Białegostoku przyjechało 27 młodych Polaków m.in. z Litwy, Białorusi, Ukrainy, Gruzji, Rumunii, Rosji i Kazachstanu. To zwycięzcy w kategorii dorosłych, tzn. w wieku od 16 lat (są jeszcze oddzielne kategorie dzieci i młodzieży).
W ocenie jurorów, najlepiej w przesłuchaniach konkursowych wypadła i zdobyła Grand Prix tegorocznych "Kresów" Lubow Kazak z Grodna na Białorusi, która zaprezentowała "Kukułkę i zakochanych" Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej oraz "Trzeba marzyć" Jonasza Kofty.
Pierwszą nagrodę jury przyznało Iwonie Kyłymniuk ze Lwowa na Ukrainie, drugą zdobyli wspólnie: Patryk Obuchowicz z Grodna i Alona Tarasowa z Mohylewa na Białorusi, zaś trzecią - Michał Jermołaew z Kaliningradu w Rosji.
Kiedy konkurs powstawał, jedną z jego idei była popularyzacja wśród Polonii twórczości Adama Mickiewicza, dlatego wciąż przyznawana jest nagroda za najlepszą interpretację jego utworów. W tym roku otrzymała ją Gabriela Andruszkiewicz z Wilna na Litwie.
Recytatorzy spędzili w Białymstoku prawie tydzień. Brali udział w warsztatach teatralnych m.in. z interpretacji tekstu i pracy z ciałem. Oglądali też spektakle w Białostockim Teatrze Lalek, Akademii Teatralnej i Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Tradycyjnie zorganizowano też dla nich spotkanie opłatkowe.
W ocenie członka jury Magdaleny Kiszko-Dojlidko z Akademii Teatralnej w Białymstoku, poziom tegorocznego konkursu był wysoki. Jurorka podkreśliła jednak, że we wszystkich edycjach "Kresów" nie chodzi przede wszystkim o rywalizację o Grand Prix czy nagrodę za najlepszą recytację utworu Adama Mickiewicza.
"Chyba najważniejsze w tych +Kresach+ jest spotkanie. To spotkanie naprawdę jest co roku wyjątkowe i w tym roku, myślę, że też nam się to udało" - powiedziała PAP. Przyznała, że z biegłością języka polskiego u uczestników konkursu bywa różnie, ale zwróciła uwagę, iż inne możliwości kontaktu z tym językiem są w Grodnie, Lwowie, Wilnie czy czeskim Cieszynie, a inne np. w Mołdawii czy Kazachstanie. "Ale najważniejsze, że chcą się tego języka uczyć (...). To wspaniała młodzież" - podkreśliła.
Konkurs recytatorski "spotkaniem" nazywa też prezes podlaskiego oddziału Wspólnoty Polskiej Anna Kietlińska. "Żeby rzeczywiście powstało takie wrażenie rodziny polonijnej, która ma wspólne wartości i której nadrzędnym sposobem funkcjonowania - w różnych warunkach geograficznych i politycznych - jest potrzeba kultywowania języka polskiego" - powiedziała PAP.
Eliminacje do "Kresów" odbyły się w tym roku w dwunastu krajach, we wszystkich trzech kategoriach wiekowych wzięło w nich udział łącznie blisko 3,5 tys. osób. Jak szacują organizatorzy, we wszystkich dotychczasowych edycjach konkursu wzięło udział ok. 60 tys. osób.(PAP)
autorzy: Robert Fiłończuk i Sylwia Wieczeryńska
rof/ swi/ agz/